Śledczy: tak grupa P. manipulowała na NewConnect

Dawid TokarzDawid Tokarz
opublikowano: 2023-08-10 20:00

Emisje wielu milionów akcji, posiadanie pakietów po 4,99 proc., transakcje wzajemne, czy ustawiane debiuty – wszystko to, zdaniem prokuratury, towarzyszyło manipulacjom kursami akcji sześciu spółek z małego rynku.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • kto należał do grupy P., zwanej też grupą bydgoską, która zdaniem KNF i prokuratury manipulowała kursami akcji sześciu spółek z NewConnect?
  • na czym konkretnie miały polegać działania manipulacyjne w przypadku każdej z tych firm, i kiedy do nich dochodziło?
  • czy 12 osób, którym postawiono zarzuty, przyznaje się do winy?
  • i czy śledztwo w tej sprawie wciąż jest rozwojowe?
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Ponad tydzień temu ujawniliśmy, że według prokuratury od 2014 r. do co najmniej 2020 r. na NewConnect działała tzw. grupa P. lub grupa bydgoska, manipulująca kursem akcji wielu firm.

Dwunastu podejrzanych

Zarzuty w śledztwie, prowadzonym z zawiadomienia Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) przez Prokuraturę Regionalną w Warszawie i warszawski zarząd Centralnego Biura Śledczego Policji (CBŚ), usłyszało 12 osób: Marek P., jego synowie Marcin P. i Cezary P., Tadeusz J., Jerzy D., Dariusz B., Sylwester F., Ireneusz H., Michał K., Zbigniew L., Karolina N. i Marcin S.

To oni, zdaniem organów ścigania, w latach 2014-17 mieli manipulować kursami akcji łącznie sześciu różnych spółek z NewConnect: Boruty Zachem (dziś Hub.Tech), 01 Cyberatonu (dziś 01Cyberaton Proenergy), Europejskiego Funduszu Energii, Softblue, Black Pearl i Devoranu (dziś Devo Energy).

Spośród dwunastu podejrzanych dodatkowe zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej usłyszały trzy osoby: Marek P., Cezary P. i Tadeusz J. Pierwszy z nich, Marek P., inwestor giełdowy, który od lat unika rozgłosu i kontaktu z mediami, jest głównym podejrzanym w śledztwie. Jako jedyny, zdaniem prokuratury, brał udział w manipulowaniu kursem akcji wszystkich sześciu spółek, objętych zarzutami.

Po kilkadziesiąt osób i firm

Manipulacje, według organów ścigania, miały polegać na składaniu zleceń i zawieraniu transakcji wprowadzających w błąd i mogących wprowadzać w błąd innych uczestników obrotu co do rzeczywistego popytu, podaży i cen akcji sześciu spółek oraz powodowały sztuczne ustalanie się ich kursów.

KNF i prokuratura twierdzą, że grupa P. funkcjonowała przy tym w sposób zorganizowany i ciągły z wykorzystaniem kilkudziesięciu osób i kilkudziesięciu firm, zarejestrowanych w Polsce, Czechach, USA, Kanadzie i na Cyprze. A jej uczestnicy mieli działać tak, by na innych inwestorach sprawić wrażenie ożywionego obrotu, wynikającego z rosnącego popytu i podaży ze strony wielu nie współpracujących ze sobą inwestorów.

Jak konkretnie miały wyglądać działania manipulacyjne? Udało nam się dotrzeć do ustaleń KNF, prokuratury i CBŚ, dotyczących wszystkich sześciu firm, objętych zarzutami. Ze względu na wagę sprawy i jej istotność dla rynku kapitałowego, przedstawiamy je poniżej. Podkreślając przy tym dwie kwestie. Po pierwsze, że jest to wersja organów ścigania, a o winie podejrzanych, lub jej braku, zdecyduje sąd (kiedy cała sprawa wraz z aktem oskarżenia do niego trafi). I po drugie, że wszystkie dwanaście osób objętych zarzutami, jak wynika z naszych informacji, odrzuca przedstawione im zarzuty jako bezzasadne i nie przyznaje się do winy.

Jednocześnie przypominamy, że z ustaleń PB wynika, że śledztwo w tej sprawie ma charakter rozwojowy. Jeśli pojawią się nowe okoliczności, będziemy o nich informować.

Uczestnicy grupy mieli działać tak, by na innych inwestorach sprawić wrażenie ożywionego obrotu, wynikającego z rosnącego popytu i podaży ze strony wielu nie współpracujących ze sobą inwestorów.

Boruta Zachem: pozorny free float

Boruta Zachem (BZ, dziś Hub.Tech) zadebiutowała na NewConnect (NC) 2 lipca 2014 r. Właścicielem 84,2 proc. z prawie 140 mln akcji BZ, wprowadzanych do obrotu, była cypryjska firma Midorana, którą współkontrolował Marcin P., ówczesny wiceprezes BZ (pełnił tę funkcję aż do grudnia 2021 r.). Zgodnie z dokumentem informacyjnym BZ pozostałe 15,8 proc. miało być w wolnym obrocie, ale według Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego (UKNF) rozproszenie akcji było pozorne. Większość z tych 15,8 proc. posiadała bowiem grupa podmiotów powiązanych biznesowo i rodzinnie. A faktyczny free float wynosił tylko… 0,03 proc.

Już w dniu debiutu kurs BZ wzrósł aż o 128 proc. w stosunku do ceny odniesienia: z 0,50 zł do 1,14 zł za akcję. A maksymalnie w listopadzie 2014 r. osiągnął 4,19 zł, co dawało kapitalizację równą 584 mln zł. Tymczasem niewiele ponad 1,5 roku wcześniej firma, współkontrolowana przez Marcina P., kupiła BZ (a właściwie spółkę z o.o., będącą jej poprzednikiem prawnym) od kontrolowanego wtedy jeszcze przez państwo Ciechu za… 5,2 mln zł. Czyli ponad 100 razy taniej!

Urząd Komisji Nadzoru Finansowego (UKNF) zaobserwował trzykrotny podejrzany wzrost i załamanie kursu: w lipcu, wrześniu i listopadzie 2014 r. Nabrał wątpliwości, dotyczących rzeczywistych podstaw wzrostów i sprawdził, kto handlował akcjami BZ od 2 lipca 14 r. do 13 lutego 2015 r. Ustalono, że choć w tym czasie na rynku aktywnych było ponad 2700 inwestorów, to jednak za wzrosty kursu spółki odpowiadały zlecenia kilkunastu z nich.

Do grupy tej należało m.in. 5 firm: cypryjskie Tonbo Investments i Zoukuma, amerykańskie Acoustic Protection Solutions i Pangeatac oraz czeska Seramico, a także Marcin P., Jerzy D., Ireneusz H., Sylwester F., Karolina N. i Paweł M. (dziś nieżyjący). UKNF ustalił, że udział wolumenu grupy w okresie od 2 lipca 2014 r. do 13 lutego 2015 r. sięgał około 40 proc. w transakcjach kupna i aż około 60 proc. w transakcjach sprzedaży. Przekładając to na liczby można szacować, że ze sprzedaży akcji BZ uczestnicy grupy pozyskali, bagatela, o ponad 20 mln zł więcej, niż wydali na ich zakup.

Co ciekawe, aż około 18 proc. wszystkich transakcji (stanowiących około 28 proc. całego obrotu) stanowiły przy tym transakcje wzajemne, zawierane wyłącznie pomiędzy członkami grupy. Przy czym podczas 13 sesji udział transakcji wzajemnych wynosił co najmniej 75 proc. dziennych obrotów. Na wszystkie rachunki logowano się przy tym w tych samych dniach i w zbliżonym czasie, z tych samych adresów IP. To dlatego śledczy uznali, że osiem osób, jakie w tym wątku usłyszało zarzut manipulacji, działało wspólnie i w porozumieniu. Jedną z tych osób był Marek P., ojciec Marcina, a jednocześnie pełnomocnikiem do rachunków maklerskich dwóch firm: Acoustic Protection Solutions i Tonbo Investments.

01Cyberaton: szybka sprzedaż

Według UKNF w manipulację akcjami 01Cyberaton zaangażowanych było pięć osób: Marek P., jego syn Cezary P., Jerzy D., Sylwester F. i nieżyjący Paweł M. A wykorzystano do niej też rachunki maklerskie dwóch firm: amerykańskiej Acoustic Protection Solutions (jej pełnomocnikiem był Marek P.) i cypryjskiej Zoukumy (pełnomocnik: Paweł M.).

W ciągu dziesięciu sesji przed 2 grudnia 2014 r. obrót dzienny na spółce wynosił od 2,1 tys. zł do 21,9 tys. zł, a w okresie od 2 do 10 grudnia wzrósł do poziomu od 0,5 mln zł do prawie 1,3 mln zł. Powołany przez prokuraturę biegły jednoznacznie stwierdził, że w tym drugim okresie akcje 01Cyberaton podlegały manipulacji. Przy czym na wielką skalę, z osiągnięciem pozycji determinującej wycenę i stosowaniem licznym transakcji wzajemnych (typowy wash trades), miała ona miejsce od 2 do 5 grudnia.

Według biegłego manipulacja z dużym prawdopodobieństwem miała na celu zbycie po możliwie najwyższych cenach akcji 01Cyberatonu przez spółkę Zoukuma, Jerzego D. i Sylwestra F. oraz w mniejszym stopniu przez Pawła M. Łącznie uczestnicy grupy sprzedali prawie 900 tys. akcji za około 2,9 mln zł.

Europejski Fundusz Energii: 105,5 mln nowych akcji

Europejski Fundusz Energii (EFE) zadebiutował na NewConnet w 2011 r. i przez kilka lat w obrocie było tylko 1,5 mln akcji spółki. W lipcu 2015 r. na rynek wprowadzono kolejne 105,5 mln walorów, a stało się to w wyniku połączenia EFE ze spółką World Medical Services, kontrolowaną, tak jak EFE, przez bydgoskiego biznesmena Leszka Piekuta (prokuratura nie wiąże go z tą sprawą).

Jeszcze w sierpniu 2015 r. Leszek Piekut, za pośrednictwem spółek ABC Health i Energoland, kontrolował aż 92,6 proc. kapitału EFE. Przez kolejne pół roku ABC Health, posiadająca 81,7 proc. akcji zeszła jednak z tego poziomu do zera. Doszło do tego w wyniku różnych umów cywilnoprawnych, m.in. poręczeń pożyczek z przeniesieniem na ich zabezpieczenie własności akcji EFE.

Nowymi właścicielami zostały powiązane z grupą Marka P. spółki Tonbo Investments, Edfalon Finance, Orlan Capital, Seramico i Clavelo. To właśnie przez ich rachunki maklerskie, a także ABC Health i Cezarego P., miało dojść do manipulacji akcjami EFE. Powołany przez prokuraturę biegły stwierdził, że działania prowadziła jedna osoba, albo kilka działających w porozumieniu.

Świadczyć ma o tym jednakowa strategia inwestycyjna i zbieżność adresów IP, z których się logowano na rachunki maklerskie, a także zawieranie transakcji wzajemnych, nie prowadzących do żadnych zmian w łącznym stanie posiadania akcji oraz takich, które nie miały uzasadnienia ekonomicznego (sprzedawanie po niższych kursach wcześniej kupionych akcji, kupowanie po wyższych kursach wcześniej sprzedanych akcji oraz kupowanie i sprzedawanie akcji po takich samych kursach).

Zdaniem biegłego aktywność członków grupy P. umożliwiła sprzedaż z ich rachunków prawie trzech czwartych wszystkich akcji wprowadzonych do obrotu (około 74 mln z prawie 107 mln) po kursach wyższych, niż jakie można byłoby uzyskać bez wprowadzania w błąd innych uczestników obrotu co do popytu, podaży i ceny akcji EFE.

Black Pearl: taktyczne straty i faktyczne zyski

Black Pearl (BP) jest notowane na NewConnect od marca 2010 r. Aż do początku 2016 r. kapitał spółki dzielił się na ponad 2 mln akcji, z czego prawie 74 proc. kontrolowała inna spółka z małego rynku: 01Cyberaton. Do października 2016 r., w wyniku dwóch emisji akcji oraz ich splitu w proporcji 1:20, łączna liczba walorów BP zwiększyła się aż do 245,3 mln. Przy czym dopuszczonych do obrotu było „tylko” 40,3 mln walorów.

Po zarejestrowaniu pierwszej z emisji udział 01Cyberatonu w akcjonariacie BP spadł do 17 proc. A 13 września 2016 r. zmniejszył się jeszcze bardziej: do 4,99 proc. Stało się to w rezultacie transakcji cywilnoprawnych, w ramach których po 3,5 mln akcji (w cenie nominalnej, czyli po 10 groszy za walor) nabyły cypryjskie Tonbo Investments i Edfalon Finance oraz kanadyjski Orlan Capital.

Pełnomocnikiem do rachunków maklerskich całej trójki był Marek P. Zdaniem śledczych w manipulacji uczestniczyli też Tadeusz J. (jako pełnomocnik czeskiego Seramico i polskiego Atom Investments) oraz Cezary P. i nieżyjąca Alicja J. Ich działania, zdaniem śledczych, doprowadziły do wzrostu kursu BP z poziomu około 25 groszy (13 września 2016 r.) do 1,5 zł (21 października 2016 r.), a następnie do jego spadku do około 20 groszy (2 grudnia 2016 r.). Tym wydarzeniom towarzyszyły gigantyczne obroty. Dość powiedzieć, że w okresie od 5 września do końca grudnia 2016 r. właściciela zmieniło 112 mln akcji, czyli prawie trzy razy więcej, niż liczba wszystkich akcji BP wprowadzonych do obrotu (40,3 mln).

Inni inwestorzy, widząc tak ożywiony obrót, myśleli, że wynikał z rosnącego popytu i podaży ze strony wielu nie współpracujących ze sobą inwestorów. Powołany w sprawie biegły stwierdził jednak, że aktywność grupy P. miała tak znaczny udział w obrocie, że praktycznie determinowała kształt notowań na większości sesji.

Od 5 września do 2 grudnia 2016 r. uczestnicy grupy zawarli prawie 9,5 tys. transakcji, z czego ponad połowę stanowiły transakcje wzajemne, nie zmieniające łącznego stanu posiadania. Wielokrotnie zlecenia na rachunkach należących do różnych podmiotów, skutkujące zawarciem transakcji, składała przy tym ta sama osoba: Marek P. lub Tadeusz J. Głównie były to naprzemienne zakup i sprzedaż akcji z poszczególnych rachunków w taki sposób, że walory sprzedane kupowano drożej lub po cenie równej kursom sprzedaży, a kupione sprzedawano taniej lub po cenie równej kursom kupna. Działo się to w obrębie jednej lub kilku sesji giełdowych i przynosiło straty z tytułu różnic kursowych i prowizji maklerskich.

Nie wszyscy uczestnicy grupy jednak tracili. Nieżyjąca Alicja J. nie zawierała transakcji ze stratą, a zakupione akcje sprzedała po znacznie wyższych kursach. Podobnie jak Cezary P., który m.in. w dniach 19-20 września 2016 r. kupił 211 tys. akcji za 70,4 tys. zł, a następnie w dniach od 14 do 21 października sprzedał je za 215,4 tys. zł, tym samym realizując w miesiąc ponad 200 proc. zysku (145 tys. zł). Z kolei Tonbo Investments, która kupiła aż 3,5 mln akcji BP od 01Cyberatona po cenie 10 groszy, potem prawie wyłącznie je sprzedawała. Również z dużym zyskiem.

Devoran: jednoosobowa akcja, zatrzymana przez KNF

Jeszcze na zamknięciu 4 września 2017 r. kurs Devoranu (dziś Devo Energy) był równy 0,65 zł, a po kolejnych 13 sesjach, na zamknięciu 21 września 2017 r. wyniósł 1,74 zł. Ten wzrost o 167 proc. UKNF uznał za nienaturalny i nie oparty na żadnych informacjach ze spółki, rynku czy gospodarki. Miał on natomiast związek z tym, że niewiele wcześniej, bo 6 lipca 2017 r., wprowadzono do obrotu ponad 14,2 mln akcji Devoranu (gdy wcześniej można było handlować jedynie 859 tys. walorów).

Podwyższenie kapitału nastąpiło rok wcześniej, w czerwcu 2016 r. Prawie wszystkie nowe akcje (96 proc.) objęła w grudniu 2016 r. spółka Carom. Cena emisyjna wynosiła 30 groszy, ale nabywca nie wyłożył za akcje gotówki – zapłata nastąpiła w drodze potrącenia wierzytelności między Caromem a Devoranem.

Między 5 a 15 września 2017 r. Carom sprzedał poza rynkiem wszystkie posiadane akcje Devoranu, dające 60 proc. udziału w ogólnej liczbie głosów. Mimo sprzedaży tak dużego pakietu, nie ujawnił się nikt, kto przekroczył próg 5 proc. Ten fakt, połączony ze wzrostem kursu niemającym żadnego racjonalnego uzasadnienia (wprowadzenie tak dużej liczby akcji sugerowało raczej możliwość spadku kursu) sprawił, że GPW zawiesiła obrót akcjami Devoranu. Doprowadził do tego wniosek KNF motywowany „okolicznościami wskazującymi na możliwość dokonywania obrotu akcjami spółki z naruszeniem interesów inwestorów”.

UKNF ustalił, że część ze sprzedanych przez Carom akcji (dwa razy po 4,98 proc.), trafiło na rachunki maklerskie dwóch cypryjskich spółek: Tonbo Investments i Joyfix, których pełnomocnikiem był Marek P. I to jego działania na rachunkach Tonbo i Joyfix, zdaniem śledczych, podniosły kurs Devoranu z 1,30 zł (kurs otwarcia 18 września) do 1,74 zł (ostatnia transakcja przed zawieszeniem notowań 21 września).

W dniach 18-21 września 2017 r. transakcje kupna akcji, dokonane przez Tonbo i Joyfix, stanowiły 57 proc. całkowitego wolumenu i aż 71 proc. całkowitej liczby transakcji. Marek P. w imieniu obu spółek dokonał przy tym 613 transakcji wzajemnych na łącznie prawie 600 tys. akcji z coraz wyższymi kursami.

Z tym ostatnim przypadkiem łączy się kara 900 tys. zł, zmniejszona potem do 765 tys. zł, jaką na Marka P. nałożyła w sierpniu 2018 r. KNF. Nadzorca ukarał inwestora za naruszenie przepisów dotyczących ujawniania stanu posiadania akcji Devoranu. Uznał bowiem, że inwestor powinien sumować stan posiadania obu firm, których był pełnomocnikiem i ujawnić się jako akcjonariusz, posiadający prawie 10 proc. akcji Devoranu. Ustalenia KNF potwierdził Wojewódzki Sąd Administracyjny (WSA) w Warszawie, ale Marek P. złożył skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego, która czeka na rozpoznanie.

Softblue: 4 pakiety po 4,99 proc. i debiut-marzenie

Softblue zadebiutował na NC 17 grudnia 2015 r. w okresie słabej koniunktury, niedługo po tym, gdy indeks małego rynku osiągnął poziomy najniższe w historii. Tymczasem już na otwarciu kurs wyniósł 3,70 zł za akcję, czyli był o 48 proc. wyższy od kursu odniesienia, a na koniec dnia sięgnął 5,99 zł (wzrósł więc o 139,6 proc.). Tym samym kapitalizacja spółki, która w 2014 r. miała 5 mln zł przychodów i 166 tys. zł zysku netto, sięgnęła 106 mln zł, czyniąc Softblue piętnastą spółką na małym rynku, na 410 ówcześnie notowanych.

Potem było tylko gorzej. Codziennie od 18 do 22 grudnia 2015 r. kurs na zamknięciu spadał o ponad 30 proc. i wylądował na poziomie 1,55 zł za walor. Na trzech sesjach w okolicy Bożego Narodzenia, od 23 grudnia do 29 grudnia 2015 r., notowania odbiły jednak o ponad 100 proc. – do 3,13 zł na zamknięciu 29 grudnia. Kolejne dni i tygodnie charakteryzowała wciąż ogromna zmienność, ale przeważały sesje spadkowe – kurs najpierw zbliżył się do 1 zł, by 13 marca 2016 r. osiągnąć lokalne minimum na 52 groszach.

Analiza transakcji, zrealizowanych od dnia debiutu do końca lutego 2016 r., wykazała, że w pierwszej dziesiątce największych podmiotów pod względem obrotów siedem stanowiły podmioty z grupy: cypryjskie Tonbo Investments, Edfalon Finance, Viborera i Algemore Finance, kanadyjski Orlan Capital, czeskie Seramico i polski Atom Investments. Przy czym, jak się okazało, cztery pierwsze firmy jeszcze przed debiutem posiadały po 885 tys. akcji, czyli dokładnie po 4,99 proc. kapitału spółki, co pozwalało im nie informować o posiadanych pakietach.

W całym okresie łączny udział grupy P. w obrocie wyniósł ponad 28 proc. Na poszczególnych sesjach był jednak znacznie wyższy. Dla przykładu 5 stycznia 2016 r. właściciela zmieniło aż 2,6 mln akcji Softblue o wartości 6,3 mln zł, z czego na grupę, zidentyfikowaną przez UKNF przypadło ponad 2 mln akcji, wartych ponad 5 mln zł. Podmioty z grupy dokonały przy tym prawie 1600 transakcji wzajemnych. Na podstawie ich analizy powołany w sprawie biegły uznał, że nie ma wątpliwości, iż członkowie grupy wspólnie i w porozumieniu dokonywali manipulacji kursem akcji Softblue.

Celem tej manipulacji, według biegłego, była przy tym sprzedaż akcji spółki. A transakcje kupna miały jedynie uwiarygadniać wzmożone zainteresowanie, wyrażane dużym popytem, na przewartościowane fundamentalnie walory. Świadczyć o tym ma zestawienie, zgodnie z którym o ile w wolumenie kupna udział grupy P. był niższy niż 18 proc., o tyle w sprzedaży sięgał prawie 39 proc. Łącznie uczestnicy grupy w analizowanym okresie kupili akcje za 13,8 mln zł, a sprzedali za prawie 24 mln zł.

Co ciekawe, większość z zaangażowanych w sprawę podmiotów poniosła na dokonanych transakcjach straty. Jednak zysk jednej spółki, Tonbo, przekroczył 5,8 mln zł i był ponad dwa razy większy niż łączne straty pozostałych (przy czym w przypadku jednej firmy nie można było obliczyć wyniku, bo weszła w posiadanie akcji Softblue w drodze przewłaszczenia).