Smutny koniec DSS

Dawid TokarzDawid Tokarz
opublikowano: 2015-01-12 00:00

Producent kruszyw nie ma pieniędzy ani perspektyw. Jego wierzyciele muszą pogodzić się z gigantycznymi stratami.

Za dwa tygodnie mija termin składania ofert na kupno Dolnośląskich Surowców Skalnych (DSS). Sąd upadłościowy cenę wywoławczą ustalił na 23,7 mln zł, prawie 30 razy mniej niż wynoszą długi giełdowej spółki.

Marek Wiśniewski

— Zainteresowanie jest duże, dokumenty przetargowe przeglądało kilkanaście podmiotów. Czy to się jednak przełoży na złożenie ofert? Trudno powiedzieć — mówi Lechosław Kochański, syndyk DSS.

Jego wątpliwości wynikają z nieuregulowanej sytuacji prawnej głównego składnika majątku spółki, czyli kopalni kruszyw w Piławie Górnej. Większość złoża znajduje się na gruntach dzierżawionych, część maszyn także nie jest własnością DSS, a kluczowa dla funkcjonowania kopalni droga jest… samowolą budowlaną.

Kłótnia na zgliszczach

To wszystko wynika z wyceny, jaką na zlecenie syndyka, za 260 tys. zł, sporządził wybrany przez niego biegły. Kwota wynagrodzenia nie podoba się głównemu wierzycielowi DSS, czyli BZ WBK.

Tuż przed Bożym Narodzeniem przedstawiciel banku zwołał radę wierzycieli, na której inny biegły stwierdził, że zrobiłby to samo za kilkadziesiąt tysięcy złotych. I że wycena zlecona przez syndyka zawiera poważne błędy metodologiczne. Lechosław Kochański obstaje przy tym, że wycena jest rzetelna, a wynagrodzenie adekwatne do pracy.

Konflikt BZ WBK z syndykiem wybuchł w październiku 2014 r., kiedy sąd po ponad dwóch latach zmienił opcję upadłości DSS z układowej na likwidacyjną. Bank zaczął zgłaszać pretensje do jakości nadzoru Kochańskiego nad zarządem upadłej spółki i wystąpił o jego odwołanie. Kością niezgody stało się to, że na wniosek syndyka sąd wezwał BZ WBK do wpłaty zaliczki na koszty postępowania upadłościowego — aż 16,5 mln zł.

Powodem był całkowity brak gotówki w firmie. Bank odmówił, więc sąd, pod koniec listopada 2014 r., umorzył postępowanie upadłościowe. Syndyk wciąż jednak działa i próbuje sprzedać DSS, a to dlatego, że decyzja o umorzeniu jest nieprawomocna — zarówno zarząd spółki, jak bank złożyli na nią zażalenia.

Z ręką w nocniku

BZ WBK chce, by sąd podniósł cenę wywoławczą w przetargu na majątek DSS z 23,7 mln zł (wynika z wyceny metodą dochodową) na 38,4 mln zł (na tyle biegły oszacował wartość firmy rekomendowaną przez niego metodą majątkową). Nic dziwnego — prawie całość pieniędzy z ewentualnej sprzedaży wpłynie na konta banku, bo ten ma zabezpieczenie na całym prawie majątku DSS. I tak jednak BZ WBK będzie musiał pogodzić się z największymi stratami.

Z tytułu kredytu DSS winny mu był bowiem 143 mln zł, a drugie tyle za poręczenia kredytów spółki zależnej KKSM. Smakiem obejdzie się też kilkuset innych wierzycieli, m.in. fundusze z Inventum TFI, Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, PKP Cargo, fiskus i ZUS.