Skończmy wojnę na depozyty

Eugeniusz Twaróg
opublikowano: 2008-12-04 00:00

Ta wojna nie będzie miała zwycięzców. Przegrają wszyscy: banki, firmy, a na końcu Kowalski, który dziś dobrze zarabia na lokacie.

I instytucjom finansowym, i gospodarce grozi wykrwawienie — twierdzi prezes BZ WBK

Ta wojna nie będzie miała zwycięzców. Przegrają wszyscy: banki, firmy, a na końcu Kowalski, który dziś dobrze zarabia na lokacie.

Osiem procent z hakiem za depozyt — to dzisiaj standard. Coraz więcej jest ofert na 9 proc., 10 proc., a są banki, które kuszą 11-procentowymi lokatami miesięcznymi. WIBOR (cena złotego na rynku bankowym) natomiast wynosi 6,5 proc. Mateusz Morawiecki, prezes BZ WBK, głośno nawołuje do zaprzestania wojny na depozyty, bo dalsza walka wykrwawi branżę i doprowadzi do ostrej anemii całą gospodarkę.

— Musimy podtrzymać akcję kredytową, żeby w sytuacji nadciągającego spowolnienia zapewnić dopływ pieniędzy do gospodarki. Czynnikiem bezpośrednio determinującym możliwość prowadzenia akcji kredytowej są depozyty — mówi szef BZ WBK.

Pięć zagrożeń

Mateusz Morawiecki uważa, że można wymienić przynajmniej pięć zasadniczych związków przyczynowo-skutkowych. Przede wszystkim zbyt wysokie ceny depozytów muszą przełożyć się na wyższe ceny kredytów, które tym samym staną się mniej dostępne, ale też mniej bezpieczne dla banków, bo wzrośnie ryzyko spłaty wysoko oprocentowanych pożyczek. Ponadto rosnące koszty akwizycji depozytów spowodują spadek dochodowości całego sektora bankowego, co będzie miało przełożenie na niższe wskaźniki kapitałowe i zmusi branżę do ograniczenia akcji kredytowej.

— Tak ostra walka jest wyraźnym sygnałem dla zagranicy, że poziom ryzyka niepłynności u nas jest wyższy niż w rzeczywistości — wylicza Mateusz Morawiecki.

Dlatego zagraniczne instytucje wycofują się z papierów denominowanych w złotych. Prezes BZ WBK wcale nie jest przekonany, że złoty słabnie, bo zaraził się od forinta.

— To nie tylko percepcja Polski przez pryzmat Węgier. Odpływ kapitału jest też rezultatem oceny naszego rynku — wyjaśnia prezes.

Skutki dla sektora bankowego i gospodarki są przykre: kiedy złoty słabnie, rośnie nominalna wartość kredytów denominownych w walutach obcych, puchną więc bilanse i w górę idzie wskaźnik kredyty/depozyty, podczas gdy spada współczynnik adekwatności kapitałowej i w konsekwencji wymusza przyhamowanie akcji kredytowej. Koło się zamyka.

I na koniec — wyścig na procenty powoduje, że najlepsze, najbezpieczniejsze projekty finansowe przejmą zagraniczne banki.

— Nasze nie są w stanie dać kredytu na WIBOR plus 1,5 proc., bo to raptem 8,3 proc., czyli mniej więcej poziom oprocentowania depozytów na rynku. Obawiam się, że na miejsce naszych banków wejdą zagraniczne — przestrzega Mateusz Morawiecki.

Czas na fuzje

Przyczyną wojny depozytowej jest brak płynności na rynku, czyli problem z dostępem do pieniądza. Zaczął się on jednak znacznie wcześniej, zanim kryzys finansowy dał o sobie znać na dobre. Pierwsze oferty wysoko oprocentowanych depozytów pojawiły się wiosną.

— Walkę o depozyty zaczęły małe banki. Dla regulatora powinien to być wyraźny sygnał, że w tej części sektora dzieje się coś niepokojącego. Nie zareagował, więc małe banki poszły ławą, a potem do wyścigu dołączyły duże banki — mówi Mateusz Morawiecki.

Jego zdaniem, jeżeli ktoś daje 9-10 proc., czyli ponad 3 proc. powyżej rynku, to znaczy, że bardzo potrzebuje pieniędzy. W innych krajach, gdzie sytuacja sektora bankowego była i jest daleko gorsza niż u nas, nie ma mowy o krwawej walce o depozyty.

— To znaczy, że regulatorzy lepiej sobie radzą z sytuacją. Działają może bardziej brutalnie, ale skuteczniej. Doprowadzają do fuzji i połączeń. Być może warto, aby decydenci zastanowili się nad fuzjami na polskim rynku — sugeruje prezes BZ WBK.

Do pracy muszą zabrać się wszyscy, nie tylko regulatorzy: banki, resort finansów, politycy.

— Plan stabilności i rozwoju to krok w dobrym kierunku. Mam satysfakcję, że zawiera wiele rozwiązań, do których przekonywałem ministra finansów i innych decydentów. To, czy pakiet zadziała, zależy od szczegółowych rozwiązań — podsumowuje Mateusz Morawiecki.

Recepta na płynność

Zdaniem Mateusza Morawieckiego, na początek trzeba przywrócić rynkowi płynność. W tym celu należy:

obniżyć poziom rezerwy obowiązkowej odprowadzanej przez banki do NBP z 3,5 proc. do 2,5 proc., co pozwoli uzyskać 10 mld zł wolnych środków

doprowadzić do wykupu obligacji NBP, które banki objęły kilka lat temu

zawęzić spread między stopą kredytu lombardowego a stopą depozytową w NBP — obecnie wynosi on 3 proc., podczas gdy w EBC tylko 1 proc.

poszerzyć zestaw instrumentów, które mogą być wykorzystywane jako zastaw w NBP o instrumenty sekurytyzowane, np. pakiety kredytów hipotecznych, korporacyjnych oraz o euroobligacje.

TAK ROZPĘTANO WOJNĘ DEPOZYTOWĄ

Styczeń

PKO BP wprowadza Max Lokatę, oprocentowaną na 6 proc. — to najlepsza oferta na rynku w wydaniu dużego banku.

Wiosna

Zaczynają się harce mniejszych banków. Oprocentowanie dochodzi do 8 proc. Lokaty są jednak opatrzone gwiazdkami. Przykładem lokata Polska Mistrzem w Banku Pocztowym, który pełne odsetki wypłaciłby, gdyby biało-czerwoni wygrali EURO 2008.

Sierpień/wrzesień

Rusza kampania "lokaty prezydenckiej", albo "tłustej lokaty" z Markiem Kondratem. ING zakasował rynek 8-procentową trzymiesięczną lokatą.

22 września

Mocne wejście PKO BP. W ofercie pojawiają się Super Mocne Lokaty z osiemnastomiesięczną, progresywną, oprocentowaną do 10,5 proc. rocznie.

26 września

Superhit — tak nazywa się nowa trzymiesięczna lokata Nordea Banku, która daje 10 proc. odsetek rocznie.

Październik

Prawdziwy wysyp wysoko oprocentowanych lokat: mBank (8,08 proc.), BGŻ, Millennium (8,5 proc.), Polbank i Getin (9 proc.). Pod koniec miesiąca do gry włącza się BZ WBK z Szybko Zarabiającą Lokatą oprocentowaną na 8 proc.

Listopad

Walka zaostrza się: Nordea przedłuża Superhit, DnB Nord wprowadza 10-procentową lokatę podwójną. Alior proponuje takie same odsetki od "lokaty rekomendacyjnej". Wszystkich bije na głowę Multibank, który daje 12 procent. W każdym przypadku oprocentowanie jest jednak nominalne, obwarowane całym szeregiem zastrzeżeń.