SARS dobije małe biura

Małgorzata Birnbaum
opublikowano: 2003-04-30 00:00

Epidemia SARS skutecznie odstrasza od podróży do Azji oraz latania samolotem. Kilkadziesiąt biur podróży ukierunkowanych na ten region czeka kolejny ciężki rok. Skorzystają na tym ci, którzy w ofercie mają m.in. wyjazdy krajowe.

Nietypowe zapalenie płuc zbiera żniwo wśród polskich biur podróży. Kilkadziesiąt z nich nie zarobi w tym roku na wyjazdach do Azji.

— Organizowaliśmy wyjazd kilkuosobowej grupy na kongres w Korei Południowej, który miał się odbyć pod koniec kwietnia, imprezę jednak odwołano. Poza tym nie zauważamy spadku zainteresowania wyjazdami do Azji — zapewnia Ryszard Studnicki z biura Haxel, specjalizującego się w wyjazdach motywacyjnych.

Orbis Travel odwołał wycieczki do Chin na początku roku, ale to na razie wszystko, jak zapewnia Grzegorz Prądzyński, prezes firmy.

— Oczywiście, że przez SARS ludzie nie chcą jeździć do Azji. Wyjazdy do Chin zostały odwołane, zwróciliśmy klientom pełną wpłatę. Część z nich zdecydowała się na podróż jesienią, jeśli ten kraj będzie już bezpieczny. Nie rezygnujemy natomiast z organizowania podróży do Japonii. To na pewno będzie trudny sezon — mówi Teresa Górecka, dyrektor warszawskiego działu Logostour.

Czy nietypowe zapalenie płuc może śmiertelnie zaszkodzić polskim biurom? Tylko tym, które już kaszlą.

— Konsekwencje SARS mogą być dla branży poważniejsze niż konflikt wojenny czy ataki terrorystyczne. Padną biura skoncentrowane na azjatyckim kierunku. Przestawić się w tym momencie nie jest prosto, bo konkurencja jest zbyt duża — ocenia Ryszard Studnicki.

Krzysztof Łopaciński, dyrektor Instytutu Turystyki, przewiduje, że upaść mogą firmy, które już przed wybuchem epidemii działały na skraju opłacalności.

— Nie dysponujemy jeszcze wprawdzie danymi statystycznymi, ale z wypowiedzi przedstawicieli biur wiem, że odczuwają oni skutki SARS. Na 4 tys. biur podróży w Polsce kilkadziesiąt koncentruje się na Dalekim Wschodzie. Będą mieć kłopoty i jeśli dotychczas działały na granicy opłacalności, SARS może okazać się gwoździem do trumny — przewiduje dyrektor.

SARS może zniechęcić turystów nie tylko do podróży do Azji, ale w ogóle wyjeżdżania w dalsze trasy.

— Ludzie zaczynają obawiać się latania samolotem, bo na małej przestrzeni istnieje zagrożenie zarażenia się SARS — zauważa Teresa Górecka.

Na razie jednak przedstawiciele biur twierdzą, że przeciwwagą dla Azji stały się kraje Afryki, Ameryki Południowej i Europy.

— Wielu touroperatorów próbuje rezerwować teraz miejsca w krajach basenu Morza Śródziemnego i ceny poszły tam mocno w górę. Dlatego w tym roku ofert last minute do Włoch, Grecji czy Hiszpanii będzie mniej i nie będą tak korzystne jak w ubiegłym. SARS spowoduje spadek zainteresowania wszystkimi dalekimi wyjazdami. Wprawdzie stanowią one w ofercie biur najwyżej 1-3 proc., ale dają duże zyski. Powody do radości mogą natomiast mieć biura krajowe — podsumowuje Krzysztof Łopaciński.