Piotr Henicz: nie wyobrażam sobie życia bez biegania

Małgorzata GrzegorczykMałgorzata Grzegorczyk
opublikowano: 2023-08-25 14:30

Chciał być koszykarzem, tenisistą, ale kilkanaście lat temu został biegaczem – zaliczył dwie korony półmaratonów, przebiegł kilka maratonów, w tym legendarny w Atenach, a dziś biega dla przyjemności i zamierza to robić tak długo, jak się da.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

TUI, Rainbow i Itaka od lat walczą o pierwsze miejsce wśród biur podróży. Itaka, przez lata lider pod względem przychodów, liczby klientów i zysku, kilka lat temu straciła pierwsze miejsce, bo o rynek zaczął agresywnie walczyć TUI. Niektórzy oskarżali wywodzące się z Niemiec biuro o dumpingowe ceny. Rywalizacja trwa. W 2022 r. Itaka pod względem przychodów i zysku była liderem, jeśli do polskich dodać wyniki generowane w sąsiednich krajach, w których działa, głównie w Czechach. Bez zagranicznych spółek ustępuje miejsca TUI, które wygrywa pod względem liczby obsłużonych klientów.

Biznesowa rywalizacja na pewno nie dokucza Piotrowi Heniczowi, wiceprezesowi Itaki. Dlaczego? Bo ją lubi.

W szczytnym celu

– Już od wczesnego dzieciństwa interesowałem się sportem. Jako kilkunastoletni chłopak zacząłem trenować koszykówkę. Gdy miałem 15 lat i 1,8 m wzrostu, warunki predysponowały mnie do tej dyscypliny, niestety później już nie urosłem, więc moje szanse na osiągnięcie dobrych rezultatów były nierealne. Później przez wiele lat grałem w tenisa, co skończyło się kontuzjami barków i operacjami. Zawsze starałem się jednak być blisko sportu, prowadzić aktywny tryb życia i być wiernym kibicem. Jeździłem na mistrzostwa Europy, świata czy olimpiady. Najbardziej interesowały mnie gry zespołowe oraz lekkoatletyka – mówi Piotr Henicz.

Jego przygoda z bieganiem rozpoczęła się kilkanaście lat temu.

– Przyjaciółka namówiła mnie, żebym wziął udział w pierwszej polskiej edycji biegu z cyklu Wings for Life, który dziś odbywa się w kilkudziesięciu miejscach na świecie. Biegacze wpisowe, tzw. startowe, przekazują na badania poświęcone urazom rdzenia kręgowego i pomocy osobom sparaliżowanym poruszającym się na wózkach. Idea i cel bardzo mi się spodobały, dlatego postanowiłem uczestniczyć w tym biegu. Od tego wszystko się zaczęło – wspomina wiceprezes Itaki, który dziś ma kilkadziesiąt medali za ukończone biegi na dystansach 5, 10, 21,0975 i 42 km.

W latach 2017 i 2018 zdobył koronę półmaratonów (trzeba ukończyć minimum pięć z listy wybranych imprez). Najmilej wspomina nocny półmaraton we Wrocławiu, w którym do tej pory uczestniczył już kilka razy. Ale i krótsze dystanse zapadły mu w pamięć.

– Uczestniczyłem w Poznańskim Biegu Niepodległości w setną rocznicę odzyskania niepodległości, gdy biegło ponad 25 tys. osób, to była jedna z największych imprez w Polsce. Kapitalne wspomnienia, kapitalna atmosfera – uważa wiceprezes.

Śladami Filippidesa

Biegał też w Nowym Jorku, Walencji czy Lizbonie, a także w legendarnym maratonie w Atenach.

– To było spełnienie moich biegowych marzeń. Nie ma nic bardziej klasycznego od maratonu w Atenach. To przecież tam wszystko się zaczęło, kiedy ponad 2,5 tys. lat temu Filippides przebiegł ten dystans z Maratonu do Aten. To na stadionie, na którym kończy się ten bieg, odbyły się pierwsze nowożytne igrzyska w 1896 r. – zaznacza Piotr Henicz.

Marzenie pomógł mu spełnić syn Mateusz.

– W prezencie gwiazdkowym wręczył mi kartę startową. Zrewanżowałem się tym samym, więc razem przygotowaliśmy się do tego biegu, a później w nim wystartowaliśmy. Trasa jest przepiękna, choć trudna, bo teren jest pofałdowany, nie taki, który biegacze lubią najbardziej, nie da się na nim ustanowić nowych rekordów. Atmosfera była jednak świetna, nie zapomnę starszych Greczynek, pań w wieku 70-80 lat, z gałązkami oliwnymi i kubkami wody. Nigdy nie zapomnę też mety na tym legendarnym stadionie pełnym kibiców – wspomina Piotr Henicz.

Mile wspomina też inny maraton – wokół jeziora Wigry.

– Pobiegłem z najstarszym synem, Michałem. To był 2020 r., panowała pandemia, większość imprez biegowych w Polsce i na świecie odwołano. Ponieważ był to bieg terenowy, udało się go zorganizować przy ograniczonej liczbie uczestników. Tu liczyły się walory krajoznawcze, to inny rodzaj biegania, ale atmosfera była kapitalna, to było bardzo ciekawe doświadczenie. Jestem bardzo szczęśliwy, że udało nam się razem z Michałem wziąć w nim udział – mówi Piotr Henicz.

Pasję do rywalizacji sportowej zaszczepił nie tylko starszym synom, Michałowi i Mateuszowi, lecz także czterolatkowi – w tym roku po raz pierwszy uczestniczył w biegu na dystansie 1 km, który zakończył w świetnej kondycji i z medalem.

Logistyka przygotowań

Najtrudniejszy był dla wiceprezesa Itaki bieg w Prowansji.

– To z własnej głupoty. Zazwyczaj tak planuję wyjazdy służbowe czy wakacyjne, żeby uczestniczyć w ciekawych wydarzeniach biegowych. Zapisałem się na ten bieg, ale niezbyt dobrze się do niego przygotowałem. Dopiero na starcie zobaczyłem, jak przygotowani są biegacze, jak są ubrani i jak wyglądają. Okazało się, że to bieg terenowy, delikatnie mówiąc. Trasa prowadziła przez kamieniołomy, tereny górskie. To było bardzo trudne doświadczenie, ale bieg został zaliczony – mówi menedżer.

Nigdy nie liczył, w ilu biegach wziął udział, ale było ich dużo. Przyznaje, że w jego zawodzie przygotowania nie są proste. Jako wiceprezes biura podróży musi się bardzo często przemieszczać, przebywa w różnych strefach czasowych i klimatycznych. Nie pomaga to w regularnych i konsekwentnych treningach.

– Staram się jednak dwa-trzy razy w tygodniu biegać minimum 10 km i przynajmniej raz w tygodniu uczestniczyć w zajęciach na siłowni. Powoli już jednak ograniczam bieganie w maratonach, ponieważ bieganie ich amatorsko, zwłaszcza po pięćdziesiątce, nie ma nic wspólnego ze zdrowiem. Nie muszę sobie już nic udowadniać, bić rekordów na 10, 21 czy 42 km. W tej chwili biegam dla przyjemności i zdrowia – zaznacza wiceprezes.

Przyznaje, że jak każdy biegacz miał kontuzje, problemy z kolanami, łąkotkami.

– Wbrew pozorom uprawianie biegania nie jest tak prostą dyscypliną, jak się wszystkim wydaje. Aby uniknąć problemów zdrowotnych, trzeba trochę poczytać, pamiętać o właściwym przygotowaniu, rozgrzewce, rozbieganiu, odżywianiu. Jest bardzo wiele elementów, które pomagają unikać kontuzji – mówi menedżer.

Ma dwa tryby biegowe.

– Albo się wyłączam, wyciszam i myślę o zbliżającym się dniu czy tygodniu, planuję sprawy, którymi mam się zająć, wyznaczam sobie cele, albo słucham muzyki z mojej playlisty, zaczynając od Niemena, Grechuty czy Perfectu, na Kwiatkowskim czy Sanah kończąc – wymienia Piotr Henicz.

Sport to filozofia

A życie bez biegania?

– Nie wyobrażam sobie. Będę to robił tak długo, jak mi zdrowie pozwoli. Cieszę się, że Polacy tak chętnie biegają, można ich spotkać na imprezach na całym świecie. Pewnie dla niektórych liczą się fajne fotki w mediach społecznościowych, ale najważniejsze, że w ten sposób dbają o kondycję fizyczną i psychiczną. Oby to trwało jak najdłużej. Rywalizacja sportowa jest filozofią i stylem życia w moim życiu i w naszej firmie. Uprawianie sportu i kibicowanie sportowcom to dla nas podstawa – deklaruje Piotr Henicz.