Aira, która niespełna rok temu zainwestowała w produkcję pomp ciepła pod Wrocławiem, pochwaliła się pozyskaniem od inwestorów kolejnych funduszy na rozwój działalności. Finansowanie w wysokości 150 mln EUR zapewniło jej pięciu inwestorów: fundusz Altor, działający w Skandynawii, Niemczech, Austrii i Szwajcarii, fundusz Kinnevik ze Szwecji, firma inwestycyjna Temasek z siedzibą w Singapurze, a także Kallskär1 i Lingotto.
- Pieniądze w znacznej części przeznaczymy na zwiększenie mocy produkcyjnych naszej fabryki pod Wrocławiem oraz na możliwość tworzenia tam nowych produktów – mówi Peter Prem, prezes Airy.
Bez wpadek
O konkretnych liczbach Peter Prem nie mówi, ponieważ, jak zapewnia, wszystko zależy od potrzeb. Aira sprzedaje swoje pompy bezpośrednio właścicielom domów w systemie miesięcznych subskrypcji. Dzięki nowym technologiom intensywnie gromadzi dane na ich temat oraz o rynku. To pozwala jej na bieżąco dopasowywać poziom produkcji do zapotrzebowania.
Spółka należy do szwedzkiej grupy Vargas produkującej magazyny energii i zielone baterie do samochodów elektrycznych. Wystartowała w 2023 r. Na miejsce produkcji wybrała przejętą po Volvo Buses fabrykę pod Wrocławiem. Na tę inwestycję dostała wsparcie Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Zadeklarowała wtedy nakłady rzędu 1,27 mld zł i docelowe moce produkcyjne na poziomie 500 tys. urządzeń rocznie. Oprócz zwolnień podatkowych otrzymała w Polsce także grant. Łączne wsparcie polskiego rządu to 68 mln zł.
Produkcja pod Wrocławiem oficjalnie ruszyła w połowie minionego roku, zaledwie dziewięć miesięcy po podjęciu decyzji o inwestycji. Takie tempo było możliwe dzięki temu, że Aira przejęła fabrykę wraz z ludźmi z dużym doświadczeniem.
- Miejsce na produkcję naszych pomp ciepła wybraliśmy z ponad 100 potencjalnych lokalizacji. Kiedy odwiedziłem Volvo Buses pod Wrocławiem, od razu wiedziałem, że to będzie nasza fabryka, mimo że nie jest to ani tani, ani najbardziej atrakcyjny dla nas region Polski. To, co mnie przekonało, to ludzie i ich kompetencje – mówi Peter Prem.
Wyczucie miał dobre, ponieważ od startu produkcji fabryka działa bez zarzutu i nie mała żadnych wpadek ani przestojów.
- Błyskawicznie rozpoczęliśmy produkcję i nie mieliśmy ani jednego incydentu odnośnie bezpieczeństwa czy jakości – mówi Peter Prem.
Działka na której znajduje się fabryka Airy, ma 220 tys. m kw. Jej powierzchnia pozwala na produkcję 250 tys. pomp. Aby można było produkować ich 500 tys., trzeba będzie fabrykę rozbudować.
Szybki rozwój
Dzisiaj spółka sprzedaje swoje produkty do Niemiec, Włoch i Wielkiej Brytanii. Roczna sprzedaż już przekracza 200 mln EUR.
- Wystartowaliśmy z nią zaledwie dwa lata temu, więc obroty na takim poziomie to duże osiągnięcie – zwraca uwagę Peter Prem.
Na początku, zaraz po starcie, zanim ruszyła z własną produkcją, oferowała produkty innych marek. Już po kilku miesiącach działalności aż 80 proc. sprzedaży stanowiły jej własne produkty, a dzisiaj jest to aż 95 proc.
Obecnie spółka zatrudnia 1200 osób, w tym około 200 w Polsce. Otworzyła 18 centrów oraz cztery akademie, w których szkoli instalatorów pomp ciepła w całej Europie. Polscy konsumenci wciąż nie mogą kupić produktów Airy, choć tutaj są produkowane. Ale jest to w planach. Rok temu podawała 2026 r. jako możliwy termin rozpoczęcia sprzedaży nad Wisłą. Dzisiaj prezes odżegnuje się od konkretów.
- Ponieważ jednak produkujemy w Polsce, to jest to dla nas naturalny kierunek rozwoju. Pracujemy nad ofertą także dla polskich klientów, ale nie znamy konkretnego terminu jej wdrożenia – mówi Peter Prem.
Dodaje, że priorytetem jest rozszerzenie działalności na wszystkie regiony w krajach, w których już działa.
- To ogromne rynki i mamy jeszcze tutaj dużo do zrobienia. Dopiero potem będziemy wchodzić na kolejne – mówi Peter Prem.
Przy tym w ekspansji na kolejne regiony w krajach, w których Aira już działa, pomoże nowe finansowanie od inwestorów. Pieniądze zostaną przeznaczone też m.in. na rozwój nowych produktów.
- Inwestujemy dużo w badania i rozwój oraz innowacje produktowe – zapewnia Peter Prem.
W 2030 r. Aira chce być obecna w ponad 20 krajach i zatrudniać ponad 10 tys. specjalistów i techników.
- Widzimy ogromny potencjał w europejskim rynku pomp ciepła, który może osiągnąć wartość ponad 150 mld EUR do 2030 r. – twierdzi prezes Airy.
Rynkowe zawirowania
W Polsce w ostatnich lata liczba producentów pomp ciepła z zagranicy rosła. Bosch zaczął budowę ogromnej fabryki pomp ciepła w Dobromierzu za 1,2 mld zł, Viessman zainwestował w Legnicy. Buduje się też fabryka japońskiego Daikina w Ksawerowie koło Łodzi, warta 1,4 mld zł.
Niektóre koncerny zdecydowały się jednak na krok do tyłu. O zamknięciu fabryki pomp ciepła w Gnieźnie w minionym roku zdecydowała firma Toshiba Carrier Corporation.
Rynek przeżywa w ostatnim czasie spore zawirowania. Polska Organizacja Rozwoju Technologii Pomp Ciepła podała, że sprzedaż pomp ciepła do hurtowni i dystrybutorów w Polsce w 2024 r. spadła aż o 35 proc. Główne przyczyny to problemy z programem Czyste powietrze, wzrost cen energii elektrycznej oraz blokada europejskich certyfikatów jakości. W minionym roku NFOŚiGW oraz Ministerstwo Klimatu zakwestionowały europejskie standardy badań i certyfikacji pomp ciepła w programie Czyste powietrze. W efekcie dostęp do rynku dla wielu producentów był trudniejszy. Z kolei teraz resort klimatu planuje, żeby docelowo w ramach programu Czyste powietrze znajdowały się tylko urządzenia wyprodukowane w Europie.