Tajemnice słabszego złotego

Marcel LesikMarcel Lesik
opublikowano: 2020-09-29 22:00

Eksperci uspokajają — polskiej walucie dostaje się za wojnę na Kaukazie oraz powrót pandemii.

Z tego artykułu dowiesz się:

- jakie są przyczyny słabości złotego, 

- czy skokowe osłabienie złotego to początek trendu, 

- czy NBP pomaga, czy przeszkadza złotemu, 

- co przyniesie spór o europejskie pieniądze. 

W ostatnich dniach wartość złotego na światowym rynku walut zaczęła wyraźnie spadać. W szybkim tempie kurs euro zbliżał się do magicznego poziomu 4,60 zł, natomiast dolara zmierzał w kierunku 4 zł. Wyraźna deprecjacja waluty podczas tak poważnego kryzysu może być przyczynkiem do poważnych kłopotów i wzrostu kosztów zadłużenia państwa. Tym razem eksperci uspokajają jednak, że to tylko tymczasowe zjawisko, które wręcz pokrywa się z oczekiwaniami stojącego na straży wartości pieniądza NBP.

Bezpieczna przystań

W niedzielę, 20 września, kurs euro wynosił 4,46 zł, natomiast dolara 3,76 zł. Od tego czasu rozpoczęła się wyprzedaż polskiej waluty. Co zatem wydarzyło się w międzyczasie? Prawdopodobnie rynki nerwowo zareagowały na informacje o możliwym załamaniu się koalicji rządowej — niezależnie od tego, w jaki sposób na co dzień oceniają daną władzę, rozpad rządu w szczycie kryzysu zawsze postrzegany jest jako poważny element niestabilności. Do wewnętrznego kryzysu politycznego doszedł ponowny wzrost dynamiki zakażeń CO- VID-19. Inwestorzy obawiają się, że druga fala pandemii boleśnie uderzy w ledwo odradzającą się gospodarkę Europy i świata, w związku z czym lokują pieniądze w bezpiecznej przystani, czyli głównie w dolarze kosztem euro. Osłabieniu euro do dolara zwykle towarzyszy osłabienie innych europejskich walut, w tym złotego.

Nie bez znaczenia są także wieści ze świata. Wartości polskiej waluty w ostatnich dniach zaszkodziła eskalacja konfliktu zbrojnego o Górski Karabach między Armenią (wspieraną przez Rosję) a Azerbejdżanem (wspieranym przez Turcję) — Polska traktowana jest jako jeden region Europy Środkowo-Wschodniej, do którego zalicza się także kraje Kaukazu. Ponadto w ostatnich godzinach agencja Reuters poinformowała, że Niemcy, jako kraj obecnie stojący na czele Rady Unii Europejskiej, przedstawiły propozycję powiązania respektowania rządów prawa z dostępem krajów członkowskich do pieniędzy z nowego budżetu UE. Ewentualne zablokowanie dostępu do kasy z Europejskiego Funduszu Odbudowy znacznie ograniczyłoby pole manewru decydentów co do hojniejszych programów infrastrukturalnych i innych pakietów stymulujących gospodarkę, bez których, choćby zdaniem agencji ratingowych Fitch i Moody’s, ożywienie Polski w 2021 r. byłoby znacznie uboższe.

Zadowolony NBP

Znając zatem powody utraty wartości polskiej waluty, pozostaje sobie zadać pytanie, czy to tak naprawdę problem oraz czy to zjawisko tylko przejściowe,czy jednak stoją za nim długofalowe konsekwencje. Nie jest tajemnicą, że od kilku miesięcy NBP ustami prezesa Adama Glapińskiego wprost mówił, że jego zdaniem złoty ciągle jest za mocny, biorąc pod uwagę kryzys i gwałtowne luzowanie polityki pieniężnej. Raporty RPP zawierały opinię, że może to hamować ożywienie w polskiej gospodarce, bowiem tańszy złoty zwiększa atrakcyjność polskich eksporterów u konsumentów w zachodniej Europie i w szerszym świecie. Zgodnie z tą logiką NBP nie zdecydował się iść w ślady Turcji czy Węgier, które w minionym tygodniu podniosły stopy — Turcy o 2 pkt proc., zaś Węgrzy o 0,6 pkt proc.

Leps zy grudzień

Czy zatem obecny skokowy spadek wartości złotego jest początkiem czegoś groźnego? Zdaniem Igora Łapkiewicza, ekonomisty mBanku, zdecydowanie nie — złoty powinien wrócić na ścieżkę wzrostu pod koniec roku.

— Powrót do wzrostu i zrównoważenie gospodarki sprzyja krajowej walucie w horyzoncie kolejnych kwartałów. Tym niemniej obecnie nadal wyższa zmienność i niepewność otoczenia makroekonomicznego sprzyjać będą utrzymaniu podwyższonych poziomów EUR/PLN. Tym bardziej że impuls pochodzi raczej z Europy i rosnącej w niej liczby zachorowań na COVID-19. Czy oczekiwania mogą być jeszcze gorsze niż formułowane w marcu i kwietniu, kiedy sporo osób snuło wizje niemal równoznaczne z końcem świata? Raczej nie. Lada moment uczestnicy rynku zaczną też obstawiać większe wsparcie fiskalne, ale przede wszystkim monetarne. Nie popadamy więc w nadmierny pesymizm, szukając symptomów odwrócenia obecnej sytuacji. Oczekujemy happy endu także w przypadku sporu o pieniądze europejskie. Weto Węgier i Polski oznacza, że cały proces konstruowania budżetu UE trzeba będzie zacząć od nowa. Nie leży to w czyimkolwiek interesie — puentuje analityk.

Podobnego zdania jest Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego, który uważa, że większość spekulantów w tym momencie zwyczajnie zrealizuje swoje zyski.

— W naszej ocenie presja na wzrost kursu euro do złotego jest bliska wyczerpania. Po tak dużym ruchu część inwestorów powinna zacząć realizować zyski, szczególnie że dotarliśmy już do poziomów, które kilkakrotnie broniły się na przełomie I i II kw. Także wskazania naszego modelu określającego wartość złotego na tle innych aktywów (np. swapów) wskazują, że krajowa waluta jest już niedowartościowana wobec euro. Tym niemniej bardzo łagodne nastawienie NBP na tle innych banków centralnych w regionie oznacza, że złoty pozostanie relatywnie słaby do końca roku, mimo dużych nadwyżek w krajowym bilansie płatniczym — uważa ekspert holenderskiego banku.