Zabiegani, zapracowani. Samotni. Potrzebują bliskości — nie przez internet. I są gotowi za to zapłacić. Dwie wrocławianki wpadły na pomysł, jak na tej potrzebie zarobić.
Kto to jest singiel? Samotny?
— Tak, ale singiel brzmi lepiej. Singlem trzeba się czuć. Hanna Bakuła powiedziała kiedyś, że singiel to nie stan cywilny, tylko stan ducha — przekonuje Katarzyna Adamowicz, współwłaścicielka Klubu Połówki Pomarańczy.
Kim w takim razie są single, dla których powstał klub?
— To pytanie o grupę docelową? 25-45 lat, aktywni, mobilni, dobrze wykształceni. Stać ich na przyjemności, nie mają wydatków związanych z rodziną, dziećmi. Przeciętny singiel zarabia statystycznie trzy razy więcej niż przeciętny Polak — ocenia szefowa klubu.
Wniosek? Można na nich nieźle zarobić. W Polsce liczba pojedynczych gospodarstw domowych sięga 3,7 mln. Prognozy mówią o prawie 4,5 mln za dekadę. Na Zachodzie dawno już przedsiębiorczy ludzie wyczuli biznes — ot, na przykład mniejsze opakowania łatwo psującej się żywności, w sam raz na jedną osobę. U nas to dopiero w powijakach.
Nie chrapię
Specjalistki od marketingu i od PR znalazły sposób, by pomóc w samotności. Prawie rok temu Katarzyna Adamowicz i Athina Theodosjadu (obie singielki, ale nie zdeklarowane) założyły Klub Połówki Pomarańczy. Z hasłem: „Połówki Pomarańczy łączcie się. Fajnie. Realnie. Szczęśliwie”.
— Powstał dla ludzi, którzy od biur matrymonialnych trzymają się z daleka. Niektórzy z nich uważają, że to obciach. To jak chodzenie do sklepu. Człowiek jest tam towarem i wybiera innych. Też jak towar — kolor oczu, wymiary, zainteresowania. Portal randkowy, gdzie loguje się milion osób, to wielki supermarket — uważa Katarzyna Adamowicz.
Klub rozpoczął działalność we Wrocławiu. Każdy singiel może wykupić kartę klubową. Kwartalna kosztuje 300 zł. Ważna sześć miesięcy — 500 zł. Fakt, klub nie jest miejscem dla niezamożnych.
— Karta, uczestnictwo w imprezach, koncertach i wycieczkach to spory wydatek. Z tego powodu trudno wśród „pomarańczy” znaleźć osoby o niewielkich zarobkach. Z drugiej strony... To gwarantuje, że wśród nas nie znajdą się przypadkowe osoby — mówi Ewa Janiszewska, tłumacz i asystentka w międzynarodowym koncernie, klubowiczka z rocznym stażem.
Firma zarabia też na biletach na imprezy dla klubowiczów. I na opłatach za promocję od współpracujących restauracji, salonów fitness i fryzjerskich, szkół tańca, prywatnego centrum medycznego. Pierwszy partner strategiczny to biuro podróży: oferuje wycieczki wyłącznie dla „pojedynczych” zrzeszonych w klubie. Ale czy pomarańczowa karta jest niezbędna, by wyjechać na udane wakacje?
— Przede wszystkim: singiel najczęściej jedzie sam, a płaci za podwójny pokój. Jest sam, a większość jego znajomych — parami, często z dziećmi. Każdy, kto znalazł się w takiej kłopotliwej sytuacji, na pewno chętnie wyjechałby na wakacje w gronie „pojedynczych” — uważa Kasia Adamowicz.
— Dotychczas takie osoby były skazane na turystykę objazdową. Nasze biuro ułatwia wyjazd na kilkanaście dni. Na prawdziwy wypoczynek — dodaje Beata Sieradzka, od niedawna prowadząca biuro podróży Single Tour.
Na stronie internetowej jej firmy znajduje się zakładka Poszukiwani. Na różne wycieczki: od dwóch tygodni w znanym kurorcie po wyprawy trampingowe w nieznane. Przy każdym ogłoszeniu —krótki opis poszukującego: nie chrapię, wstaję o 9.00, nie palę w pokoju, nie jeżdżę na rowerze, ale lubię spacerować.
Właścicielki Połówek Pomarańczy negocjują z jednym z banków detalicznych — idzie o specjalną ofertę kredytową. Okazuje się bowiem, że dobrze zarabiający singiel jest mniej wiarygodnym kredytobiorcą niż młode małżeństwo po studiach o dużo mniejszych łącznych dochodach. W pakiecie znalazłaby się także karta kredytowa z logo Połówek, możliwość szybkiego inwestowania nadmiaru gotówki. Powstanie też zapewne „pomarańczowy” pakiet ubezpieczeń. Bo singiel ma inne priorytety. Nie odkłada na dzieci, ale na własne przyjemności.
— Potrzebna mu pomoc prawna i polisa na życie z dużym pakietem inwestycyjnym. Specjalna oferta przewiduje wyższe odszkodowanie w przypadku uszczerbku na zdrowiu. Nawiązałyśmy też współpracę z siecią prywatnych przychodni — klubowicze mogą wykupić abonament na jej usługi po dużo niższej cenie — dodaje Kasia Adamowicz.
Jest zadziornie
Za Klubem Połówki Pomarańczy kryje się agencja marketingowa Katarzyny Adamowicz.
— Klubu nie wymyśliłyśmy tylko dla zarabiania pieniędzy, ale bardziej z potrzeby ducha. Nie znalazłyśmy miejsca, gdzie mogłybyśmy kogoś spotkać, po prostu miło spędzić czas, więc same je stworzyłyśmy — tłumaczy.
Choć Połówki Pomarańczy powstały z osobistej potrzeby Katarzyny i Athiny, nie ma mowy o biznesowej improwizacji. Zanim interes ruszył, konsultowały się z innymi specami od marketingu i PR. Zastanowiły się nad grupą docelową. No i 80 proc. klubowiczów to osoby między 25 a 45 rokiem życia. Zwykle dobrze wykształceni, menedżerowie, przedstawiciele wolnych zawodów.
Logo? Właścielki przypominają, że mówi się albo o połówkach jabłka, albo pomarańczy, ale te ostatnie są bardziej energetyczne: jabłko nie nadaje się na znak firmowy. A hasło?
— Trochę ryzykowne, ale zadziorne. Łatwo zapada w pamięć. I nie chodzi tylko o łączenie się w pary. Połówek może być dużo — cała grupa. Połączona fajnie, realnie, szczęśliwie — tłumaczy.
Realnie? Bo single to grupa społeczna, spędzająca niezwykle dużo czasu na czatach, forach internetowych. Samotnym codzienna możliwość wirtualnej rozmowy daje pozór bliskości. Ale mówić o bliskości, skoro każdy jest anonimowy?
Klub nie ma biura — stała siedziba to strona WWW. Okazją do spotkań są imprezy, koncerty, wyjazdy. Wstęp mają tylko posiadacze kart, ludzie, których znają, o których wiedzą cokolwiek. To sprzyja stworzeniu atmosfery, w której klubowicze czują się swobodnie. Ale ten komfort kosztuje.
— Nigdy nie twierdziłyśmy, że robimy to charytatywnie… — zaznacza Kasia.
Ruszamy w Polskę
Szefowe Połówek po „zdobyciu Wrocławia” rozpoczynają ekspansję. Kasia przyjechała na kilka tygodni do Warszawy, w planach: Poznań, Trójmiasto, Katowice.
— Warszawa pełna jest singli — ludzi z innych miast, którzy przyjechali tu do pracy. Wyrwani ze swego środowiska czują się samotni — opowiada Kasia Adamowicz.
— Problem singli to koncentracja na życiu zawodowym: zawęża się krąg znajomych, z którymi można ciekawie spędzić czas. Klub pomaga poznać ludzi podobnych do siebie, też skrępowanych w gronie „sparowanych”. Imprezy klubowe odbywają się co 2-3 tygodnie, ale „pomarańczowe” znajomości zaczynają się rozwijać poza klubem — podkreśla Ewa Janiszewska.
Nieśmiałe jeszcze plany Połówek Pomarańczy to podbój Wielkiej Brytanii. W samym Londynie mieszka około 200 tys. Polaków — zatrzęsienie singli! Czy dwie kobiety podołają wyzwaniu? Ich obecność na każdej imprezie jest obowiązkowa. Osoby, która zbudowałaby i zarządzała bazą klubu w stolicy, szukały od października. Nie udało się — no i Kasia rozważa przeprowadzkę.
— W Krakowie próbowałyśmy współpracować z mężatką. Nici z tego wyszły... Być singlem, to żyć w specyficzny sposób. I w taki sam sposób pracować. Sparowani nie rozumieją potrzeb samotnych — deklaruje Kasia Adamowicz.
Perspektywy? Singiel jest singlem, dopóki się nie zakocha. Niedługo pierwszy „pomarańczowy” ślub. Ot, strata klientów....
Ale nowych nie zabraknie...
Okiem eksperta
Nowy rynek
Grupa społeczna singli ma silne cechy wyróżniające spośród ogółu konsumentów, szczególnie w strukturze wydatków — trudno szukać w ich budżecie sum związanych np. z edukacją dzieci. To powoduje, że może stać się atrakcyjną grupą docelową, dla której warto przygotować specyficzną ofertę produktów i usług. Najlepszy dowód: rozwój usług dla analogicznej grupy osób starszych. W Niemczech wiele biur podróży wyspecjalizowało się w turystyce dla emerytów — zamożnych, często samotnych osób, z wolnym czasem. Spore znaczenie ma także zmiana nastawienia społecznego do samotnych. Życie w pojedynkę nie jest już czymś wstydliwym. Dlatego nic nie stoi na przeszkodzie, by ten aspekt życia wykorzystać w marketingu czy promocji. Trudno jednak powiedzieć, kiedy do tego w Polsce dojdzie. Rozwój „marketingu dla singli” zależy od tempa zmian w świadomości społecznej.
Konrad Maj
psycholog społeczny Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej