Szef Hub.Techu opuścił areszt

Dawid TokarzDawid Tokarz
opublikowano: 2024-03-17 20:00

Dwaj menedżerowie biotechnologicznej grupy za wolność zapłacili 350 tys. zł. Mają jednak problem: sąd zdecydował, że nie mogą się z sobą kontaktować .

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • co prokuratura zarzuca Arturowi B., prezesowi notowanego na NewConnect Hub.Techu i Marcinowi Ł., byłemu członkowi rady nadzorczej spółki?
  • ile czasu obaj menedżerowie spędzili w areszcie i jakie poręczenia majątkowe musieli wpłacić, by z niego wyjść?
  • dlaczego zakazy kontaktowania się z sobą, nałożone przez sąd na Artura B. i Marcina Ł., mogą wymusić zmiany we władzach spółek z grupy Hub.Tech?

- i czy będą to pierwsze zmiany personalne w grupie, wymuszone przez werdykty sądów?

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W połowie lutego 2024 r. ujawniliśmy, że miesiąc wcześniej, w ramach śledztwa Prokuratury Regionalnej w Białymstoku dotyczącego wyłudzania w latach 2020-22 pieniędzy z budżetu państwa i Unii Europejskiej (UE), zatrzymano pięć osób. A także że trzy z nich: Artur B., prezes notowanego na NewConnect Hub.Techu Marcin P., były wiceszef firmy i Marcin Ł., były członek jej rady nadzorczej, trafiły na trzy miesiące do aresztu.

Już kilka dni później Marcin P. wyszedł na wolność po wpłaceniu 300 tys. zł kaucji. W ostatnich dniach areszt opuścili również Artur B. i Marcin Ł.

- Sąd Okręgowy w Białymstoku postanowił, że tymczasowy areszt wobec obu podejrzanych ulegnie zmianie na wolnościowe środki zapobiegawcze pod warunkiem złożenia poręczeń majątkowych w kwocie 200 tys. zł w przypadku Artura B. i 150 tys. zł w przypadku Marcina Ł. – mówi Dariusz Gąsowski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Białymstoku.

Paweł Sawoń, Zastępca Prokuratora Regionalnego w Białymstoku dodaje, że w przypadku obu podejrzanych poręczenia zostały wpłacone, co umożliwiło im wyjście z aresztu.

Wolnościowe środki zapobiegawcze, zastosowane przez sąd w stosunku do wszystkich trzech menedżerów to kaucje, dozory policji, zakazy opuszczania kraju oraz zakazy kontaktowania się z innymi podejrzanymi i osobami, posiadającymi w śledztwie status świadków.

Problematyczny zakaz

Te ostatnie zakazy mogą okazać się najbardziej dotkliwe. Marcin P., Marcin Ł. i Artur B. (zgodnie nie przyznają się do winy), podejrzani są bowiem o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, zajmującej się uzyskiwaniem dotacji na badania m.in. z zakresu biotechnologii i produkcji kosmetyków, wyłudzenie dotacji oraz oszustwa na szkodę instytucji publicznych. A śledztwo dotyczy działalności grupy Hub.Tech.

Tymczasem Artur B. wciąż jest nie tylko prezesem Hub.Techu, ale też wiceprezesem jej spółki zależnej InnventionBio i członkiem rad nadzorczych dwóch innych firm z grupy: Boruty-Zachem Kolor i Stars.Space. Marcin Ł. z kolei jest prezesem InventionBio i zasiada w radzie nadzorczej Stars.Space.

Zapytaliśmy obu menedżerów mejlowo, czy w związku z nałożonymi przez sąd zakazami zamierzają zrezygnować z pełnionych funkcji, ale nie odpowiedzieli. O to, czy rada nadzorcza Hub.Techu zamierza odwołać Artura B. z posady szefa spółki zapytaliśmy też Barbarę Wiaderek, członkinię nadzoru. W odpowiedzi powołała się na zasadę domniemania niewinności i podkreśliła, że zastosowany przez sąd środek karny nie dotyczy zasiadania prezesa w organach Hub.Techu, i dlatego „nie ma najmniejszego wpływu na bieżącą działalność spółki”. Przypomniała też, że w Hub.Techu ustanowiony został prokurent samoistny, który „również czuwa nad prawidłowym i niezakłóconym działaniem spółki”.

Okazuje się, że to nie jedyna zmian, wymuszona działaniami prokuratury. Jeszcze przebywając w areszcie Marcin Ł. i Artur B. ustanowili też aż trzech prokurentów samoistnych w spółce InventionBio: Agnieszkę Kozon, Annę Wojtowicz-Spychalską i Marcina Peszyńskiego (ten ostatni został też prokurentem samoistnym Hub.Techu). Artur B. został też odwołany z funkcji prezesa Onlybio.Life, a na tym stanowisku zastąpił go Maciej Zegarski, czyli prezes Stars.Space. Równocześnie do rady nadzorczej Onlybio.Life powołani zostali dwaj członkowie nadzoru Hub.Techu – Tomasz Wasilewski i Andrzej Moś.

Prawomocne wyroki

To nie pierwszy przypadek, gdy problemy prawne menedżerów Hub.Techu powodują zmiany we władzach spółki. W grudniu 2021 r. z posady jej wiceprezesa zrezygnował Marcin P. Powodem decyzji, jak wyjaśniała firma, była „konieczność znacznego zaangażowania się” w rozwój jej spółki zależnej Onlybio.life, w której Marcin P. był prezesem. „Znaczne zaangażowanie” nie trwało jednak długo. Już trzy miesiące później Marcin P. przestał być szefem Onlybio.life, a równocześnie zniknął z organów kilku innych spółek.

Stało się tak, bo jako osoba prawomocnie skazana po prostu nie mógł dalej w nich zasiadać. Jak bowiem ujawniliśmy w PB – Marcin P., ma na koncie dwa prawomocne wyroki, związane z jego działalnością jako prezesa Agtesu, innej spółki notowanej kiedyś na NewConnect. W pierwszym został uznany winnym oszukania dwóch funduszy współfinansowanych przez Krajowy Fundusz Kapitałowy. A w drugim skazany za wyrządzenie Agtesowi szkód na 23,2 mln zł, wypranie 23,5 mln zł brudnych pieniędzy, oszukanie inwestorów spółki, a także naruszenie ustawy o rachunkowości.