SŁOWACY ODBIERAJĄ KLIENTÓW PTTK

Ma·gorzata Zdunek
opublikowano: 1999-12-15 00:00

SŁOWACY ODBIERAJĄ KLIENTÓW PTTK

Schroniska górskie muszą inwestować, aby utrzymać się na rynku

Górskie schroniska PTTK, dawniej chętnie odwiedzane przez turystów indywidualnych i wycieczki z zakładów pracy, straciły na popularności. Najpoważniejszą konkurencję stanowią tanie i atrakcyjnie położone schroniska po drugiej stronie gór — w Czechach i na Słowacji. Wśród polskich schronisk najlepiej mają się te, do których najłatwiej dotrzeć. Zimą natomiast popularne są obiekty, w pobliżu których usytuowane są obiekty narciarskie.

Właścicielem schronisk jest spółka zależna od PTTK — Schroniska i Hotele PTTK Karpaty z siedzibą w Nowym Sączu. Obiekty dzierżawią osoby prywatne. Zdaniem kierowników schronisk, przynoszą one coraz mniejsze zyski. Coraz ostrzejsza staje się walka o klienta.

— Zmieniła się mentalność Polaków, a co za tym idzie — forma spędzania wolnego czasu. Coraz mniej popularna jest już turystyka wędrowna, nie ma też wędrownych narciarzy, przemierzających szlaki od schroniska do schroniska. Nie organizuje się już wycieczek z zakładów pracy, dawniej tak popularnych. Coraz mniej jest także szkół nauki jazdy na nartach, obozów wędrownych i krajoznawczych. A to ich uczestnicy byli naszymi głównymi klientami — wylicza Czesław Zontek, kierownik schroniska PTTK na Szyndzielni.

Zima podnosi koszty

Schronisko zarabia przede wszystkim na wynajmowaniu miejsc noclegowych, sprzedaży posiłków i prowadzeniu sklepiku. Cena noclegu waha się od 16 zł (miejsce w pokoju ośmioosobowym) do 25 zł (pokój dwuosobowy). Grupy zorganizowane otrzymują zwykle zniżki. Natomiast za dwudaniowy obiad trzeba zapłacić średnio 12 zł, za śniadanie lub kolację — od 8 do 9 zł. Całodzienne wyżywienie kosztuje od 30 do 40 zł. Tu również obowiązują rabaty dla grup i wycieczek. Jak na dłoni widać, że prowadzenie schroniska nie może być kokosowym interesem.

— Cenę sprzedawanych przez nas produktów żywnościowych podwyższa dodatkowo transport, zwłaszcza w zimie. Mimo to na posiłki i artykuły spożywcze zmuszeni jesteśmy nakładać minimalne marże. Turyści indywidualni, którymi są przede wszystkim studenci, żywią się we własnym zakresie — wyjaśnia Czesław Zontek.

Wyciąg jak magnes

Największy ruch panuje w czasie letniego sezonu.

— Podczas letnich weekendów odwiedza nas nawet po 1,5 tys. turystów, natomiast w ciągu tygodnia 100-200 osób — szacuje Czesław Zontek.

Zimą liczba turystów zdecydowanie zmniejsza się. Są to głównie narciarze i grupy zorganizowane. Zdaniem kierowników schronisk, w najkorzystniejszej sytuacji są wówczas te obiekty, przy których zlokalizowany jest wyciąg narciarski.

— Prowadzone przez nas od ośmiu lat schronisko na Klimczoku ma korzystne usytuowanie. W pobliżu znajduje się wyciąg orczykowy, własność bielsko-bialskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Dzięki specyficznemu mikroklimatowi śnieg utrzymuje się tu od jesieni do późnej wiosny. Zainwestowaliśmy więc w wypożyczalnię sprzętu narciarskiego — opowiada Dorota Kukla, kierownik schroniska PTTK na Klimczoku.

W znacznie gorszej sytuacji są schroniska położone wysoko w górach, gdzie dotrzeć można wyłącznie pieszo, a w pobliżu nie ma żadnego wyciągu narciarskiego.

— Schronisko odwiedzają zimą pojedyncze osoby, rzadziej grupy szkolne — i to głównie w czasie ferii. W pozostałych miesiącach zimy ruch po prostu zamiera. Narciarze do nas nie trafiają. Jesteśmy więc skazani na turystów indywidualnych, którzy są w dodatku samowystarczalni i prowiant noszą ze sobą. W lecie zbieramy więc środki i pracujemy na martwy sezon zimowy — skarży się Florian Moj, kierownik schroniska PTTK na Błatniej.

Aby zminimalizować koszty własne, zimą ogranicza się tu zatrudnienie do 2 osób, latem natomiast przyjmuje dodatkowy personel.

Przyciągnąć turystów

Najpoważniejszą konkurencję dla schronisk PTTK stanowią słowackie i czeskie schroniska oraz pensjonaty, przyciągające turystów jakością usług, dobrą infrastrukturą narciarską i konkurencyjnymi cenami. Polscy hotelarze deklarują, że nie dają za wygraną. Ich zdaniem, roczne obłożenie obiektu nie może być mniejsze niż 30-40 proc. W przeciwnym razie schronisko zacznie przynosić straty.

— Aby przyciągnąć turystów również latem, wybudowaliśmy basen kąpielowy, wykorzystując płynące nieopodal źródełko — wyjaśnia Dorota Kukla.

Schronisko promuje się, wysyłając do szkół oferty letniego i zimowego wypoczynku. Trwa budowa ekologicznej oczyszczalni ścieków, prowadzone są również z rozmowy na nadleśnictwem na temat sfinansowania budowy kolejnego wyciągu narciarskiego. Kierownicy schronisk przyznają, że nie myśleli jeszcze o organizowaniu tak modnych ostatnio szkół przetrwania.

— Gdyby organizator zgłosił się do nas z taką propozycją, nie wykluczam nawiązania współpracy — deklaruje Dorota Kukla.

NIEPOTRZEBNE WĄTPLIWOŚCI: Chcemy nawiązać współpracę ze szkółkami narciarskimi z Bielska-Białej i stworzyć wspólną ofertę. Zastanawiamy się również nad wyposażeniem pokoi w łazienki, co podwyższyłoby ich standard — mówi Dorota Kukla, kierownik schroniska PTTK Klimczok.

ZA DALEKO: Mimo trwającej walki o klienta, schroniska nie konkurują ze sobą. Odległość nam na to nie pozwala — śmieje się Czesław Zontek, kierownik schroniska PTTK na Szyndzielni.