Syndyka odwoływać przy otwartej kurtynie

Jonanna Barańska
opublikowano: 2007-11-20 14:45

Odwołać syndyka masy upadłości może tylko bezstronny sąd. A sąd nie jest bezstronny, jeśli zasiada w nim sędzia-komisarz nadzorujący syndyka - orzekł Trybunał Konstytucyjny (TK).

Przepisy Prawa upadłościowego z 1934 r. zakwestionowane przez TK formalnie już nie obowiązują. Cztery lata temu zastąpiło je nowe Prawo upadłościowe i naprawcze. Ale nadal stosuje się je do upadłości wszczętych przed 1 października 2003 r., a takich postępowań jest w Polsce kilka tysięcy.

Syndykiem w jednej z tych upadłości - warszawskiego Norblina - był Tadeusz Kohorewicz. Cztery lata temu sąd, z wniosku sędziego-komisarza nadzorującego upadłość, odwołał go z funkcji. W składzie orzekającym zasiadał tenże sędzia-komisarz, posiedzenie było niejawne, a Tadeusz Kohorewicz twierdzi, że nawet nie został o nim poinformowany.

- Nie byłem powiadomiony ani o posiedzeniu, ani nawet o tym, że są wobec mnie jakieś zarzuty, zostałem pozbawiony nawet możliwości obrony - skarży się były syndyk Norblina. 

Kohorewicz zaskarżył więc do TK przepisy o niejawności posiedzeń sądu odwołującego syndyka i o niewyłączaniu z takich spraw sędziego-komisarza.

- Taki tryb postępowania pozbawia odwoływanego syndyka prawa do zajęcia stanowiska, do składania wniosków dowodowych, do rzetelnego procesu - przekonywał radca prawny Kohorewicza Piotr Mielcarek. Podobnego zdania był też przedstawiciel Sejmu Ryszard Kalisz (LiD). I TK się z nimi zgodził.

- Obecność w składzie orzekającym o odwołaniu syndyka sędziego-komisarza nadzorującego tego syndyka może budzić wątpliwości co do bezstronności sądu. Sędzia-komisarz, współpracując stale z syndykiem, może wszak nabrać do niego uprzedzeń. Jawność procesu sądowego zaś wynika wprost z Konstytucji. Niekonstytucyjne są wszelkie uregulowania, które nadmiernie utrudniają obronę praw jednostki na drodze sądowej. Jednostka musi mieć możliwość przedstawienia swoich racji i zgłoszenia wniosków dowodowych - uzasadniał wyrok sędzia Mirosław Granat.

TK zaznaczył, że wyrok należy stosować natychmiast tam, gdzie już toczy się postępowanie o odwołanie syndyka wszczęte na postawie dawnego Prawa upadłościowego. Sędziego-komisarza należy wyłączyć ze składu, a sprawę rozpoznawać jawnie.

- Wyrok ma jednak zastosowanie tylko do tego okresu, kiedy w Konstytucji istniał zapis gwarantujący prawo do bezstronnego sądu, czyli praktycznie od 1990 r. - zastrzegł sędzia Granat.

Tadeusz Kohorewicz zapowiada, ze będzie starał się o wznowienie postępowania upadłościowego Norblina. - Dla mnie to sprawa honorowa. Prowadziłem wiele znaczących upadłości, nigdy nie było do mnie żadnych zastrzeżeń - podkreśla syndyk.
Kohorewicz był syndykiem m.in. Elemisu, Telewizji Familijnej, Beton-Stalu. Norblin upadł w 2001 r. Sędzią-komisarzem upadłości Norblina był Dariusz Czajka, który później wycofał się z zawodu w związku z nieprawidłowościami przy bankructwie Centrum Leasingu i Finansów CLiF.

Wcześniej Kohorewicz - też przy okazji upadłości Norblina - doprowadził do uznania przez TK za niekonstytucyjny przepisu, że syndyk nie może się odwołać od usunięcia go z funkcji.

Według obecnego Prawa upadłościowego i naprawczego na postanowienie o odwołaniu syndyka można się zażalić, a odwoływanie odbywa się na jawnej rozprawie.

Joanna Barańska, [email protected]