Słowacy przeciwstawiają się podwójnym standardom unijnego menu

Michalina SzczepańskaMichalina Szczepańska
opublikowano: 2017-08-02 22:00
zaktualizowano: 2017-08-02 19:45

Słowacy kontynuują walkę z różnymi składami żywności u siebie i na Zachodzie. To poważny problem polityczny — tłumaczą.

Nasi sąsiedzi nie odpuszczają sprawy „podwójnych standardów” w żywności, czyli tych samych produktów mających inny skład czy gramaturę na rodzimym rynku i w krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Słowacki premier interweniował w tej sprawie w Komisji Europejskiej, zaznaczając, że reprezentuje w tej sprawie również szefów rządów Czech, Węgier i Słowacji.

Ministerstwo rolnictwa, którym kieruje Krzysztof Jurgiel, rozważa działania, które wpłyną na wybory konsumentów. Internet – może kabel internetowy?
Fot. Marek Wiśniewski

— Niektórym może wydawać się to śmieszne, ale dla tych państw członkowskich, które poprosiły mnie o rozmowy [z organami unijnymi — red.] jest to poważny problem polityczny — mówił na konferencji prasowej Robert Fico, premier Słowacji, po spotkaniu z szefem Komisji Europejskiej.

W tym kontekście padają słowa o obywatelach drugiej kategorii, którym mają być oferowane gorsze produkty, a słowaccy i czescy politycy apelują o zmianę przepisów na poziomie unijnym, która miałaby uniemożliwić tego typu praktyki producentów. Ci tłumaczyli, że często skład dostosowany jest do gustów lokalnych konsumentów i np. słodzony inną substancją.

— Zdaniem Polski, biorąc pod uwagę sygnały zgłaszane przez Słowację, Węgry czy Czechy do różnic w składzie produktów oferowanych pod tą samą marką i w takich samych opakowaniach, należy rozważyć konieczność podjęcia działań związanych z analizą tej sytuacji i wpływem na wybory dokonywane przez konsumentów oraz z potrzebą dokonywania zmian w zakresie prawa — odpisała na nasze pytania o polskie stanowisko Małgorzata Książyk, dyrektor biura prasowego resortu rolnictwa.

Wciągnięcie Polski do tej walki w ramach Grupy Wyszehradzkiej jest o tyle ciekawe, że jeszcze niedawno Czesi i Słowacy atakowali polskich producentów za żywność — ich zdaniem — słabej jakości, którą eksportują na ich rynki. Tę lepszą mieliśmy, zdaniem naszych południowych sąsiadów, zachować dla innych odbiorców. Małgorzata Książyk pytana o polskie badania w zakresie tych samych produktów „zachodnich” i „polskich”, przyznaje, że do polskich służb kontrolnych poza jednym wyjątkiem nie wpłynęły skargi w tym zakresie.

— Wpłynął jeden wniosek konsumencki w sprawie różnic w składzie produktu pochodzącego z zagranicy. Jednakże w wyniku analizy okazało się, że problem dotyczył nieprawidłowej nazwy oferowanego w Polsce produktu — dodaje Małgorzata Książyk.