Ostatnie miesiące były wielkim testem jakości startupowych projektów i umiejętności zarządzania technologicznymi biznesami. Już w marcu najwięksi w kraju inwestorzy w rozmowie z „PB” otwarcie mówili, że pandemia COVID-19 będzie czasem remanentu w portfelach funduszy venture capital (VC). Przyznali wówczas, że zabezpieczają pieniądze na wypadek konieczności ratowania własnych start- -upów, nawet kosztem nowych inwestycji, w przypadku których zachętą mogła być np. obniżona wycena spółek. I faktycznie, wartość inwestycji na rynku w II kwartale 2020 r. była znacznie niższa niż w pierwszych miesiącach roku. PFR Ventures w raporcie „Transakcje na polskim rynku VC w Q2 2020” wyliczył, że od kwietnia do czerwca do start-upów popłynęło 169 mln zł. W pierwszym kwartale było to 244 mln zł (w raporcie sprzed trzech miesięcy podano kwotę 190 mln zł, została jednak skorygowana i powiększona o wartość inwestycji m.in. w start-upy Billon i Coinfirm).




Kontrakt podczas pandemii
W II kwartale najwięcej otrzymały spółki: Symmetrical.ai (25 mln zł od Global Founders Capital, ParTech, Finch Capital, Market One Capital, Plug&Play), Less (12 mln wyłożone m.in. przez piłkarza Roberta Lewandowskego, Krzysztofa Pawińskiego, prezesa Maspeksu, i Cezarego Pietrasika, byłego dyrektora w Warburg Pincus), New Work Labs (9 mln zł, inwestor nie został ujawniony), RemoteMyApp (9 mln zł zainwestowane przez Telekom Innovation Pool), Biotts (7 mln zł od Montis Capital), Your Kaya (5 mln zł, wśród inwestorów są bValue Venture Capital, Dolnośląski Fundusz Rozwoju i Rafał Brzoska, twórca InPostu), System 3E (5 mln zł od piłkarza Grzegorza Krychowiaka). Na rynku zrealizowane zostały dodatkowo dwie niejawne transakcje, których łączną wartość PFR Ventures szacuje na 25-32 mln zł.
— Fundusze nadal inwestują, a runda Symmetrical.ai pokazuje, że wciąż przyciągamy zainteresowanie międzynarodowych graczy. Jeżeli wyjmiemy z analiz zaburzającą statystyczny obraz rundę DocPlannera [transakcja ogłoszona w maju ub.r., wartość 344 mln zł — przyp. red.] i porównamy pierwszą połowę 2020 do 2019 r., jesteśmy 100 mln zł do przodu — mówi Aleksander Mokrzycki, wiceprezes w PFR Ventures.
Gdy jednak dane z samego II kwartału 2020 r. porównamy z II kwartałem 2019, to wartość transakcji była niższa, nawet wyłączając DocPlannera (169 mln zł w porównaniu z 202 mln zł rok temu). Gdy natomiast porównamy II kwartał 2020 r. z I kwartałem 2020 uwidoczni się wyraźny spadek zainteresowania funduszy zagranicznych polskimi start-upami, najprawdopodobniej spowodowany właśnie pandemią COVID-19. W pierwszym kwartale br. 41 proc. ogólnej puli pieniędzy zainwestowanych w spółki pochodziło ze źródeł zagranicznych, w drugim — 11 proc, przy czym liczba transakcji utrzymała się na podobnym poziomie. W efekcie statystyki wykazały duży wzrost udziału prywatnych, polskich inwestorów — z 1 do 19 proc. Raport PFR Ventures ujawnia też ograniczenie inwestycji rodzimych funduszy w spółki spoza Polski. Jego autorzy, powołując się na globalne dane, informują ponadto „o spowolnieniu inwestycji early- -stage i stabilności w late-stage” na światowym rynku VC.
Kondycja start-upów
Największym wygranym ostatnich miesięcy, trudnych nie tylko dla start-upów, ale i dużych firm z ugruntowaną pozycją, jest Symmetrical.ai.
„Rundę zamknęliśmy w oku cyklonu. Przez chwilę zastanawialiśmy się, czy inwestorzy się nie wycofają lub zmniejszą naszą wycenę. (…) Tak się jednak nie stało” — mówił w ubiegłym tygodniu Piotr Smoleń, prezes tejże spółki, ujawniając w rozmowie z „PB” zawartą transakcję.
W diametralnie innej sytuacji znalazło się natomiast Booksy, które w związku z czasowym zamrożeniem obsługiwanej przez spółkę branży beauty straciło dużą grupę klientów i na przełomie marca i kwietnia zredukowało zatrudnienie o połowę. Firma postawiła na rozszerzenie pola działania, nowych klientów znalazła w bankowości (po aplikację Booksy sięgnęły BNP Paribas i Alior Bank).
— Działania start-upów w trakcie pandemii są bardzo zindywidualizowane. Łatwiejszą drogę przemierzają firmy, które pozyskały rundę finansowania przed przełomem lutego i marca tego roku, bowiem mają zastrzyk gotówki na koncie. Teoretycznie spółki zbierające teraz rundę również nie powinny mieć kłopotów — na rynku mamy blisko 4 mld zł, które fundusze muszą wkrótce zainwestować. Epidemia to także okazja dla wielu start-upów. Dobrym przykładem jest Booksy, które mimo przestoju w działalności na rynek wróciło silniejsze niż przed lockdownem. Historycznie ujmując, kryzysy były żyznym gruntem dla rozwoju innowacji. Tak będzie i tym razem, a już wkrótce usłyszymy o kolejnych innowacjach tworzonych nad Wisłą — twierdzi Maciej Ćwikiewicz, prezes PFR Ventures.
3 PYTANIA DO... ŁUKASZA WEJCHERTA, TWÓRCY I SZEFA DIRLANGO
Kryzys obnażył start-upy
1. Fundusze venture capital w związku z pandemią COVID-19 i lockdownem zawiązały sakiewki z pieniędzmi i ostrożniej inwestują?
W pierwszych dwóch miesiącach od pojawienia się kryzysu na rynku fundusze venture capital i private equity w Polsce i na świecie były skupione na własnych spółkach portfelowych. Część z firm potrzebowała dodatkowego wsparcia, rozwiązania bieżących problemów, dostosowania się do nowych realiów. W Dirlango taki model działania przećwiczyliśmy w odniesieniu m.in. do iTaxi — spółce trzeba było szybko wzmocnić „mięśnie”, przestawić ją na nowe tory i usprawnić model biznesowy. Fundusze rzeczywiście stały się z dnia na dzień zdecydowanie bardziej selektywne. Dobrzy inwestorzy szybko wyciągnęli wnioski — kryzys pokazał, które ze spółek technologicznych „pływały bez majtek”, jaki model biznesowy się nie sprawdza w czasie zawirowań rynkowych. Były to jasne sygnały wskazujące to, które spółki trzeba już odciąć od finansowania.
2. Kryzys dla inwestorów to bardziej strata czy okazja?
U dobrych, doświadczonych funduszy zmienność na rynku nie wzbudza popłochu, a wręcz wzmacnia ich inwestycyjny apetyt. Teraz jest najlepsza okazja do inwestycji — w czasach niepewności wyceny stają się bardzo atrakcyjne. Choć z drugiej strony najlepsze spółki technologiczne w Polsce i na świecie doskonale odnajdują się w tej grze, twardo negocjując. Część z nich wręcz — świadomie — wstrzymało zbieranie kapitału w ramach większych rund, nie chcąc sprzedawać się zbyt tanio. Ograniczają się teraz często jedynie do tzw. rozszerzonej rundy (round extension), sprzedając małe pakiety akcji, zdobywając kapitał pozwalający im przetrwać do czasu, gdy na rynek powróci stabilny wzrost. To wówczas wyjdą do inwestorów już z dużymi rundami, przy znacznie wyższych wycenach niż dzisiaj.
3. Jakie tech-biznesy na rynku straciły najwięcej?
Obserwuję całe segmenty rynku technologicznego, które zostały z dnia na dzień odcięte od kapitału. Inwestorzy je gremialnie porzucili. Segment virtual reality w grach pozyskiwał dużo kapitału przy nagrzanym rynku, choć przez lata żaden duży producent gier nie zdecydował się na pokaźną inwestycję. Technologia ta nie jest dopracowana w obszarze wpływania na ludzki mózg i samopoczucie czy sterowania przestrzennego. Jeszcze jest za wcześnie na wielkie inwestycje w tym segmencie. Odpływ inwestycji widać w przypadku samochodów autonomicznych, tak mocno promowanych niegdyś np. przez Ubera. Dziś wielu inwestorów jest zdania, że pierwsza fala dużych inwestycji w autonomiczne auta była falstartem. Jesteśmy jeszcze ok. 10 lat przed momentem, w którym technologia dogoni oczekiwania konsumentów.
Rozmawiała Anna Bełcik
OKIEM INWESTORA
Inwestycje w Europie Środkowo-Wschodniej
JAN HABERMANN, partner w Credo Ventures
Pandemia CIVID-19 dla jednych start-upów oznacza nagły wzrost zapotrzebowania na gotówkę i spowolnienie nowych przedsięwzięć, dla innych — olbrzymią szansę na wzrost. W obu sytuacjach firmy muszą się wykazać szybkim reagowaniem, umiejętnością adaptacji do nieprzewidzianych sytuacji i zarządzania. Obecnie widoczna jest większa ostrożność i zmniejszone tempo inwestycji funduszy VC w Europie Środkowo-Wschodniej. Wiele funduszy musi zachować rezerwy gotówki, by w pierwszej kolejności wspomóc w potrzebie swoje spółki portfelowe.
Dla funduszy, które nie są w stanie w obecnych warunkach pozyskać dodatkowego kapitału, oznacza to mniej inwestycji. W innej sytuacji są fundusze, a wśród nich Credo Ventures, inwestujące z wehikułów, do których kapitał pozyskały przed pandemią. Po nich spodziewać się można niezakłóconej aktywności inwestycyjnej. Niezależnie od tego świetne start-upy zawsze się wybronią i mogą liczyć na dostęp do kapitału — kilka wielkich firm technologicznych narodziło się właśnie w czasach kryzysu.
Fundusze VC zawsze stawiają na przyszłość rynku, a wyceny spółek na wczesnym etapie przeważnie są pochodną ich potencjału i perspektywy pozyskiwanych w przyszłości przychodów, a nie bieżącej sytuacji rynkowej. Dlatego w obecnych warunkach będziemy dalej inwestować. Od wybuchu pandemii z naszego nowego funduszu zainwestowaliśmy w regionie ponad 4 mln EUR, z czego 1,5 mln EUR powędrowało do spółek z Polski. Pieniądze te zasiliły zarówno kolejne rundy spółek portfelowych, jak również — w większym zakresie — nowe projekty.