Rosjanie przyjeżdżali tu po futra, teraz - po jedzenie

AD, Bloomberg
opublikowano: 2014-10-20 16:20

Wśród miejsc dotkniętych rosyjskimi sankcjami znalazło się również fińskie miasto Lappeenranta, tylko 30 km oddalone od granicy z Rosją. Żyło dotąd głównie dzięki Rosjanom przyjeżdżającym tu na luksusowe zakupy, którzy teraz przerzucili się na inne towary.

Lappeenranta na południowym wschodzie Finlandii była dotąd głównym miejscem turystycznych i konsumpcyjnych wypadów dobrze uposażonych Rosjan z Sankt Petersburga. Przyjeżdżało ich tu trzykrotnie więcej niż Niemców i Szwedów razem wziętych. Oni napędzali najszybszy w Finlandii wzrost sprzedaży detalicznej na głowę mieszkańca z którego słynęła Lappeenranta i to z nich żyły hotele i butiki luksusowych zachodnich marek, które teraz powoli redukują załogę i liczą straty.

Laapeenranta
Laapeenranta
to średniej wielkości przygraniczne miasto nad jeziorem Saimaa, liczące 70 tys. mieszkańców. Przez dwie dekady po upadku ZSRR dzięki konsumentom zza wschodniej granicy miało najwyższy w Finlandii poziom sprzedaży detalicznej per capita. Teraz to się zmienia.
Ananta Bhadra Lamichhane/Wikipedia

Wydatki Rosjan zmniejszyły się w ciągu kilku miesięcy o 40 proc.  i średnio wynoszą dziś 150 EUR na osobę, choć - jak podkreślają rozmówcy agencji Bloomberg - wynika to głównie z dramatycznie osłabiającej się siły nabywczej rubla. - Kupują mniej i uważniej przebierają w towarach - mówi Sari Mustapaeae prowadząca wielki mall Galleria w Lappeenranta 

- Dotąd przyjeżdżali u nas kupować futra, dziś - głównie po jedzenie - podsumowuje z kolei Ville Maunula, właściciel finansowej firmy Safar Oy, obsługującej m.in. handel bezcłowy.

Obserwację tę potwierdzają sami Rosjanie, których samochody stanowią większość pod sklepem Disas Fish.

- Dwa razy w miesiącu przyjeżdżam tu po ryby, średnio wywożąc do domu łącznie 3 kg łososi, halibutów i kawioru. Na 2 tygodnie wystarcza - mówi Alex Zezulin, 27-letni mieszkaniec Sankt Petersburga.

Dzięki takim klientom jak Zezulin włodarze Lappeenranty mają dziś nadzieję na przeczekanie kryzysu. - W Rosji drzemie wielki potencjał, więc mamy nadzieję, że w pewnym momencie luksusowi klienci do nas wrócą - mówi Kimmo Jarva, burmistrz miejscowości.