Osiem miesięcy wyczekiwania na zgodę KNF i miesiąc — na akceptację niemieckiego nadzoru. PKO BP może zaczynać działalność w Niemczech. To druga zagraniczna ekspozytura. Pierwsza powstała ponad rok temu w Szwecji, gdzie bank zarejestrował spółkę leasingową. To właśnie eskapada na północ — dokąd PKO BP ruszył za swoim klientem Solarisem, który zdobył kontrakt na szwedzkim rynku — zachęciła bank do przyjrzenia się krajom, w których polscy eksporterzy i inwestorzy są szczególnie aktywni.

— Wybraliśmy Niemcy, które są największym partnerem handlowym Polski i w których działalność prowadzi około 180 naszych firm. Zdecydowana większość to firmy jednoosobowe, ale działają tam również dobrze znane marki — mówi Robert Zmiejko, dyrektor biura strategii i relacji międzynarodowych PKO BP.
Od polskich do niemieckich
Liczbę polskich grup kapitałowych mających spółkę córkę za Odrą szacuje się na około 400-500.
— Na początku chcemy skoncentrować się na tej grupie klientów. W drugim kroku skoncentrujemy się również na firmach niemieckich, które mają relacje z Polską. Niekoniecznie musi to być inwestycja kapitałowa, ale np. projekt infrastrukturalny, gwarancje itp. — mówi Paweł Surówka, dyrektor oddziału PKO BP we Frankfurcie nad Menem.
Placówka zaoferuje klientom serwis z zakresu treasury, trade finance, doradztwo o rynkach zagranicznych, kredyty zagraniczne, wewnętrzne przelewy międzynarodowe, wspólną bankowość elektroniczną, międzynarodowy cash pooling, zarządzanie gotówką. Pakiet raczej standardowy, który — poza wewnętrznymi przelewami — można dostać w każdym banku korporacyjnym. Paweł Surówka twierdzi, że podstawowa przewaga PKO BP nad grupami międzynarodowymi polega na tym, że oferuje finansowanie.
Kłopot ze zdolnością
— Dostęp do kredytu w dalszym ciągu jest utrudniony, a dla polskich firm szczególnie niełatwy, bo wnioskując o finansowanie,zaczynają relację z bankiem od początku. Nie ma znaczenia, że ten bank ma spółkę córkę w Polsce, przedsiębiorca musi uwiarygodnić się jak każdy nowy klient — mówi Paweł Surówka. Jak wyjaśnia, polskie firmy kupują czasem za granicą spółki o nie najlepszym standingu finansowym, co potem wpływa na ich zdolność kredytową. Jego zdaniem, przewaga PKO BP polega na tym, że zna biznes klienta w Polsce, a jego wniosek o finansowanie czy złożony w Niemczech, czy w kraju, rozpatrywany jest przez ten sam komitet kredytowy. Możliwość rozliczenia się w jednym banku, podglądu rachunków, realizowania przelewów wewnętrznych, prowadzenia cash poolingu w całej grupie to dodatkowe atuty PKO BP.
— Mamy świadomość, że wchodzimy na wielki konkurencyjny rynek bankowy, ale wiemy też, że polskie banki nie mają się czego wstydzić, jeśli chodzi o rozwiązania technologiczne — stwierdza Paweł Surówka. PKO BP analizuje kolejne rynki pod kątem zasadności otwarcia oddziału. Robert Zmiejko mówi, że pod uwagę brane są w pierwszej kolejności Czechy, Francja i Wielka Brytania.
Bankierzy na obczyźnie
Ocena zagranicznych inwestycji polskich banków jest mocno niejednoznaczna. Najwięcej pieniędzy za granicą wydał PKO BP. Wydał, a nie zainwestował, bo 1 mld zł wpompowane w maleńki Kredobank, kupiony na fali popularności ukraińskiego rynku w połowie minionej dekady, poszedł głównie na reanimację słaniającej się instytucji. Spektakularnych sukcesów nie osiągnął na Słowacji i w Czechach mBank, który za Tatry ruszył w 2007. Zebrał bazę klientów i niemało depozytów, ale nie ma to wielkiego wpływu na jego rachunek wyników. Wciąż nie wiadomo, jak zakończą się inwestycje Leszka Czarneckiego na Wschodzie. Z Rosji wycofał się w tym roku. Na Białorusi dokucza regulator i hiperinflacja. Paradokslanie dobrze radzi sobie ukraiński Idea Bank. Na razie nic nie słychać o Rumunii, gdzie Leszek Czarnecki ma maleńki bank. Przy tamtejszym nadzorze nasza KNF to urzędnicy o gołębich sercach. W Rumunii wkrótce rozpocznie działalność Alior, który w partnerstwie z T-Mobile, na zasadach white lebel, będzie obsługiwał klientów operatora. Frankfurcki oddział PKO BP jest trzecią po Ukrainie i Szwecji zagraniczną inwestycją banku. Znacznie lepiej za granicą radzą sobie inne firmy z sektora finansowego. Kruk jest liderem w Rumunii, ma mocną pozycję w Czechach i rozwija biznes w Niemczech. W Rumunii działają też Kredyt Inkaso — obecne również w Bułgarii, Rosji i od niedawna w Chorwacji — i GetBack z grupy Idea Banku.
Bankierzy na obczyźnie
Ocena zagranicznych inwestycji polskich banków jest mocno niejednoznaczna. Najwięcej pieniędzy za granicą wydał PKO BP. Wydał, a nie zainwestował, bo 1 mld zł wpompowane w maleńki Kredobank, kupiony na fali popularności ukraińskiego rynku w połowie minionej dekady, poszedł głównie na reanimację słaniającej się instytucji. Spektakularnych sukcesów nie osiągnął na Słowacji i w Czechach mBank, który za Tatry ruszył w 2007. Zebrał bazę klientów i niemało depozytów, ale nie ma to wielkiego wpływu na jego rachunek wyników. Wciąż nie wiadomo, jak zakończą się inwestycje Leszka Czarneckiego na Wschodzie. Z Rosji wycofał się w tym roku. Na Białorusi dokucza regulator i hiperinflacja. Paradokslanie dobrze radzi sobie ukraiński Idea Bank. Na razie nic nie słychać o Rumunii, gdzie Leszek Czarnecki ma maleńki bank. Przy tamtejszym nadzorze nasza KNF to urzędnicy o gołębich sercach. W Rumunii wkrótce rozpocznie działalność Alior, który w partnerstwie z T-Mobile, na zasadach white lebel, będzie obsługiwał klientów operatora. Frankfurcki oddział PKO BP jest trzecią po Ukrainie i Szwecji zagraniczną inwestycją banku. Znacznie lepiej za granicą radzą sobie inne firmy z sektora finansowego. Kruk jest liderem w Rumunii, ma mocną pozycję w Czechach i rozwija biznes w Niemczech. W Rumunii działają też Kredyt Inkaso — obecne również w Bułgarii, Rosji i od niedawna w Chorwacji — i GetBack z grupy Idea Banku.