Justyna Pawlak
WARSZAWA (Reuters) - W przyszłym roku gospodarka może pogrążyć się w recesji, co ograniczy możliwość redukcji wydatków fiskalnych i zmniejszy szanse na wejście Polski do Unii Europejskiej, uważają analitycy.
Po raz pierwszy słowo recesja padło w oficjalnych wypowiedziach po siedmiogodzinnym posiedzeniu rządu w weekend. Wysoki rangą doradca ministra finansów Marka Belki stwierdził, że w pierwszym półroczu 2002 roku polskiej gospodarce grozi spadek Produktu Krajowego Brutto (PKB).
Winę za to ponosi spowolnienie gospodarcze w Unii Europejskiej, gdzie trafia 70 procent polskiego eksportu. W tym roku rosnący eksport nadrabiał straty wywołane spadkiem popytu wewnętrznego, do czego przyczyniły się wysokie stopy procentowe.
"Nie można wykluczyć recesji. Dane makroekonomiczne są bardzo złe" - powiedział w poniedziałek Krzysztof Rybiński, ekonomista Banku Zachodniego WBK w Warszawie.
Obawy przed recesją spowodowały, że na rynku zaczęto mówić, iż rząd koalicji SLD-UP i PSL może nie dotrzymać obietnicy utrzymania deficytu budżetowego w 2002 roku na poziomie pięciu procent Produktu Krajowego Brutto (PKB), czyli 40 miliardów złotych.
Formalnie rządowa debata nad budżetem rozpocznie się we wtorek.
Dotychczas Ministerstwo Finansów nie przedstawiło założeń makroekonomicznych na 2002 rok. Jednak prognozy mówią o tym, że wzrost PKB zostanie obniżony do jednego procenta z 1,5 procent w tym roku oraz 4,0 procent w roku 2000.
"Przy niższych przychodach i wysokim bezrobociu, trudno będzie dalej ograniczać wydatki i rząd będzie zmuszony podnieść poziom deficytu. To uruchomiłoby nową lawinę kosztów obsługi zadłużenia i zwiększyło jego stosunek do PKB" - uważa Rybiński.
"Przypadnie to na okres, gdy Polska zamierza zamknąć negocjacje w sprawie członkostwa w Unii i zwołać referendum w tej sprawie. Problemy te mogą opóźnić proces negocjacji" - dodał.
Ostatnio polski rząd przedstawił ustępstwa w sprawie przepływu siły roboczej i własności ziemi, aby przyspieszyć proces negocjacji. Jeżeli zostaną one zakończone w 2002 roku i Polacy poprą wejście do UE w referendum w 2003 roku, wówczas Polska może stać się członkiom Unii już za trzy lata.
ROSNĄCY DEFICYT
Coraz wolniejszy wzrost gospodarczy, który w drugim kwartale wyniósł tylko 0,9 procent licząc rok do roku, już postawił finanse państwa na skraju katastrofy.
O godzinie 16.00 opublikowane zostaną dane na temat produkcji przemysłowej w październiku. We wrześniu produkcja liczona rok do roku spadła o 3,8 procent i analitycy przewidują, że w październiku wzrośnie o 0,5 procent.
Oficjalnie premier Miller utrzymuje, że w przyszłym roku deficyt budżetowy nie przekroczy 40 miliardów złotych, czyli pięciu procent PKB.
Część analityków sugeruje jednak, że Miller może chcieć zaproponować teraz wyższy deficyt po to by w przyszłym roku nie musieć go nowelizować, gdyby przychody budżetowe jeszcze spadły.
WINNE SĄ STOPY
Analitycy za coraz wolniejszy wzrost gospodarczy winią wysokie stopy procentowe. Ostrzegają jednak przy tym, że restrykcyjna polityka banku centralnego może nie ulec liberalizacji, jeżeli sytuacja fiskalna jeszcze się pogorszy.
"Nie jest do końca jasne, czy z technicznego punktu widzenia dojdzie w Polsce do recesji. Możemy mieć natomiast do czynienia ze stagnacją" - powiedział Zsolt Papp, analityk banku ABN Amro w Londynie.
"Myślę że rząd będzie się starał od razu przedstawić taki deficyt, by nie musieć go potem nowelizować. Dlatego też w projekcie budżetu może znaleźć się deficyt na poziomie 5,5 procent PKB" - dodał.
((Reuters Serwis Polski, tel +48 22 653 97 00, fax +48 22 653 97 80, [email protected]))