To nie jest emigracja w związku z wynikiem wyborów ani ucieczka przed polską zimą. To wyjazd już dawno zaplanowany i niemałe wyzwanie. Grzegorz Onichimowski, twórca warszawskiej Towarowej Giełdy Energii, w tym tygodniu wyjeżdża do Arabii Saudyjskiej. — Firma GCCIA (Gulf Cooperation Council Interconnection Authority), założona przez sześć krajów Zatoki Perskiej, powierzyła mi zadanie zbudowania tam wspólnego rynku energii — mówi Grzegorz Onichimowski.

Prawie jak Nordpool
Na takie wyzwanie niejeden mógłby mieć ochotę, ale Arabowie wybrali Grzegorza Onichimowskiego. Spodobać im się mógł fakt, że w Polsce menedżer tworzył rynek energii niemalże od zera. Odpowiadał za budowę pierwszej platformy handlu energią, a kiedy odchodził w 2012 r., jej obroty sięgały 80 proc. krajowej produkcji energii.
Podobać mógł się też fakt, że CV polskiego menedżera świadczy o skłonności do wyzwań. W latach 90. działał z sukcesami na rynku gier komputerowych, zakładając m.in. IPS Computer Group, jednego z pierwszych dystrybutorów gier w Polsce. W Dammamie, gdzie siedzibę ma GCCIA, Grzegorz Onichimowski będzie budował od zera, jak w Polsce. Zostanie „Head of Market Operations” dla sześciu krajów Zatoki, czyli Arabii Saudyjskiej, Bahrajnu, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Kuwejtu, Omanu i Kataru.
— Te sześć krajów założyło GCCIA przed czternastoma laty po to, by budować współpracę energetyczną. W pierwszym kroku postawili na budowę transgranicznych linii wysokiego napięcia, które już stoją i działają. Nie ma jednak handlu, przepływy transgraniczne są generalnie nieplanowane, a system rozliczeń wymaga zmiany. Stworzenie rynku, i to od razu wspólnego, to właśnie drugi krok. To coś jak drugi Nordpool [świetnie rozwinięty rynek skandynawski — red.] — mówi Grzegorz Onichimowski. Drugi krok obliczono, na razie, na trzy lata.
Tyle czasu ma zająć dojście do „sensownych” obrotów. Precyzyjnych targetów jeszcze nie ma, będą dopiero ustalane.
Prawie jak Polska
Nowo tworzony rynek będzie musiał uwzględnić lokalną specyfikę. Czyli po pierwsze — to, że energetyka w państwach Zatoki Perskiej opiera się głównie na gazie i ropie, a oba te surowce są we wszystkich sześciu krajach dotowane, i to w rozmaitym stopniu. Tymczasem budowa rynku wymaga prawdziwej konkurencji. Po drugie — kraje Zatoki mocno stawiają na rozwój odnawialnych źródeł energii, co twórcy rynku muszą uwzględnić.
— Fotowoltaika rozwija się tam w szybkim tempie, a warunki jej sprzyjają — są tam przecież tereny o dużym nasłonecznieniu i słabym zaludnieniu. Do wyobraźni przemawia fakt, że pokrycie panelami 1/3 terytorium Arabii Saudyjskiej zaspokoiłyby zapotrzebowanie na prąd w skali całego globu — zauważa Grzegorz Onichimowski. Wreszcie po trzecie — kraje Zatoki konsumują coraz więcej energii.
Dziś Arabia Saudyjska to mniej więcej taki rynek jak Polska, czyli ok. 200 TWh rocznie, a pozostałe państwa produkują drugie tyle. Prognozy zakładają jednak, że w ciągu 15 lat zużycie energii niemal się podwoi, co będzie wynikało zarówno z rozwoju przemysłu, jak i potrzeb bytowych (budownictwo, klimatyzacja). © Ⓟ