"Krzysztof Jarmuszczak i Roman Fulneczek po odejściu z PZU wyprowadzili około miliona złotych z firm ubezpieczeniowych, którymi kierowali - wynika ze śledztwa prokuratury. Obydwóm już postawiono zarzuty. Mimo to nadal kierują firmą, której udziałowcem jest skarb państwa" - pisze "Rzeczpospolita".
"Śledztwo potwierdziło, że sposób wyprowadzania pieniędzy był niemal identyczny z opisanym w artykule Rzeczpospolitej" - mówi dziennikowi proszący o zachowanie anonimowości prokurator.
"Pieniądze trafiły do spółki, za którą stał brytyjski pośrednik Robert Woodhorpe Browne. Zamierza go przesłuchać warszawska prokuratura" - podaje gazeta.
"Dwaj byli prezesi państwowego giganta wyprowadzali pieniądze również z kolejnych towarzystw ubezpieczeniowych, którymi kierowali. Fulneczek, jako szef Daewoo Towarzystwa Ubezpieczeniowego, miał podpisać z PTR, kierowanym przez Jarmuszczaka, umowę reasekuracyjną. Prowizja od tej umowy - ponad milion złotych - trafiła do spółki Daymace zarejestrowanej w Wielkiej Brytanii. Śledztwo wykazało także, że pośrednik dostał pieniądze, chociaż nie wykonał żadnej pracy. Nie wiadomo natomiast, co się stało z pieniędzmi. Człowiek, który je wypłacił w gotówce, nie żyje" - informuje "Rzeczpospolita".
"Za Daymace stał brytyjski pośrednik Robert Woodthorpe Browne. Prowadząca śledztwo prokuratura chce go przesłuchać" - podaje dziennik".