Załamanie notowań z najwyższego poziomu od dwóch lat to tylko wstęp do przeceny o kolejne 15 proc. w ciągu kolejnych 12 miesięcy, przewiduje bank. Od początku roku notowania metalu wciąż są na 35-procentowym plusie, po tym jak Indonezja wstrzymała eksport nieprzetworzonego surowca, by wspierać rodzime hutnictwo, a kraje zachodnie zagroziły nałożeniem sankcji na będącą ważnym eksporterem niklu Rosję. Zwyżki tylko przyspieszyły w ubiegłym tygodniu, sięgając 21 tys. USD za tonę, po tym jak poinformowano o zamknięciu kopalni w Nowej Kaledonii.
- Wysokie ceny zachęcą do budowy nowych mocy przerobowych w Indonezji. Dodatkowo zmniejszenie zapotrzebowania pomoże zrównoważyć rynek w 2015 r., jeśli Indonezja nie zdecyduje się na złagodzenie zakazu eksportu surowca w czasie budowy hut – napisano w raporcie.
Bezpośrednią przyczyną załamania była informacja o wzroście zapasów niklu w magazynach monitorowanych przez giełdy towarowe. Inwestycjami w zwiększanie mocy przerobowych indonezyjskich hut zainteresowane są Chiny. Czas budowy hut to około 12 miesięcy, co zdaniem Goldman Sachs oznacza, że niedobory na rynku zaczną ustępować w połowie 2015 r. Choć kolejne 12 miesięcy notowania niklu powinny zamknąć niżej, to jednak zdaniem banku w ciągu 3-6 miesięcy surowiec może jeszcze podrożeć do 22 tys. USD za tonę.
- Skala załamania pokazuje, do jakiego stopnia za zwyżki notowań niklu odpowiadała spekulacja. W najbliższym czasie ceny mogą się dalej konsolidować – dodaje Daniel Briesemann, analityk Commerzbanku.
