Rozpoczęte jesienią ubiegłego roku konsultacje i uzgodnienia międzyresortowe, dotyczące przyszłej ustawy o ochronie osób zgłaszających naruszenia prawa, zbliżają się do finału. Obecna, trzecia już wersja tego projektu, w niewielkim stopniu zmienia poprzednie. Przede wszystkim zawiera zmiany o charakterze kosmetycznym lub redakcyjnym.
– Może to oznaczać, że już coraz bliżej do wypracowania ostatecznego kształtu tego aktu przez rząd – ocenia Justyna Hamada, menedżer w dziale zarządzania ryzykiem nadużyć w EY Polska.
Projektowana ustawa o ochronie sygnalistów powinna zacząć obowiązywać 17 grudnia 2021 r., zgodnie dyrektywą regulującą zasady tej ochrony. Przyszły akt ma – jak wielokrotnie informowaliśmy – zobowiązać wiele podmiotów do tworzenia systemów poufnego zgłaszania stwierdzanych u nich naruszeń przepisów i podejmowania działań naprawczych w celu przeciwdziałania sygnalizowanym nieprawidłowościom. Jednocześnie kierownictwa firm muszą zadbać o to, aby sygnalistów nie dotknęły różnego rodzaju represje w odwecie.
Ochrona wewnątrz i na zewnątrz
Przyszła ustawa nie ogranicza możliwości informowania o czynach niezgodnych z prawem – sygnalista może swoje spostrzeżenia przekazać w firmie, w której zostaną one dostrzeżone, ale także organowi publicznemu, a nawet ujawnić je publicznie. Powinien mieć jednak świadomość, że będzie podlegał ochronie, jeżeli najpierw dokona zgłoszenia wewnętrznego i zewnętrznego (czyli instytucji państwowej) lub od razu zewnętrznego, ale w odpowiedzi na te sygnały nie zostaną podjęte w określonym terminie żadne odpowiednie działania.
Wyjątkowo nie będzie musiał dostosować się do takiego wymogu, gdy ma uzasadnione podstawy, by sądzić, że naruszenie, którego się dopatrzył, może stanowić bezpośrednie lub oczywiste zagrożenie dla interesu publicznego, albo że zgłoszenie zewnętrzne nie przyniesie żadnych rezultatów (bo np. ktoś ukryje bądź zniszczy dowody) lub że jemu może grozić za to odwet. Prawnicy z kancelarii Raczkowski zwracają przy tym uwagę, że według obecnej wersji projektowanej ustawy zgłaszający ma być chroniony nie tylko przed działaniami odwetowymi, ale także przed próbami czy groźbami ich zastosowania.

– Warto też zwrócić uwagę, że z projektu zniknął przepis o uznaniu nadszarpnięcia reputacji sygnalisty w mediach społecznościowych za jedną z zakazanych form odwetu. Zastąpiono go szerszą regulacją, zakazującą naruszenia dóbr osobistych w ogóle – mówi przedstawicielka EY Polska.
Nie wszędzie od razu
Według projektu, ustawa ma zacząć obowiązywać po dwóch miesiącach od jej ogłoszenia w Dzienniku Ustaw. Zróżnicowano jednak terminy stosowania jej przepisów dla określonych grup firm. W wyniku konsultacji projektodawca, czyli resort rodziny, wyznaczył podmiotom zatrudniającym co najmniej 250 osób dwa miesiące od wejścia ustawy w życie na przygotowanie procedur wewnętrznych zgłoszeń. Mniejsze firmy, liczące co najmniej 50 i mniej niż 250 zatrudnionych, będą miały na to czas do 17 grudnia 2023 r.
W projekcie limit zatrudnienia - warunkujący termin wdrożenia wspomnianych procedur - nie jest określony liczbą pracowników, lecz osób wykonujących pracę na rzecz konkretnych firm. Jak wyjaśniają prawnicy kancelarii Raczkowski, do progu tego należy zatem wliczyć wszystkie osoby świadczące pracę dla danego podmiotu na podstawie umów cywilnoprawnych Przy czym nie musi mieć on statusu pracodawcy.
Przyjęta w danej firmie procedura zgłoszeń wewnętrznych ma określać m.in. sposoby ich przekazywania (z zachowaniem prywatności sygnalisty), zasady potwierdzania ich przyjęcia oraz zobowiązanie do podjęcia działań następczych.
– W nowej wersji projektu pojawia się też wymóg określenia w procedurze firmowej systemu zachęt do korzystania z procedury zgłoszeń wewnętrznych - w przypadku, gdy naruszeniu prawa można skutecznie zaradzić w ramach struktury organizacyjnej firmy, a sygnalista uważa, że nie zachodzi ryzyko działań odwetowych. Wcześniej nie było to rozwiązanie obligatoryjne – zauważa Justyna Hamada.
Podkreśla przy tym, że to na pracodawcy spoczywa ciężar dowodu, że działania podjęte wobec zgłaszającego naruszenia, jak też ich próby, o potencjalnie retorsyjnym charakterze, nie mają w istocie charakteru odwetowego. Przyszły ustawowy katalog przejawów zemsty liczy aż 21 rodzajów działań. Na tej liście są m.in. takie, które wprost pogarszają sytuację zawodową i finansową zatrudnionego sygnalisty, jak np. niezawarcie umowy o pracę, zwolnienie z niej, obniżka wynagrodzenia, degradacja, przekazanie zadań innemu pracownikowi czy nałożenie kary. Ponadto są tam m.in.: mobbing, dyskryminacja, niesprawiedliwe traktowanie, przymus, zastraszanie czy wykluczenie.
Sankcje dla obu stron
– Przygotowując się do nowych wymagań pracodawcy powinni wziąć pod uwagę, że będą zobowiązani do rozstrzygania zgłoszeń o działaniach związanych z wykonywaniem pracy po uzyskaniu informacji o naruszeniu prawa oraz możliwości doświadczania z tego tytułu działań odwetowych – mówi przedstawicielka EY Polska.
Przypomina, że zemsta jest karalna. Będzie podlegać grzywnie, karze ograniczenia wolności albo jej pozbawienia do lat dwóch, a do trzech w przypadku zastosowania łącznie więcej niż dwóch działań odwetowych.
Podobne sankcje grożą za utrudnianie dokonywania zgłoszeń i stosowanie w tym celu przemocy, groźby czy podstępu. Natomiast naruszenie obowiązku zachowania poufności tożsamości sygnalisty ma być zagrożone grzywną, ograniczeniem wolności albo pozbawieniem jej do roku.
Łagodniejsze kary przewidziano za brak procedury zgłoszeń wewnętrznych albo ustanowienie jej z naruszeniem projektowanych przepisów. Zostanie to uznane za wykroczenie podlegające grzywnie. Tym samym resort złagodził, i to znacząco, pierwotnie projektowany wymiar kary za ten rodzaj nieprzestrzegania przyszłej ustawy. Miał być bowiem zagrożony nawet trzema latami pozbawienia wolności, co spotkało się z krytyką. Magdalena Dec, radca prawny, oraz Tomasz Rudyk, adwokat - prawnicy reprezentujący kancelarię DLA Piper Giziński Kycia - we wspólnej opinii do projektu zwrócili uwagę, że takie rozwiązanie byłoby nadmiernie represyjne. Budziłoby też wątpliwości praktyczne przy stawianiu zarzutów konkretnym osobom.
Co ważne, nie będzie bezkarny ten, kto świadomie zgłosi lub ujawni publicznie nieprawdziwe informacje o naruszeniach lub pomoże w dokonaniu ich zgłoszenia. W tym przypadku trzeba liczyć się nie tylko z grzywną, ale też z ewentualnym pozbawieniem wolności do lat trzech. Do tego rozwiązania prawnicy z DLA Piper Giziński Kycia też mają zastrzeżenia.
Ich zdaniem możliwość pozbawienia wolności może skutecznie odstraszać przed zgłaszaniem do pracodawcy i organów państwa dostrzeżonych naruszeń. Sygnalista opiera się bowiem wyłącznie na podejrzeniu, które może okazać się chybione.
„Uzasadnione podejrzenie prawdziwości informacji jest kwestią ocenną i chociaż zwykle oparte na zebranych dowodach, to ich zgłaszaniu towarzyszy duży ciężar emocjonalny. Sygnalista nie ma środków i podstaw, by ze stuprocentowym przekonaniem ocenić, czy jego zgłoszenie zostanie potwierdzone w przeprowadzonym postępowaniu” – czytamy we wspomnianej opinii.
Jej autorzy zwracają uwagę, że przyszła ustawa nie przewiduje gwarancji ochrony osobie, której podejrzenia okażą się nieprawdziwe. Przyznają, że perspektywa pozbawienia wolności może działać prewencyjnie na ludzi, którzy chcieliby wykorzystać ustawowe uprawnienia niezgodnie z ich celem. Jednocześnie jednak podkreślają, że taka sankcja może zarazem powstrzymywać przed ujawnieniem naruszeń, które byłyby możliwe do wykrycia, gdyby nie obawa przed ewentualną represją.