Członkowie działających w Nigerii szajek złodziei i przemytników ropy szukają nowego zajęcia, bo po spadku cen dotychczasowe stało się nieopłacalne. Jeszcze kilka miesięcy temu mieszkańcy wiosek na nigeryjskiej prowincji regularnie wyprawiali się łódkami na niedostępne rozlewiska, aby czerpać ropę z uszkadzanych ropociągów.

Potem przetwarzano ją w chałupniczych rafineriach i w ogromnych ilościach szmuglowano za granicę. Przy obecnych cenach ropy złodziejom i przemytnikom przestało się jednak opłacać ryzyko związane z kosztującym Nigerię co najmniej 2 mld USD rocznie procederem. Patrolujące śródlądowe wody wojsko wyłapuje przestępców i niszczy przybrzeżne minirafinerie. Wielu z nich powróciło więc do połowu ryb. Spadek cen ropy dotychczas mocno podkopywał nigeryjskie finanse i wartość waluty. Teraz jednak — paradoksalnie — daje szansę na uporanie się z nękającym kraj od wielu lat problemem kradzieży, które oprócz strat finansowych powodowały katastrofalne zanieczyszczanie gleby i wód. Według ostrożnych szacunków dowództwa marynarki wojennej, na nigeryjskich wodach wewnętrznych kradzionych było do niedawna 100 tys. baryłek dziennie, czyli 5 proc. krajowego wydobycia.
Oznaczało to nie tylko ogromne straty przedsiębiorstw naftowych, zmuszanych do zamykania ropociągów, ale też spędzało sen z powiek ekologom. Ponad połowa kradzionej ropy marnowała się, zanieczyszczając środowisko. Według raportu ONZ z 2011 r., neutralizacja zanieczyszczeń miała zająć 30 lat, a od tego czasu wycieków przecież przybyło.
Rząd, według którego wolumen kradzieży spadł do 50 tys. baryłek dziennie, przyznaje, że właśnie teraz jest najlepszy moment, by ostatecznie rozprawić się z przestępcami. Dopóki ceny surowca sięgały 100 USD za baryłkę, nie pomagał ani program amnestii, ani udostępnienie Nigeryjczykom przez państwa zachodnie nowoczesnego sprzętu patrolowego, ani program szkolenia nigeryjskich komandosów. Poprawę sytuacji zauważa już branża naftowa (nawet mimo że wciąż nierozwiązany pozostaje problem bojówek islamistycznych na północy kraju). W lutym ponownie uruchomiono zamkniętą rurę należącą do Shella. Ograniczenie skali kradzieży daje nadzieję na opanowanie kryzysu, w jaki nigeryjską gospodarkę wpędziła przecena surowca. W kraju pogłębia się destabilizacja, od października nigeryjska waluta naira osłabiła się o 17 proc., a ostatnio gospodarkę paraliżować zaczęły… braki paliw na stacjach. Najpilniejszym zadaniem wybranego w marcowych wyborach prezydenta Muhammadu Buchariego będzie załatanie dziury w finansach publicznych. Przychody związane z wydobyciem ropy odpowiadają za 70 proc. przychodów budżetu. Zmniejszenie związanych z kradzieżami strat surowca to jedyna możliwość zniwelowania wpływu, jaki na kondycję krajowych finansów wywarł spadek cen ropy. © Ⓟ
ZMORA NAFCIARZY: Gdyby nie dewastacja ropociągów, porwania i zbrojne ataki na infrastrukturę, Nigeria, największy producent ropy naftowej w Afryce, mogłaby zwiększyć jej produkcję o jedną trzecią. [FOT. BLOOMBERG]