Suwak dusi giełdę

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2024-05-12 20:00

Nie podatek Belki, lecz odpływ kapitału emerytalnego, deficyt emitentów i utrudniające życie regulacje hamują rozwój GPW — twierdzą przedstawiciele rynku kapitałowego. Władze? Myślą, co zrobić.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Wierzę w rynek kapitałowy i jestem jego fanem — mówił na początku debaty o kondycji polskiej giełdy podczas EKG Wojciech Kuśpik, prezes organizującego kongres Polskiego Towarzystwa Wspierania Przedsiębiorczości (PTWP). W najbliższych tygodniach spółka ta ma przenieść się z NewConnect na główny parkiet, a jej prezes — mimo wiary w rynek — nie szczędzi gorzkich słów w opisie giełdowej praktyki.

— Rynek kapitałowy pomógł nam i wielu firmom w rozwoju i wejściu na wyższy poziom. Dalej w niego wierzymy, ale cały czas zderzamy się z realiami. Myśleliśmy, że transfer z NewConnect to będzie prosty proces, tymczasem musieliśmy napisać normalny, duży prospekt na 300-400 stron, którego pewnie nikt nie przeczyta, w żaden sposób nie wpływający na wiarygodność i bezpieczeństwo inwestycji. Musieliśmy też odpowiedzieć na ponad 100 pytań KNF. Sam w rozmowach z innymi emitentami słyszę, że skala regulacji i związanych z nimi kosztów to jedna z głównych barier w kontekście obecności na giełdzie — mówił Wojciech Kuśpik.

Dostało się też GPW jako spółce.

— Prezes jednej bardzo dobrej spółki giełdowej mówił mi, że w ciągu kilku lat od debiutu dosłownie nikt z GPW nie skontaktował się z nim, nie zapytał o nic. Mnie też nikt nigdy nie zapytał, dostajemy tylko faktury. Jak my w PTWP mamy klientów, jednak dzwonimy, pytamy, czy wszystko w porządku, czy czegoś im nie potrzeba... Wierzę w rynek kapitałowy, ale naprawdę trzeba coś zrobić, żeby się rozwijał, a nie tkwił w marazmie — mówił prezes PTWP.

Podatkowy temat zastępczy

Niemal wszyscy uczestnicy dyskusji — z wyjątkiem Jacka Bartmińskiego, wiceministra aktywów państwowych — podnieśli ręce na tak, gdy spytano ich, czy zniesienie (a nie tylko obniżenie w szczególnych przypadkach) podatku od zysków kapitałowych może ożywić giełdę.

— Nie mam przekonania i twardych dowodów na to, że bez podatku rynek by się ożywił. To są jednak kompetencje resortu finansów, zachowuję też wstrzemięźliwość w tym temacie, bo potrzeby finansowe budżetu są większe, niż się wydawało. Na pewno nie mamy w tej chwili okienka na likwidację tego podatku — mówił wiceminister aktywów.

Waldemar Markiewicz, prezes Izby Domów Maklerskich, zwracał uwagę, że podatek wiele lat temu wprowadzono tymczasowo, a więc...

— Skoro tymczasowo go wprowadzono, to może tymczasowo go znieśmy i zobaczmy, co się stanie. Jeśli chcemy mieć innowacyjną gospodarkę, to musimy mieć innowacyjną giełdę i muszą funkcjonować zachęty do inwestowania na niej. Polska gospodarka potrzebuje większej podaży kapitału wysokiego ryzyka, którego źródłem powinny być w dużej mierze oszczędności gospodarstw domowych. Dziś leżą one na rachunkach bieżących — mówił Waldemar Markiewicz.

Co nie leży na rachunkach, to trafia na rynek mieszkaniowy.

— Nie traktuję likwidacji podatku Belki jako remedium na wszystkie kłopoty giełdy, ale nie wątpię, że to by ją ożywiło. Potrzebujemy mocnego bodźca, a nie kolejnych strategii. Giełda przegrywa z nieruchomościami, bo jakoś wobec nich państwo może mieć przyjazne podejście podatkowe — narzekał Jarosław Dominiak, szef Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych.

Z potrzebą zmian w opodatkowaniu zgadzał się Tomasz Bardziłowski, prezes GPW.

— Naszym konkurentem jest rynek mieszkaniowy, a różnica w opodatkowaniu zysków z nieruchomości i ich najmu a opodatkowaniem inwestycji giełdowych jest jednak znaczna. Powinna odbyć się poważna dyskusja o tym, w którą stronę ta masa oszczędności Polaków powinna być kierowana — mówił Tomasz Bardziłowski.

Odpływ kapitału

Maciej Trybuchowski, prezes KDPW, podkreślał jednak, że to nie w podatku Belki leży źródło problemów polskiego rynku.

— Giełda rozwijała się najpierw dzięki indywidualnym pionierom, a potem dzięki funduszom emerytalnym i dużym prywatyzacjom. Te emisje zostały wchłonięte przez rynek, bo mieliśmy inwestorów instytucjonalnych i indywidualnych. Czy teaz, gdyby było dużo debiutów, to ludzie przenieśliby pieniądze z lokat na akcje? Raczej nie. Zagraniczne instytucje natomiast będą przychodzić jak rynek będzie płynny i duży. Ciągnie nas w dół suwak i trzeba ten problem rozwiązać definitywnie, na przykład dzięki sprywatyzowaniu w jakiejś formule OFE — mówił Maciej Trybuchowski.

Suwak to wprowadzony w 2014 r. mechanizm przenoszenia aktywów z OFE do ZUS przez dekadę przed osiągnięciem przez daną osobę wieku emerytalnego.

— Potrzebujemy na GPW nowych spółek i dużych IPO. Każdy to widzi, ale każdy widzi też, że pogarszające się wyceny pojawiły się po 2014 r., czyli po dokonaniu zmian w OFE. Ze względu na suwak OFE będą musiały sprzedać do 2040 r. akcje za 125 mld zł. Realnie są w stanie sprzedać 85 mld zł i tego same PPK nie przejmą. Nie ma takiej opcji. To jest fundamentalne pytanie o przyszłość polskiego rynku kapitałowego. To, co zabija ten rynek, to suwak. Trzeba szukać rozwiązań — wydłużyć termin, może przenosić te aktywa na IKZE czy też do PPK — mówiła Małgorzata Rusewicz, prezeska Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami.

Szukanie rozwiązania dla kwestii OFE wywołało duże emocje.

— W mojej firmie ja mam 33 proc., a OFE mają 36 proc. Bardzo teraz kocham moje OFE, bo są rozproszone, ale jeśli ktoś u władzy wpadnie kiedyś na pomysł, żeby to zgarnąć w jeden podmiot i obsadzić swoimi rady nadzorcze, to wtedy rynek kapitałowy znika. Trzeba po prostu sprywatyzować OFE. I to szybko — mówił jako głos z publiczności Roman Szwed, prezes i największy akcjonariusz giełdowego Atende.

Szukanie emitentów

Pozytywy starał się dostrzegać prezes GPW.

— Od wyborów parlamentarnych nasze indeksy są najlepsze na świecie. Takiego zainteresowania polską giełdą, m.in. ze strony inwestorów amerykańskich, jak żyję nie widziałem jeszcze na rynku kapitałowym, podobnie było chyba tylko na przełomie lat 2004/05. To jest dla nas dobry czas i trzeba go wykorzystać — mówił Tomasz Bardziłowski.

— Mamy jeszcze kilkuletnie okienko, w którym pieniądze emerytalne przypływają na rynek. Jestem też przekonany, że czeka nas fala debiutów spółek innowacyjnych wyrosłych ze start-upów. Naszą wielką szansą są setki miliardów na rachunkach Polaków, czyli kwota znacznie powyżej średniej europejskiej, jeśli chodzi o udział depozytów w oszczędnościach gospodarstw domowych — mówił prezes GPW.

Na razie debiutów na giełdzie jak na lekarstwo, a na rynku spekuluje się, że największy potencjalny debiutant — Żabka — może pójść w ślady InPostu i zadebiutować na innym rynku niż Warszawa.

— Jednym z kłopotów polskiego rynku jest brak poza giełdą inwestorów instytucjonalnych — poza PFR i BGK, którzy wchodziliby w venture capital i private equity. Na świecie robią to fundusze emerytalne i branża ubezpieczeniowa, osiągając bardzo dobre stopy zwrotu. Na krótką metę można zwiększyć liczbę spółek na giełdzie poprawą procedur czy większą przyjaznością KNF, ale strategicznie, długoterminowo potrzebujemy inwestycji venture. Można cieszyć się z InPostu, ale powinniśmy mieć 10 InPostów rocznie wchodzących na giełdę. Żeby jednak tak się stało, to dekadę wcześniej musi powstać nie 150, jak w Polsce, lecz 1500 start-upów finansowanych przez krajowy ekosystem — mówił Maciej Ćwikiewicz, prezes PFR Ventures.