PKP podpisały w piątek umowę z funduszem CVC Capital Partners na sprzedaż PKP Energetyki. Umowa, warta 1,965 mln zł (liczone wraz z długiem), wzbudziła duże kontrowersje. Politykom PiS nie podobało się, że umowa została podpisana tuż przed wyborami, argumentowali też, że sprzedaż właściciela sieci dystrybucyjnej narusza bezpieczeństwo energetyczne kraju. Krzysztof Tchórzewski i Mariusz Błaszczak, posłowie PiS, złożyli nawet wniosek do prokuratury w tej sprawie.
W piątek Prokuratura Apelacyjna w Warszawie podjęła decyzję, że odmawia rozpoczęcia śledztwa w sprawie tej transakcji. „Uzasadnieniem do wszczęcia śledztwa nie może być odmienna ocena polityczna decyzji podejmowanych na różnych szczeblach władzy wykonawczej” – napisała prokuratura w uzasadnieniu.
PKP deklarują, że pieniądze ze sprzedaży PKP Energetyka pójdą na spłatę długów i dokapitalizowanie PKP Intercity.
- Zarząd podjął decyzję o dokapitalizowaniu PKP Intercity 1 mld zł. Pójdą one na nowy tabor, zaplecze techniczne i systemy IT – mówi Jakub Karnowski, prezes PKP.
Cena, którą zaproponował CVC, była 25 proc. wyższa niż najwyższe wyceny wewnętrzne PKP przygotowywane przed rozpoczęciem sprzedaży.
- Gdybyśmy zdecydowali się wejść na giełdę, za akcje otrzymalibyśmy jedną trzecią tej kwoty – mówi Jakub Karnowski.
Kupno PKP Energetyki może być początkiem ekspansji funduszu CVC w Polsce. CVC deklaruje, że przeznaczy 100 mln EUR na przejęcia w przyszłym roku. Fundusz jest na tyle zainteresowany naszym krajem, że otworzył tu biuro, a jego szefem został Krzysztof Krawczyk, guru funduszy private equity w naszej części Europy.