POLONIA ŁĄCZY SIŁY

Anna Maria Seroczyńska
opublikowano: 1999-07-21 00:00

POLONIA ŁĄCZY SIŁY

Polonusi chcą utworzenia banku, który obsługiwałby ich inwestycje

KANADYJSKI INKUBATOR: Rola Polsko-Kanadyjskiej Izby Handlowej w Montrealu polega na inspirowaniu działalności gospodarczej oraz wymianie doświadczeń. Organizacja została założona sześć lat temu przez dwóch Polaków, obecnie liczy około stu członków, z których większość to cudzoziemcy — twierdzi Jan Wrzesień, przedsiębiorca z Kanady.

Polonusi twierdzą, że gdyby warunki inwestowania w Polsce były lepsze, to więcej pieniędzy zostawialiby nad Wisłą. Kapitałem rodaków rozrzuconych po świecie jest nie tylko twarda waluta, ale i znajomość zagranicznych realiów i technologii. Wielu z nich w Polsce inwestuje już od lat, a nowe pole do popisu mają dać takie rynki, jak Australia czy Ameryka Łacińska.

Poza granicami kraju mieszka ponad 20 mln osób polskiego pochodzenia, a ich potencjał gospodarczy oceniany jest na miliardy dolarów. Przedstawiciele Polonii twierdzą, że przez lata nie byli w Polsce zauważani, wzajemne kontakty nabrały zaś tempa dopiero kilka lat temu w związku z zainaugurowaniem Światowej Konferencji Gospodarczej Polonii w Warszawie. Rodacy zamieszkali za granicą są zdania, że wzajemna wymiana i tak z wielu względów nie jest dostateczna.

— Kontakty między Polakami zamieszkałymi w kraju i tymi spoza jego granic nie są w pełni wykorzystywane. Polonia stanowi ogromny kapitał zarówno intelektualny jak i ekonomiczny oraz pełni za granicą funkcję ambasadora Polski. Stworzenie w ojczyźnie odpowiednich mechanizmów polityczno-gospodarczych ułatwiłoby jej plany inwestycyjne. Jednym z nich mogłoby być stworzenie banku z udziałem kapitału polonijnego i państwowego, którego priorytetem byłoby obsługiwanie inwestycji polonijnych. Do tego potrzebna jest pomoc państwa — mówi Jan Wrzesień, inwestor z Kanady.

Ocalić dziedzictwo

Polonusi jednak nie czekają wyłącznie na pomoc państwa i biorą sprawy we własne ręce. Do jednej z powołanych ostatnio inicjatyw zaliczyć trzeba utworzenie funduszu inwestycyjnego National Heritage, przeznaczonego do rozwoju turystyki i do ocalenia spuścizny narodowej. To reakcja na fakt, że chociaż Polska jest ósmym najbardziej odwiedzanym krajem na świecie, poziom usług turystycznych wciąż pozostawia wiele do życzenia. Jednym z pomysłodawców i fundatorów (wyłożył na ten cel milion USD) jest Andrzej Willman, prezes i główny strateg inwestycyjny Noram Capital Management w Toronto w Kanadzie. Celem twórców funduszu jest stworzenie takiego mechanizmu, który umożliwiałby napływ kapitału z zagranicy i gromadzenie go w Polsce w celu finansowania wybranych projektów.

Inkubatorem inwestycji kanadyjskich w Polsce jest również Polsko-Kanadyjska Izba Handlowa w Montrealu, której powstanie zawdzięcza się zamieszkałej tam Polonii. Jan Wrzesień podkreśla jednak, że po sześciu latach działalności większość spośród stu członków stanowią Kanadyjczycy, zachęceni przez Polonusów do inwestowania w kraju — niektóre z kontraktów opiewają na sumy wielu milionów dolarów.

Ale Polonia nie tylko chce rozwijać interesy w Polsce. Widzi się także w roli pośrednika. Posiada bowiem atuty w postaci znajomości tamtejszych realiów gospodarczych, mentalności i umiejętności poruszania się w lokalnych strukturach.

Chcą doradzać rodakom

— Znaczna część Polonii uczestniczy w strukturach gospodarczych kraju osiedlenia: bankach, zarządach czy biurach doradczych. To wszystko jest bardzo istotne, gdyż Polska potrzebuje związków międzynarodowych wiążących się z wymianą gospodarczą i to nie tylko ze względu na towary, ale i technologię — tłumaczy Zbigniew Ludger Olszewski, prezes Fundacji Polonia.

Nie zawsze jest różowo. Zdaniem polskich przedsiębiorców od lat zamieszkałych w Niemczech, rola Polonii w tym zakątku świata miałaby polegać na pomocy w nie istniejącej promocji polskich towarów. Twierdzą oni, że krajowe firmy zamiast wchodzić na rynek za pośrednictwem niemieckich i holenderskich konsultantów, powinny bardziej polegać na doświadczeniu polonijnych ekspertów ekonomicznych.

— Polscy biznesmeni nie mają przygotowania do promowania rodzimych produktów na tutejszym, wymagającym rynku. Wyobrażają sobie, że rozsyłając tony ulotek reklamowych otwierają rynek dla polskich towarów. Przykładem jest Hortex, który nie może wejść na rynek niemiecki przez swoje niekonkurencyjne ceny i brak akcji promocyjnych — uważa Edward Kieyne z Bonn, zajmujący się doradztwem dla polskich firm inwestujących w Niemczech oraz niemieckich w Polsce.

Wiesław Parajs, właściciel Exen Engineering i wiceprezes Australijsko-Polskiej Rady Biznesowej, prorokuje, że szczęście przyjdzie do Polski spoza Europy, dlatego powinna się ona otworzyć na inne rynki świata, takie jak np. Australia. Według niego, rynku zbytu powinno się szukać w nowych miejscach, a deficyt w handlu polsko--australijskim jest zastraszający.

— Polskie towary będzie można sprzedawać w Europie do momentu, gdy firmy europejskie zaczną być wypierane z Azji i cofną się do Europy. Gdzie będzie wówczas miejsce Polski? — zastanawia się szef Exen z Melbourne.

Połączyć siły

Jednym z efektów tegorocznej edycji Światowej Konferencji Gospodarczej Polonii była deklaracja uczestników dotycząca stworzenia Izby Handlowej Polonii z siedzibą w Warszawie.

— Istotne są kontakty nie tylko Polonii z macierzą, ale i jej przedstawicieli między sobą na całym świecie. Rodacy zamieszkali za granicą stanowią także dla siebie potężny kapitał. Z potrzeby dzielenia się swą wiedzą i doświadczeniami w coraz bardziej zacieśniającym się świecie powstała inicjatywa stworzenia porozumienia między poszczególnymi izbami polonijnymi — opowiada Zbigniew Ludger Olszewski.

POWRACAJĄCA FALA: Trwająca w Kanadzie recesja i jednoczesny wzrost atrakcyjności Polski przyczyniły się do powrotu wielu rodaków do ojczyzny. Co czwarta osoba zajmująca kierownicze stanowisko wróciła do kraju i otworzyła własną firmę. Ich atutem są nie tylko pieniądze, ale również wiedza i doświadczenie — tłumaczy Andrzej Willman, prezes Noram Capital Management z Toronto.