O ponad 100 proc. podrożały akcje PCF Group w ciągu niespełna tygodnia. Inwestorzy rzucili się na walory spółki po podpisaniu umowy z Sony Interactive Entertainment. Dotyczy ona produkcji prototypu gry o nazwie kodowej „Delta”. Entuzjazm studzi jednak Michał Wojciechowski, analityk Ipopemy Securities.
- Można się domyślać, że umowa z Sony jest główną przyczyną skoku notowań PCF Group, ale podchodziłbym do tego ostrożnie. Mamy do czynienia z umową na prototyp, która na razie niczego nie gwarantuje – nie znamy terminu dostarczenia ani budżetu. Zwykle kiedy umowa obejmowała pełną produkcję, to zarząd spółki podawał przynajmniej widełki budżetu potrzebnego na jej realizację. Dużo zatem może się jeszcze wydarzyć – mówi Michał Wojciechowski.
Same niepowodzenia
Kurs PCF Group od dłuższego czasu dołował po licznych niepowodzeniach biznesowych skutkujących pogorszeniem wyników. Po trzech kwartałach 2024 r. spółka miała 131,9 mln zł przychodów, 1,7 mln zł straty EBITDA oraz 33,3 mln zł straty netto.
Tymczasem w styczniu 2023 r. spółka przedstawiła aktualizację strategii, której celem było m.in. wzmocnienie działalności wydawniczej self-publishing, tj. przez spółkę jako wydawcę. Przez następne cztery lata firma miała osiągnąć 3,3 mld zł przychodów, z czego 5 proc. miało przypaść na 2025 r., a po około 30 proc. na kolejne lata. Dla porównania, w latach 2019-2023 spółka wypracowała łącznie około 0,7 mld zł przychodów. Portfel gier obejmował sześć projektów, m.in. "Dagger", "Red" i "Gemini". Zaden nie przyniósł spółce znaczących zysków. Na początku kwietnia 2024 r. zarząd poinformował o zaniechaniu prac nad projektem "Dagger" – odpis kosztów projektu obniżył wynik za 2023 r. o 68,3 mln zł. Dwa miesiące później zarząd przyznał, że przychody uzyskane z projektu "Gemini" będą jedynie pokrywały koszty bezpośrednie ponoszone na realizację tytułu.
Dużo niewiadomych
W sierpniu PCF Group ogłosiło przegląd opcji strategicznych w nadziei na pozyskanie gotówki potrzebnej do realizacji pozostałych celów. Proces ten nie przyniósł zamierzonych efektów – w grudniu zarząd poinformował, że nie udało się pozyskać 350 mln zł finansowania. W efekcie zawieszono prace nad projektem „Victoria” i ograniczono zespół projektu „Bifrost”. Tuż przed tym walory polskiej spółki ustanowiły historyczne minimum na poziomie 6,12 zł za akcję.
- Moim zdaniem spółka jest cały czas w trudnej sytuacji. Nadal nie wiemy, jak planuje pozyskać dodatkowe finansowanie, kluczowe dla realizacji strategii. Sama umowa prototypowa to za mało, więc jestem zaskoczony tak pozytywną reakcją inwestorów na tak zdawkowy komunikat. Niewykluczone, że sama marka Sony pobudziła wyobraźnię – mówi Michał Wojciechowski.
W celu poprawy sytuacji finansowej i płynnościowej spółka kierowana przez Sebastiana Wojciechowskiego skupia się na produkcji w tzw. modelu work-for-hire, czyli pracy jako dewelopera na zlecenie i na rzecz wydawcy w zamian za określone wynagrodzenie.
- Kluczowe w branży gier są produkcje własne, a nie na zlecenie. Spółka przeżywała bardzo trudny okres, w którym zawiesiła kilka produkcji w modelu self-publishing, a te dają szansę na duże zyski. Na pierwszy rzut oka wygląda to tak jakby spółka próbowała zapełnić dziurę w planach produkcji. Nie traktowałbym więc umowy jako momentu przełomowego, tylko kontynuację działalności spółki i próbę utrzymania zespołu bez dalszych redukcji – dodaje Michał Wojciechowski.
