Co najmniej dwa lata po rozszerzeniu nowi członkowie UE nie mogą liczyć na ułatwienia w zatrudnieniu na terenie Szwecji — zdecydował rząd.
Obawy się potwierdziły. Rząd Szwecji pod presją związków zawodowych podjął decyzję o przedłużeniu, o co najmniej dwa lata, ograniczeń w przepływie siły roboczej. Mogą one być przedłużone o kolejne trzy i dwa lata, razem sięgając siedmiu.
— Zwyciężyły uprzedzenia. Nie należy ograniczać dostępu do rynku pracy, ale czas zmienić zasady korzystania z zabezpieczeń socjalnych. Kłopoty państw Europy z utrzymaniem poziomu socjalnego dobrobytu nie mają nic wspólnego z siłą roboczą ze Wschodu. Wynikają z nikłego wzrostu gospodarki, niewystarczającego poziomu zatrudnienia i braku reform. W Szwecji antyunijne związki zawodowe, Lansorganisation, chcą kontrolować rynek pracy — komentuje dziennik „Dagens Nyheter”, kwestionując decyzję rządu.
Rząd ma przeciwko sobie opinię Riksdagu, który już w ubiegłym roku opowiedział się za wolnym dostępem do szwedzkiego rynku. Jak doniosło szwedzkie radio Sverige Radiol, obecna propozycja ograniczeń zostanie przekazana do parlamentu za miesiąc. Tymczasem zarówno Partia Ludowa, jak i Chrześcijańska Demokracja zdecydowanie potępiają pomysł okresu przejściowego. Partia Ludowa pracuje nawet w Parlamencie Europejskim nad zmianą, która uniemożliwiłaby wejście w system zabezpieczeń socjalnych przy zatrudnieniu 10 godzin w tygodniu. Gdyby wprowadzono takie przepisy, byłyby one obowiązujące zarówno dla nowych, jak i starych członków UE.
Premier Göran Persson podkreśla, że rząd może wprowadzić w życie okres przejściowy niezależnie od opinii posłów.