Rada Orlenu wbrew nowemu ładowi

Agnieszka Berger, Anna Bytniewska, GRA
opublikowano: 2010-06-18 00:00

Rada PKN może

Zmiany w nadzorze grupy będą tylko kosmetyczne

Rada PKN może

spać spokojnie, chociaż

w ogóle nie pasuje

do planu reformy nadzoru

właścicielskiego.

Członkowie rady nadzorczej PKN Orlen, którym wraz z najbliższym walnym (zwołanym na 25 czerwca) kończy się kadencja, nie muszą obawiać się utraty stanowisk. Resort skarbu (MSP) jest ze swojej rady bardzo zadowolony i zamierza w niej dokonać tylko kosmetycznych poprawek. W ogłoszonym przez MSP konkursie ma zostać wyłonionych maksymalnie dwóch nowych członków RN. Jeden uzupełni skład do statutowej dziewiątki, bo obecnie rada liczy tylko osiem osób. Drugi zastąpi jedynego członka rady, którego ministerstwo zamierza odwołać. Takie informacje uzyskał "Puls Biznesu" od Mikołaja Budzanowskiego, wiceministra skarbu sprawującego nadzór nad Orlenem.

— Nie widzimy powodu, żeby dokonywać istotnych zmian w radzie nadzorczej. Efektywność jej pracy i jakość podejmowanych decyzji sprawia, że jesteśmy z niej bardzo zadowoleni. Nagrody, jakie otrzymał Orlen za jakość zarządzania, są w równym stopniu zasługą zarządu jak i rady nadzorczej —uważa Mikołaj Budzanowski.

Projekt nieznany

Ministrowi nie spędza snu z powiek fakt, że skład rady odbiega od modelu, który w swoim projekcie reformy nadzoru nad państwowymi spółkami zaproponowała Rada Gospodarcza przy premierze (RG).

— Nie znam szczegółów tego projektu, nie widziałem go, więc nie chciałbym się do tego odnosić — ucina Mikołaj Budzanowski.

Do znajomości projektu RG przyznał się natomiast, m.in. na łamach "PB", sam szef resortu skarbu, Aleksander Grad. Zadeklarował również, że choć dokument nie ma jeszcze rangi aktu prawnego, zamierza się stosować do jego zapisów, bo to kontynuacja reformy w nadzorze, której wdrażanie sam rozpoczął już dwa lata temu. Nowe zasady miały obowiązywać przede wszystkim w największych i najważniejszych spółkach kontrolowanych przez państwo. W kręgach rządowych trwa jeszcze wprawdzie spór o ich liczbę — minister skarbu proponuje 20, RG — 50, a nawet 100 — jednak nie ma wątpliwości, że spółka taka jak Orlen znalazłaby się nawet na najkrótszej z tych list.

Skład pełen niespodzianek

Kto zasiada w radzie Orlenu? Jedną z mniej kontrowersyjnych postaci jest Maciej Mataczyński, przewodniczący obecnego składu. Jako prawnik spełnia główne merytoryczne kryterium dotyczące kwalifikacji członków rady sformułowane przez RG. Główny zarzut, jaki pada pod jego adresem, dotyczy faktu, że zasiadał w radzie, która podpisała się pod decyzją o zakupie przez Orlen rafinerii w Możejkach. W rozmowie z "PB" nie chciał tego komentować. Nie chciał również wypowiadać się o jakości składu, któremu przewodzi.

Większych zastrzeżeń nie budzi też Piotr Wielowieyski, finansista, oraz prof. Janusz Zieliński, który ma opinię świetnego eksperta w branży naftowo-chemicznej.

O kontrowersjach dotyczących Marka Karabuły, który w radzie Orlenu uchodzi za oko, ucho i prawą rękę ministra skarbu, piszemy w sąsiednim materiale. Jego doświadczenie biznesowe, m.in. zasiadanie w zarządach kilku dużych browarów, można uznać za spełnienie postulatów RG, która w RN chce widzieć głównie menedżerów z praktyką.

Nie można tego powiedzieć o Angelinie Sarocie, zawodowej urzędniczce (od pięciu lat kierującej Departamentem Prawnym w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów), o której nieoficjalnie mówi się, że na posiedzeniach rady zachowuje zazwyczaj dyskretne milczenie.

Błyskotliwej kariery w biznesie nie ma również za sobą Krzysztof Kołach, absolwent Akademii Techniczno-Rolniczej w Bydgoszczy i Międzywydziałowego Studium Pedagogicznego w tym mieście. Szlify zdobywał głównie jako wójt gminy Bedłno (sprawuje tę funkcję do dziś) i wojewoda płocki, a jego największym osiągnięciem biznesowym było stanowisko dyrektora generalnego w PPH Hetman w Bedłnie.

Jest tajemnicą poliszynela, że to człowiek PSL w Orlenie. Krzysztof Kołach nie chciał z nami rozmawiać o swoich kompetencjach do zasiadania w radzie krajowej firmy naftowej. Na nasze pytania najpierw odpowiedział pytaniem o znajomość spółki Orlen, a po uzyskaniu odpowiedzi, że znamy tę firmę z zewnątrz, odmówił kontynuowania rozmowy.

— Pytania są połowiczne, wyrywkowe i tendencyjne. Dobranoc — usłyszeliśmy od Krzysztofa Kołacha.

Grzegorz Borowiec, kolejny członek rady Orlenu, to zawodowy dyrektor, niestety, wyłącznie w urzędach. W resorcie skarbu był wiceszefem Departamentu ds. Nieodpłatnego Wydawania Akcji Uprawnionym Pracownikom, a w Urzędzie Regulacji Energetyki — dyrektorem generalnym. Kierował też Departamentem Finansów w MF. Jarosław Rocławski to spec od informacji niejawnych, który doświadczenie zdobywał m.in. w resorcie pracy, a także spraw wewnętrznych.

Tajemnice PKN Orlen i PGNiG łączy jedna osoba

Bezpieczeństwo

interesów kluczowych

spółek paliwowych zależy

od… siły charakteru

i morale Marka Karabuły.

Skupia on ostatnio uwagę mediów. Tajemnicą poliszynela jest, że to zaufany Aleksandra Grada, ministra skarbu. Był szefem Nafty Polskiej, członkiem zarządu Agencji Rozwoju Przemysłu, Rafinerii Trzebinia, Orlen Oil, a obecnie jest wiceszefem rady nadzorczej PKN Orlen i oddelegowanym z rady Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG) wiceprezesem tej spółki ds. gazownictwa i handlu. Zdaniem ekspertów, to kontrowersyjna konfiguracja, biorąc pod uwagę dostęp do tajemnicy handlowej obu spółek oraz przepisy dotyczące zwalczania nieuczciwej konkurencji.

Nieprzemakalny delegat

Grupa Orlenu jest największym klientem PGNiG, a będzie jeszcze większym, bo jak informował wczoraj "PB" — właśnie rozpoczyna projekt budowy elektrowni zasilanej gazem. Co więcej — spółki negocjują nowy wieloletni kontrakt. Z ramienia PGNiG powinien go pilotować Marek Karabuła, a jednocześnie zatwierdzać go jako wiceszef rady Orlenu. Ponadto płocki koncern postanowił spróbować sił także w segmencie poszukiwań ropy naftowej i gazu, co jest domeną PGNiG. Obaj potentaci interesują się też pozyskiwaniem gazu z łupków, a spółki z grupy PGNiG to jedyni dostawcy usług wiertniczych w Polsce. Ich cena ma niebagatelne znaczenia dla opłacalności przedsięwzięcia. Ponadto PGNiG bardzo blisko współpracuje z Lotosem, bezpośrednim konkurentem Orlenu.

Marek Karabuła nie widzi żadnego problemu.

— Oddelegowanie mnie przez radę nadzorczą PGNiG do zarządu w świetle posiadanych przez PGNiG opinii i analiz prawnych nie narusza przepisów prawa — zapewnia Marek Karabuła.

Jego zdaniem, PGNiG i Orlen nie prowadzą bezpośrednio działalności konkurencyjnej.

— Umowa handlowa między PGNiG a Orlenem została podpisana w 1997 r. i obowiązuje do 2017 r. A jej zmiany przeprowadzane aneksami nigdy nie miały istotnego znaczenia dla jej funkcjonowania — dodaje Marek Karabuła.

Przywołuje też kwestię obowiązku wyłączania się z głosowania członka zarządu w przypadku konfliktu interesów.

— Z pewnością będę tego obowiązku przestrzegał — mówi Marek Karabuła.

Uważa, że łączenie obu funkcji w spółkach jest możliwe "dzięki umiejętności dobrej organizacji pracy, a tajemnice handlowe obu spółek są zachowane".

— Problem w tym, że trzon strategii Orlenu to inwestycje w wydobycie ropy i gazu oraz zasilane gazem elektrownie. Pan Karabuła może nie uczestniczyć w posiedzeniach, na których będą omawiane najważniejsze z punktu widzenia firmy tematy. Tylko po co w takim razie ma zasiadać w radzie? — zastanawia się analityk branży paliwowej.

Sprawa właściciela

Co na to prawnicy?

— Z punktu widzenia prawa spółek handlowych nie widzę konfliktu. To właściciel spółek [skarb państwa — przyp. red] musi ocenić, czy ta sytuacja nie stwarza zagrożeń dla firm ze względu na potencjalne ryzyko niedochowania tajemnicy handlowej czy nieuczciwej konkurencji — mówi Krzysztof Bobiński, partner w kancelarii Bobiński Ciepierski, Kirchner, Schwarz.

Resort skarbu nie widzi problemu.

— To są kompetencje rady nadzorczej PGNiG. Jeśli chodzi o działalność w podstawowych segmentach, takich jak handel ropą, rafinacja, wydobycie i obrót paliwami, to obecność pana Karabuły we władzach obu spółek nie powoduje konfliktu interesów — twierdzi Mikołaj Budzanowski, wiceminister skarbu.

Przypomina, że Marek Karabuła od dwóch lat był jednocześnie członkiem rad nadzorczych PGNiG i PKN Orlen i nie budziło to dotychczas żadnych kontrowersji. To oznacza natomiast, że ryzyko czy plany resortu skarbu musiały być zupełnie inne w przypadku KGHM i PGE, też państwowych spółek. W lutym z zasiadania w radzie nadzorczej KGHM zrezygnował Marek Trawiński, który równolegle był (i wciąż jest) wiceprezesem PGE. Odszedł, bo dojrzał… konflikt interesów. KGHM planuje bowiem poważne inwestycje w energetykę, w których jego partnerem może być PGE.

"Powodem rezygnacji jest możliwość podjęcia przez PGE działań mogących stwarzać potencjalne ryzyko powstania konfliktu interesu wobec KGHM" — napisał Marek Trawiński w uzasadnieniu rezygnacji.

Blisko, coraz bliżej

Stanisław Rychlicki, szef rady PGNiG, twierdzi, że zastanawiano się, czy do zarządu PGNiG [po przejściu Mirosława Dobruta do EuRoPol Gazu — red.] delegować kogoś z rady czy obowiązki wiceprezesa do spraw handlu i gazownictwa podzielić między członków zarządu.

— Ostatecznie zdecydowaliśmy o delegowaniu pana Karabuły, uznając, że posiada dostateczne doświadczenie — mówi Stanisław Rychlicki.

— Właścicielem PGNiG i Orlenu jest skarb państwa. Jeśli obsadza tę samą osobę w ich władzach, to zapewne zdaje sobie sprawę z ryzyka lub ma jakiś plan — mówi Andrzej Szcześniak, niezależny ekspert.

To złe rozwiązanie

Andrzej S. Nartowski

prezes Polskiego Instytutu Dyrektorów

Powiązania osobowe między władzami spółek, które współpracują ze sobą operacyjnie, to złe rozwiązanie. Ale przecież w przypadku firm, w których decydujący pakiet należy do skarbu państwa, decydujące znaczenie mają względy polityczne. Używając sportowego terminu: skarb zapewnia sobie w ten sposób tzw. krótkie krycie, ignorując zasady corporate governance. A że odbywa się to ze szkodą dla akcjonariuszy mniejszościowych…

Konflikt

należy ujawnić

Raimondo Eggink

doradca inwestycyjny i zawodowy członek rad nadzorczych

Najlepiej jest unikać konfliktu interesów, ale to nie zawsze jest możliwe. Wtedy należy go po prostu ujawnić i powstrzymać się od dyskusji na konkretne tematy. Takie rozwiązanie zalecają zasady dobrych praktyk. Kiedy zasiadałem w radzie nadzorczej PKN Orlen, takie sytuacje często się zdarzały. Przy konkretnych punktach obrad dana osoba opuszczała posiedzenie.

Organizator

Puls Biznesu

Autor rankingu

Coface