Wszystko wskazuje na to, że stanie się cud i ostro skonfliktowany Sejm znajdzie kwalifikowaną większość dla dokonania pierwszej zmiany Konstytucji RP. Chodzi o art. 55, który dotychczas stwierdzał, że „ekstradycja obywatela polskiego jest zakazana”. Po nowelizacji będzie ona dozwolona, ale tylko na ściśle określonych warunkach — czyn Polaka musi zostać dokonany za granicą oraz stanowić przestępstwo nie tylko według prawa państwa występującego o ekstradycję, lecz także polskiego.
Konieczność nowelizacji stała się oczywista po naszym wejściu do Unii Europejskiej. Projekt wniesiony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego został solidnie przepracowany przez komisję nadzwyczajną i teraz wydaje się wyczyszczony z wszelkich prawnych niejasności. W obecnym kształcie ustawa powinna zostać uchwalone przez Sejm nie tylko wymaganą większością dwóch trzecich głosów, lecz może nawet... jednogłośnie. Przypomnijmy, że warunkiem zmiany Konstytucji RP jest zatwierdzenie wersji sejmowej przez Senat bezwzględną większością głosów bez jakiejkolwiek poprawki w tekście — tę wyjątkową ustawę obie izby muszą uchwalić w jednakowym brzmieniu.
Właśnie bardzo wysoko ustawiona poprzeczka legislacyjna jest główną przyczyną dotychczasowej stabilności ustawy zasadniczej. Od roku 1997 poprawiono urzędowo jedynie kilka literówek, które wkradły się do oficjalnego tekstu. W tym kontekście zmiana art. 55 ma znaczenie wykraczające ponad jego merytoryczną treść, umożliwiającą pełne włączenie się Polski do międzynarodowego systemu zwalczania przestępczości. Dla polityków gładko przeprowadzona nowelizacja będzie sygnałem do otwarcia puszki Pandory z innymi konstytucyjnymi poprawkami, które w umysłach aktywu rozmaitych partii kiełkują od wielu lat. Ot, przykłady pierwsze z brzegu — Prawo i Sprawiedliwość chciałoby zmienić przepisy o samorządach zawodowych, co umożliwiłoby ostateczne pokonanie krnąbrnych korporacji prawniczych; Platforma Obywatelska nie rezygnuje z zamiany wyborów proporcjonalnych do Sejmu na większościowe w okręgach jednomandatowych; Liga Polskich Rodzin chciałaby otworzyć konstytucyjną furtkę dla przywrócenia kary śmierci...
Budowniczowie IV Rzeczypospolitej i tak traktują wszelkie cząstkowe zmiany jak zło konieczne, jako że Konstytucję III RP z roku 1997 uważają za narodowe nieszczęście i dążą do uchwalenia własnej. Przyglądając się jednak wylewaniu fundamentów nowego ustroju — tym niemal codziennym kompromitacjom w decyzjach kadrowych, obchodzeniu niewygodnego prawa, tworzeniu ordynacji wyborczej na bieżące zapotrzebowanie partyjne — wypada sobie po obywatelsku życzyć, aby Konstytucja trwała niczym opoka jak najdłużej, a jej nowelizacje ograniczyły się do zmian absolutnie niezbędnych i powszechnie akceptowalnych. Do takiej właśnie kategorii należy zmiana przepisów o ekstradycji.