
Beata Konieczniak, dyrektor Light Move Festival, z wykształcenia jest architektem urbanistą. Zajmuje się zagadnieniami z zakresu wpływu oświetlenia na przestrzenie miejskie i życie mieszkańców metropolii. Łodzianka z wyboru miasto, do którego się sprowadziła lata temu, odebrała jako smutne i szare, jednak pokochała je bezwarunkowo. Po licznych podróżach po Europie postanowiła dać mu światło, by wydobyć z ukrycia urodę łódzkiej architektury. Tak powstał pomysł stworzenia Fundacji Lux Pro Monumentis, prężnej dziś organizacji łączącej miłośników Łodzi i jej architektury, którzy chcą wykorzystywać możliwości nowych technologii do dzielenia się pasją. Sztandarowym projektem fundacji jest Light Move Festival.
Świetlny lifting

– Podczas wizyty w Lyonie odwiedziłam trzecią dzielnicę. Chciałam zobaczyć 165-metrowy wieżowiec Part Dieu potocznie zwany Ołówkiem. Przyznaję, dzielnica mnie nie zachwyciła, jednak gdy wróciłam tam wieczorem, zmieniłam zdanie – zobaczyłam, jaką moc ma artystycznie wykorzystane światło – wspomina Beata Konieczniak.
Coroczną atrakcją Lyonu jest czterodniowy festiwal Fête des Lumières, kiedy do miasta zjeżdżają tysiące gości, by podziwiać instalacje i animacje świetlne.
– Zrozumiałam, że światło pozwala na najszybszą, choć krótkotrwałą zmianę wyglądu budynku, a Łodzi takich wizualizacji bardzo potrzeba. Prezydent Łodzi Hannie Zdanowskiej decyzja na tak zajęła 15 minut – mówi pomysłodawczyni łódzkiego festiwalu światła.

80 proc. zaproszonych do Łodzi twórców mappingu i obrazów świetlnych to artyści z zagranicy. Organizatorzy pozyskują ich, m.in. ogłaszając konkursy na stronach skupiających twórców wizualnych z całego świata.
– To, co potrafią wydobyć z fasad eklektycznych kamienic i budynków sakralnych, które znakomicie nadają się do takich działań dzięki przestrzennej konstrukcji i zdobieniom, jest niezwykłe. Chyba nawet bardziej dostrzegają to mieszkańcy znający te budynki bez świetlnego liftingu niż goście festiwalu – zastanawia się Beata Konieczniak.

Komfortowy dla twórcy czas przygotowania mappingu kamienicy to trzy miesiące, jednak pandemia zweryfikowała rozwiązania i przyspieszyła działania. Twórcy wykorzystują internet i narzędzia do pracy mobilnej.
– Teraz artyści nie przyjeżdżają na etapie projektowania, ale zawsze pojawiają się, by zobaczyć reakcje publiczności – to fantastyczna interakcja. Sztuka aranżowania na krótko budynków o różnych rozmiarach, kształtach, architekturze jest bardzo trudna – uważa pomysłodawczyni festiwalu.
Światło zarabia

Festiwale światła przynoszą miastom organizatorom wymierne korzyści ekonomiczne. To widać też w Łodzi, miejscu sprzyjającemu raczej wizytom biznesowym, ewentualnie city breakom niż wypadom turystycznym.
– Do rozświetlonej Łodzi przyjeżdża wielu gości, fanów takich festiwali. Według moich obserwacji to ludzie lubiący czynnie spędzać czas. A turysta zostawia w mieście pieniądze – spędza tu przynajmniej dwa dni, bo atrakcji jest tyle, że trudno wszystkie zaliczyć w jeden wieczór. Nocuje w hotelu, odwiedza restauracje, kupuje przekąski w działających punktach, jedzie taksówką, odwiedza sklepy… Poza festiwalem, który rozgrywa się wieczorem, goście zagospodarowują też pobyt w ciągu dnia – szukają atrakcji kulturalnych, turystycznych, handlowych. Akurat w weekend 23-25 września działo się w Łodzi bardzo dużo – 11. urodziny strefy OFF Piotrkowska, Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier, wciąż też przyciąga nowość, jaką jest Orientarium – wylicza organizatorka.

Festiwal jest finansowany przez miasto i sponsorów, wiele umów opiera się na barterach. Pytania o pieniądze wydawane na iluminacje powtarzają się od lat.
– Nie tylko w roku, w którym postulowana jest energetyczna oszczędność – jednak policzmy: wychodzisz domu na festiwal – gasisz światło, komputer, telewizor. A ta wymierna oszczędność dotyczy setek tysięcy osób, które przez trzy wieczory przychodzą na festiwal, zwykle całymi rodzinami albo grupami znajomych. W miejscach wydarzeń wyłączane jest miejskie oświetlenie, światła wyłączają też prywatni właściciele firm – podkreśla Beata Konieczniak.
Światło dla zabytków

Po raz pierwszy w programie festiwalu znalazło się ponad 45 punktów, w tym aż 16 wielkoformatowych projekcji. To więcej niż kiedykolwiek wcześniej.
– Dzięki światłu łódzkie ulice, zaułki, podwórka zmieniają się w otwarte galerie sztuki. Tworzymy miejską mozaikę kultur, religii – uważa pomysłodawczyni festiwalu.
Tematem tegorocznej edycji było Przebudzenie. Wbudowały się w ten temat także akcenty muzyczne – L.U.C & Rebel Babel Ensemble z udziałem Anny Karwan, Kiwi, Magdy Kumorek i Piotra Roguckiego. Wszyscy wbudowali swoje pomysły muzyczne w światło współgrające z architekturą. Były też motywy nostalgiczne, np. Szpaderski Day – koncert perkusistów wspominających legendarnego twórcę perkusji z czasów PRL, o której marzyli ówcześni muzycy.

– Nie dałoby się żyć w mieście na stałe iluminowanym – codzienność wymaga spokoju, równowagi, stałości, delikatności, zaś festiwal jest świetlnym szaleństwem, dynamicznym, kolorowym – jednak światło, choć jesienne wieczory są ciemne, pozwala budować marzenia i dążenia, jak piękne możemy mieć miasto – podsumowuje Beata Konieczniak