Różne badania koniunktury i moje własne odczucia z rozmów z biznesem pokazują, że w polskich firmach produkcyjnych jest mało optymizmu. Ale ciekawą i symptomatyczną rzecz powiedział Maksymilian Miros, analityk branży stolarki otworowej (w której jesteśmy drugim eksporterem na świecie), na konferencji tej branży w Łodzi. Na rynkach eksportowych sprzedaż wygląda słabo, ale mimo wszystko udział polskich dostaw rośnie: tam gdzie rynek rośnie polska sprzedaż rośnie szybciej, a tam gdzie spada – spada wolniej.
To samo zjawisko widać w najnowszych danych Eurostatu o ogólnej produkcji przemysłowej w Unii Europejskiej. Polska produkcja rośnie wolniej niż w przeszłości, ale wciąż szybko na tle europejskim.
W ciągu pierwszych ośmiu miesięcy 2025 r. średni wzrost produkcji w Polsce wynosił 3,1 proc., a w UE 1,3 proc. Wśród sześciu największy krajów UE tylko w Polsce produkcja rośnie w zauważalny sposób. Wśród największych dziesięciu wyższy wzrost notują Szwecja i Irlandia.
Interesujące jest to, że nasz produkcja rośnie znacznie szybciej również na tle krajów naszego regionu. Na Słowacji, Węgrzech i Rumunii produkcja spada, a w Czechach rośnie wolniej niż w Polsce.
Jeszcze inny fakt warty uwagi jest taki, że produkcja w ostatnich miesiącach przyspieszyła. Jej dynamika w latach 2022-24 wynosiła średnio zero, a w tym roku zaczęła wreszcie się podnosić.
Dzieje się tak mimo wielu niesprzyjających okoliczności. Ceny energii w Polsce są wyższe od średnich w Unii Europejskiej z powodu wysokiego uzależnienia kraju od paliw kopalnych i wysokich cen praw do emisji dwutlenku węgla. Kurs walutowy – szczególnie realny, czyli skorygowany o różnice w inflacji – jest coraz mocniejszy, co utrudnia życie niektórym eksporterom. Popyt na rynkach zagranicznych jest słaby, a szczególnie dotyczy to towarów, w których Polska się specjalizuje: trwałych dóbr konsumpcyjnych (meble, sprzęt RTV/AGD i wszystkie komponenty).
Skoro w takich warunkach produkcja wciąż rośnie to znaczy, że nie następuje znaczna erozja konkurencyjności polskiego sektora przetwórczego. Jest to pozytywny sygnał na przyszłość.
Jednym z najważniejszych powodów jest zapewne to, że Polska cechuje się bardzo dużą dywersyfikacją branżową. Pisałem o tym trzy dni temu. Kiedy jedne branże dołują, inne rosną. W tym roku na przykład bardzo dobrze radzi sobie sektor spożywczy, który zwiększa produkcję w tempie ponad 6 proc. rocznie, a zatrudnienie w tempie ponad 2 proc.
Tu przypomniałbym ciekawe wnioski z analizy Gabriela Chrostowskiego, analityka PB, z początku roku. Pisał on, że Polska ma jeden z najniższych wskaźników branżowej koncentracji eksportu na świecie. W długim okresie może to utrudniać rozwój technologiczny, który wymaga pewnej specjalizacji. Ale na naszym poziomie rozwoju ta dywersyfikacja wspiera odporność. Patrząc na ostatnie dane o produkcji działa to pięknie.