Grupa kapitałowa Hub.Tech (dawniej Boruta-Zachem) przedstawia się jako jeden z liderów rodzimej branży biotechnologicznej, a jej kapitalizacja na NewConnect oscyluje wokół 160 mln zł. W tym roku spółka opublikowała jeden komunikat bieżący: o terminach przekazywania raportów okresowych w 2024 r. O tym, że został zatrzymany, a następnie aresztowany Artur B., jej prezes i jedyny członek zarządu, Hub.Tech już nie poinformował, choć zdarzyło się to kilka tygodni temu…
Wartość dotacji? 167 mln zł
17 stycznia 2024 r. funkcjonariusze białostockiego zarządu Centralnego Biura Śledczego Policji — działając na polecenie Prokuratury Regionalnej w Białymstoku prowadzącej śledztwo dotyczące wyłudzenia pieniędzy z budżetu państwa oraz Unii Europejskiej (UE) — zatrzymali pięć osób, w tym Artura B. (szef Hub.Techu, równocześnie zasiadający w zarządach jego spółek córek Onlylife.Bio i InnventionBio), Marcina P. (były wiceprezes Hub.Techu) i Marcina Ł. (były członek rady nadzorczej Hub.Techu).
— Marcinowi P., Marcinowi Ł. oraz Arturowi B. zarzucono udział w zorganizowanej grupie przestępczej, wyłudzenie dotacji i oszustwa na szkodę instytucji publicznych. Wobec całej trójki Sąd Rejonowy w Białymstoku 19 stycznia 2024 r. zastosował środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na okres trzech miesięcy — mówi Paweł Sawoń, zastępca prokuratora regionalnego w Białymstoku.
Dodaje, że „jednym z wątków postępowania jest działalność podmiotu Hub.Tech (poprzednio Boruta-Zachem)”.
— W toku śledztwa ustalono, że na terenie kraju w latach 2020-22 działała zorganizowana grupa przestępcza zajmująca się uzyskiwaniem środków z budżetu państwa i UE na badania m.in. z zakresu biotechnologii i produkcji kosmetyków. Firmy zarządzane przez członków grupy podpisały co najmniej 26 umów na dofinansowanie projektów badawczych o całkowitej wartości ponad 305 mln zł, z czego wartość dofinansowania wyniosła ponad 167 mln zł — mówi Paweł Sawoń.
Zawyżane koszty i nierzetelne faktury
Według białostockich śledczych w każdym z tych projektów występowała ta sama grupa podmiotów gospodarczych, które w postępowaniu przedkładały oferty na wykonanie usług lub dostawę urządzeń, z których był wyłaniany wykonawca.
— Następnie członkowie grupy na podstawie przewartościowanych kosztorysów i nierzetelnej dokumentacji uzyskiwali z instytucji zarządzających pieniądze na realizację projektów, otrzymując w ten sposób nienależne dofinansowanie niewspółmierne do rzeczywiście poniesionych kosztów. Podmiotowi zawiadującemu środkami publicznymi przedstawiali nierzetelne faktury VAT, które nie odzwierciedlały faktycznych kosztów poniesionych na organizację działalności badawczej i produkcyjnej — tłumaczy Paweł Sawoń.
Według niego nakłady były zawyżane przez wskazywanie kosztów leasingu albo zakupu nieistniejących urządzeń i ich wykorzystania w pracach rozwojowych.
— Elementy wyposażenia z linii produkcyjnej mogły być wykorzystywane w kilku projektach badawczych, przy czym koszty zakupu były jednorazowe, zaś te same elementy linii były okazywane przy różnych kontrolach przeprowadzanych przez instytucje udzielające wsparcia. Różnice między wartością zakupów w ramach realizowanych projektów a rzeczywiście ponoszonych kosztów przekazywane były na rachunki bankowe wykonawców, a następnie podwykonawców, aby ostatecznie trafić na rachunki bankowe innych podmiotów — relacjonuje Paweł Sawoń.
Dodaje, że oprócz aresztowanej trójki status podejrzanych w sprawie mają jeszcze dwie osoby: Joanna G. i Jędrzej K. Usłyszeli zarzuty wystawiania i posługiwania się nierzetelnymi fakturami VAT, a Jędrzej K. dodatkowo usłyszał zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Wobec obojga śledczy zastosowali wolnościowe środki zapobiegawcze — poręczenia majątkowe w kwotach 100 i 80 tys. zł, dozór policji i zakaz opuszczania kraju.
Zarzuty manipulacji i wyroki
Jednocześnie w Sądzie Okręgowym w Białymstoku i tamtejszej prokuraturze ustaliliśmy, że z trójki aresztowanych jedynie Marcin P., były wiceprezes Hub.Techu, złożył zażalenie na trzymiesięczny areszt. Dla niego obecne zarzuty karne nie są bynajmniej pierwszymi w biznesowej karierze.
Na początku sierpnia 2023 r. ujawniliśmy w PB, że według prokuratury od 2014 r. do co najmniej 2020 na NewConnect działała tzw. grupa P. lub grupa bydgoska manipulująca kursem akcji wielu firm. Zarzuty w śledztwie prowadzonym z zawiadomienia Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) przez Prokuraturę Regionalną w Warszawie i warszawski zarząd Centralnego Biura Śledczego Policji usłyszało 12 osób, m.in. Marcin P., jego ojciec Marek P. i brat Cezary P.
We wrześniu 2023 r. ujawniliśmy natomiast, że Marcin P., który zasiadał w zarządach kilku spółek notowanych na NewConnect, ma na koncie prawomocny wyrok za to, że jako prezes jednej z nich, Agtesu, oszukał dwa fundusze współfinansowane przez Krajowy Fundusz Kapitałowy. Wreszcie w październiku 2023 r. napisaliśmy, że w innej sprawie Marcin P. usłyszał prawomocny wyrok dotyczący wyrządzenia Agtesowi szkód na 23,2 mln zł, wyprania 23,5 mln zł pieniędzy, oszukania inwestorów spółki oraz naruszenia ustawy o rachunkowości. Wraz z nim skazany został jego ojciec Marek P. oraz ich wieloletni współpracownik Tadeusz J.
Z posady wiceprezesa Hub.Techu Marcin P. zrezygnował w grudniu 2021 r. Powodem decyzji, jak wyjaśniała firma, była „konieczność znacznego zaangażowania się” w rozwój jej spółki zależnej Onlybio.life, w której Marcin P. był prezesem. „Znaczne zaangażowanie” w tej roli nie trwało jednak długo. Już trzy miesiące później Marcin P. przestał być szefem Onlybio.life, a równocześnie zniknął z organów kilku innych spółek. Jako osoba prawomocnie skazana po prostu nie mógł dalej w nich zasiadać.
Domniemanie niewinności
Od ponad dwóch lat prezesem i jedynym członkiem zarządu Hub.Techu był więc Artur B. Kto po jego aresztowaniu zarządza spółką? Dlaczego Hub.Tech do dziś nie poinformował rynku, że Artur B. został aresztowany w śledztwie dotyczącym m.in. właśnie tej spółki? I jak Hub.Tech odnosi się do białostockiego śledztwa i zarzutów przedstawionych Arturowi B., Marcinowi P. i Marcinowi Ł.?
Wszystkie te pytania przesłaliśmy na adres mejlowy podany na stronie internetowej Hub.Techu. Dotarła do nas taka odpowiedź: „Uprzejmie informuję, iż w spółce Hub.Tech S.A. zapewniona jest ciągłość działania poprzez ustanowienie prokurenta w osobie Marcina Peszyńskiego. W Polsce obowiązuje zasada domniemania niewinności, zgodnie z którą osoby uważa się za niewinne, dopóki wina nie zostanie udowodniona i stwierdzona prawomocnym wyrokiem. Spółka podejmie stosowne kroki prawne w odpowiednim czasie, albowiem na dzień dzisiejszy postanowienie o tymczasowym aresztowaniu nie jest prawomocne. Z poważaniem. Prokurent Marcin Peszyński”.
Informacja o powołaniu prokurenta Hub.Techu nie została zakomunikowana rynkowi. Wzmianki o tym nie znaleźliśmy też w aktach rejestrowych spółki. O sprawę próbowaliśmy też zapytać Barbarę Wiaderek, członkinię rady nadzorczej Hub.Techu, która jednocześnie w przeszłości była obrońcą Marcina P. i Marka P. W rozmowie telefonicznej przekazała, że nie może rozmawiać i obiecała oddzwonić. Wieczorem przysłała wiadomość SMS, w której napisała m.in.: Jeśli chodzi o działania Rady Nadzorczej to odpowiednie kroki prawne zostaną podjęte in corpore, uwzględniając prawomocne orzeczenia sądu. A potem kolejną, zgodnie z którą wszystkie trzy postanowienia o aresztach (dla Marcina P., Artura B. i Marcina Ł.) są nieprawomocne.
Jak to możliwe, skoro od wydania decyzji o zastosowaniu aresztów minął prawie miesiąc, a termin na ich zażalenie to zaledwie siedem dni? W Sądzie Rejonowym w Białymstoku ustaliliśmy, że w przypadku postanowień dotyczących Artura B. i Marcina Ł. sąd zarządził doręczenie ich odpisów obrońcy podejrzanych, który był nieobecny podczas ogłaszania werdyktów. Do tegoż doręczenia doszło dopiero 9 lutego 2024 r., i od tego terminu biegnie siedmiodniowy termin na wniesienie zażaleń.
Tymczasem w ostatnim raporcie rocznym Hub.Techu, za 2022 r., w akapicie dotyczącym „ryzyka związanego z korzystaniem z dotacji unijnych” można przeczytać: „Grupa HUB.TECH S.A. w ramach realizacji nowych projektów inwestycyjnych korzysta z dotacji unijnych. Istnieje ryzyko, że w przypadku wykorzystania dotacji unijnych niezgodnie z umową zaistnieje konieczność zwrotu otrzymanych środków. (…) Ryzyko to jest minimalizowane dzięki znacznemu doświadczeniu wykwalifikowanej kadry (…) Dotychczas realizowane, a zakończone inwestycje poddawane były kontrolom właściwych organów, które nie wnosiły zastrzeżeń.”