Polska wciąż może wejść do UE w pierwszej fazie

opublikowano: 2001-09-20 12:44

BRUKSELA (Reuters) - Polska, największy kraj spośród kandydatów do Unii Europejskiej musi zdynamizować proces negocjacji po niedzielnych wyborach, uważają unijni dyplomaci.

Ich zdaniem jednak, biorąc pod uwagę rozmiary Polski i jej kluczowe znacznie w regionie jest mało prawdopodobne, by została ona pominięta w pierwszej fazie rozszerzenia UE, nawet jeżeli oznaczałoby to, że bardziej zaawansowane kraje, jak Węgry musiałyby trochę poczekać.

Pierwsze kraje kandydackie dołączą do UE prawdopodobnie około roku 2004.

"Istnieje ogromne prawadopodobieństwo, że w Polsce powstanie zwarty i jednolity rząd, co znacznie poprawi sytuację (...)" - powiedział unijny dyplomata zbliżony do negocjacji.

"Pod rządami obecnej koalicji każda decyzja stawała się przedmiotem niekończących się biurokratycznych i politycznych sporów" - dodał.

Pytany, czy możliwe jest rozszerzenie UE z pominięciem Polski, powiedział: "Rozszerzenie bez Polski wyglądałoby źle i pozostawiło po sobie pewien niesmak. Byłoby jednak przedwczesnym sugerować, że Polska każe poczekać innym kandydatom. Może ich przecież dogonić".

Warszawa zamknęła jak na razie 17 z 31 rozdziałów negocjacyjnych. Dla porównania Węgry i Cypr zakończyły negocjacje w 22 rozdziałach. Polska wyprzedza obecnie jedynie Rumunię i Bułgarię.

Żaden z krajów kandydackich nie rozpoczął jeszcze negocjacji w najbardzie delikatnych kwestiach rolnictwa i funduszy regionalnych. W przypadku Polki negocjacje na temat rolnictwa mogą być szczególnie trudne.

Część dyplomatów w Brukseli zaczyna jednak podzielać obawy Pragi i Budapesztu, że Polska spoczęła na laurach i w efekcie opóźnia proces rozszerzenia.

"W Komisji narasta poczucie frustracji" - powiedział Heather Grabble, ekspert ds rozszerzenia w londyńskim Centrum Reform Europejskich.

"Coraz częściej uważa się, że Polacy zatracili poczucie politycznego realizmu i zapominają, że są to wielostronne negocjacje, obejmujące wiele krajów" - dodał.

Jeden z ministrów kraju członkowskiego UE ujmuje rzecz jeszcze bardziej brutalnie. Jego zdaniem Polska uznała swoje członkostwo w Unii za rzecz przesądzoną, bez względu na postępy czynione w negocjacjach.

"Polacy nie mogą pogodzić się z myślą, że w ogóle muszą prowadzić jakieś negocjacje" - powiedział minister.

"Oni myślą, że po upadku Muru Berlińskiego powinniśmy ich błagać by przystąpili do Unii Europejskiej (...) i dać im okresy przejściowe na 80 lat" - uważa wspomniany polityk.

"Jeżeli Polska nie będzie gotowa w 2004 roku to ryzykujemy, że inni kandydaci będą czekać przez następne pięć lat" - dodał.

((Reuters Serwis Polski, tel +48 22 653 9700, fax +48 22 653 9780, [email protected]))