Głównym tematem debaty ekspertów finansowych stało się ostatnio to, czy rynek wszedł w etap bańki, czy też nie. Do przeciwników tezy o bańce z pewnością zaliczyć będzie można Richa Bernsteina, doradcę i autora książek o inwestowaniu. Koronnym argumentem jest dla niego wykres pokazujący obecne wyceny najbardziej cyklicznych spółek na tle ich wycen historycznych.
Wskaźniki cena/zysk dla 20 proc. spółek o największej wrażliwości na wahania rynkowe (czyli charakteryzujących się najwyższą betą) należą obecnie do najniższych w historii. Są aż o kilkanaście proc. niższe od przeciętnej wartości z ostatnich 27 lat. Dla porównania w czasie formowania się bańki internetowej wskaźniki cena/zysk spółek cyklicznych były blisko dwukrotnie wyższe od przeciętnej. Przewartościowanie widać jedynie w grupie spółek najmniej wrażliwych na wahania rynku, czyli tych o najniższej becie.
Relatywne wartości wskaźnika cena/zysk dla 20 proc. spółek o najwyższej becie (linia granatowa) oraz dla 20 proc. spółek o najniższej becie (linia błękitna). Wartość 1 oznacza przeciętny poziom wskaźników w ciągu ostatnich 27 lat. Źródło: BusinessInsider.com.
- Wydaje nam się, że warunkiem koniecznym istnienia bańki na rynku akcji jest przewartościowanie tych spółek, które są najbardziej wrażliwe na ruchy indeksów. Byłoby nie do pomyślenia, gdyby w czasie tworzenia się bańki na rynku spółkami o wysokiej becie handlowano po historycznie niewygórowanych wycenach – powiedział Rich Bernstein.
