Zielenią się łąki, kwitną krokusy, beczą owce... A na ośnieżonych, lśniących w słońcu szczytach roi się od lekko ubranych narciarzy.
Ciągnąca się przez 65 km dolina Ötztal — zaliczana do najpiękniejszych w Tyrolu — kryje jeden z ośmiu całorocznych terenów narciarskich Austrii. Bramą do niego jest najsłynniejszy z tutejszych kurortów — Sölden, przycupnięty na 1377 m n.p.m. tuż przy granicy z Włochami. Z miasteczka startuje kolejka linowa Gaislachkogl, wwożąca turystów na wysokość ponad 3 tys. m n.p.m., skąd roztacza się zapierająca dech w piersiach panorama Alp Ötztalskich.
Zamrożony Fritz
Kurort, otoczony przez trzy trzytysięczniki — Gaislachkogl (3058 m n.p.m.), Tiefenbachkogl (3309 m n.p.m.) i Innere Schwarze Schneid (3340 m n.p.m.) — promuje się jako Big 3. Wabi miłośników desek i snowboardu dwoma lodowcami: Rettenbach (11 km tras na wysokości 2796-3249 m n.p.m.) i sąsiednim Tiefenbach (ponad 18 km tras na 2684-3250 m n.p.m.). Narciarze nie muszą wybierać, na który wjechać — lodowce połączono dwupasmowym tunelem o długości 1,7 km. Wydrążono go w skałach, tuż pod wierzchołkami Innere Schwarze Schneid i Tiefenbachkogl. Ale możliwości szusowania jest więcej — okolica obfituje w 147 km tras, obsługiwanych przez 34 wyciągi o łącznej przepustowości 60 tys. osób na godzinę. To wyjątkowo malowniczy zakątek Alp — by turyści mogli w pełni napawać się pejzażami, na Tiefenbachkogl zbudowano przemyślną kładkę widokową. Umocowana linami na rusztowaniu, ażurowa, 25-metrowa konstrukcja, wisi nad przepaścią… Z kolei ze szczytu Gaislachkogl podziwia się okolicę, stojąc na okrągłej, drewnianej platformie z oznaczeniami wszystkich gór w zasięgu wzroku. Innere Schwarze Schneid odsłania natomiast panoramę Wildspitze (3774 m n.p.m.) — wznoszącej się wśród arktycznych niemal pól najwyższej góry Tyrolu, rozpoznawalnej dzięki podwójnemu szczytowi. Nawet wysiadając z gondoli na pośredniej stacji Rettenbach dojrzy się coś ciekawego — lodowiec Similaun po włoskiej stronie granicy. To tam, w 1991 r. grupa niemieckich alpinistów dokonała odkrycia, którego wagi początkowo nie doceniono…
— W szczelinie lodowca natknęli się na zamarznięte ludzkie ciało. Specjaliści wydobyli je z lodu, oceniając, po wstępnych badaniach, jego wiek na 500 lat. Okazało się jednak, że człowiek ten żył 5,5 tys. lat temu, w epoce kamienia! — opowiada Brigitte, instruktorka narciarska z Sölden.
Zamrożony Fritz — lub bardziej pieszczotliwie, Ötzi — wkrótce stał się sensacją. Znakomicie się zakonserwował, znaleziono też przy nim mnóstwo przedmiotów: miedziany topór, łuk, strzały, ubranie itd. Pozwoliło to na założenie w pobliskim Umhausen parku archeologicznego z wioską imitującą siedlisko, w którym tysiące lat temu mieszkał „człowiek z lodu”.
Śnieżna Wioska
Choć pod koniec kwietnia na alpejskie szlaki wyszli już wędrowcy, wciąż widoczni są narciarze. Wielu z nich przyjechało do Sölden na uroczyste zamknięcie sezonu zimowego (21 kwietnia). Przez ostatnich pięć lat na lodowcu Rettenbach wystawiano z tej okazji „Hannibala” — obfitujące w efekty specjalne widowisko inspirowane II wojną punicką. Legenda głosi, że w 200 r. p.n.e. ten sławny wódz poprowadził swą armię na słoniach przez okolice dzisiejszego Sölden. W tym roku na wysokości 3 tys. m n.p.m. pokazano jednak pełną rozmachu, futurystyczną wizję życia w kosmosie. Artystyczna wyobraźnia zmieniła lodowiec Rettenbach w marsjańską stację Troja. W przedstawieniu „Mars 2068” wystąpiły dziesiątki aktorów i statystów — w tym wielu narciarskich akrobatów — oraz odrzutowiec przelatujący nad Alpami, a nawet gondole i ratraki ucharakteryzowane na pojazdy kosmiczne i nieziemskie stwory. Do tego efekty dźwiękowe, świetlne, pirotechniczne… Robiło wrażenie, choć strach pomyśleć, jak nieszczęsne świstaki, kozice czy ptaki przeżyły te huki, grzmoty i rozbłyski!
Ale nawet misternie wyrzeźbiona w śniegu i lodzie arena, na której toczyła się wartka akcja „Marsa 2068”, nie zaskoczyła widzów tak, jak położona nieco niżej na Rettenbach (na wysokości 2,7 tys. m n.p.m.) Śnieżna Wioska — pierwszy w Austrii lodowy hotel. Pokryty lodowymi płaskorzeźbami kompleks, złożony z 10 igloo, mieści sypialnie, bar (o średnicy 5 m), świetlicę, zaplecze sanitarne… Goście dostawali specjalne śpiwory utrzymujące ciepło przy temperaturze do -40 stopni, jednak za przyjemność noclegu tutaj musieli słono zapłacić: ceny zaczynały się od 79 euro za noc od osoby.
Pieszo i na deskach
Zimą z lodowca Rettenbach zjeżdża się na nartach do samego Sölden. Gdy śnieg stopnieje, pojawia się inna atrakcja: z miasteczka dojedzie się — samochodem, autobusem lub taksówką — aż do stóp Rettenbach i Tiefenbach, niemal na 2,7 tys. m n.p.m. (lodowce zaczynają się tuż za bezpłatnymi parkingami). Latem, gdy wyciągi nie działają, narciarze w ten sposób dostają się na stoki. Bo w Sölden dobre warunki do szusowania utrzymują się — powyżej 3 tys. m n.p.m. — od wczesnej wiosny do późnej jesieni: temperatury są niskie, a śnieg pada jeszcze w kwietniu i maju. Toteż pasjonatów letnich zjazdów nie brakuje, choć to nie to samo co zimą…
— Jeździ się głównie wcześnie rano. Ale my, miejscowi, rzadko to robimy. Wiosna i lato to czas górskich wędrówek, wspinaczki, rowerów — przyznaje Brigitte.
Ze swymi 1,3 tys. km oznakowanych szlaków pieszych dolina Ötztal nie ma sobie równych wśród alpejskich regionów (można np. wędrować między schroniskami i na lodowcu). Także część wysokogórskich, panoramicznych tras narciarskich zmienia się, od czerwca do początku października, w szlaki piesze — np. Timmelsjoch Hochalpenstrasse obfitująca w liczne przystanki i punkty widokowe. Część tego szlaku leży po włoskiej stronie Alp, zaś jego najwyższy punkt osiąga 2509 m n.p.m. Trasa ciągnie się od Hochgurgl na początku doliny aż do granicy południowego Tyrolu — da się nią przewędrować 38 km. By podziwiać urzekające alpejskie krajobrazy — ukwiecone łąki, krowy i owce skubiące trawę, typowe tyrolskie chaty — warto też pójść w góry szlakami prowadzącymi z Ried, Kaltenbach, Zell czy Aschau. Z Sölden dotrze się zaś do jednego z najpiękniejszych miejsc doliny — malowniczego wodospadu Zwieselstein, którego kaskady spadają z wysokości 70 m. Można też poświęcić trochę czasu na zwiedzanie — Sölden szczyci się gotyckim kościołem parafialnym, zabytkowym wodnym młynem z potężnym drewnianym kołem, a także leżącą na wysokości 2,8 tys. m kaplicą św. Bernarda z Aosty.
Turyści znajdą w dolinie Ötztal także inne propozycje czynnego wypoczynku: 400 km górskich ścieżek rowerowych, przepastne wąwozy zapraszające miłośników kanioningu, skalne ściany kuszące do wspinaczki, rwące rzeki — w sam raz do uprawiania raftingu… Strudzeni goście odpoczną zaś w 55 alpejskich schroniskach i bacówkach.
Ciepło ziemi
Co czwarty z 700 hoteli i pensjonatów w Sölden zamyka swe podwoje na lato — większość z wypoczywających tu co roku 350 tys. gości przyjeżdża zimą. Bo wakacyjni urlopowicze, którym nie zależy na bezpośrednim dostępie do czynnych stoków, wolą zatrzymywać się w cichych, malowniczych wsiach położonych wzdłuż brzegów rzeki Ötztaler Ache. Zresztą cała dolina usiana jest sennymi, pełnymi uroku mieścinami — Sautens, Ötz, Umhasen, Gries, Vent, Obergurgl… Szczególnie Obergurgl, najwyżej położona parafia w Austrii (1930 m n.p.m.), jest dobrą bazą wypadową w góry — wioskę otaczają 23 szczyty powyżej 3 tys. m n.p.m. Wytrawni piechurzy już po kilku godzinach marszu dotrą do alpejskich bacówek, zaś miłośnicy pięknych krajobrazów podjadą wyciągiem krzesełkowym do schroniska Hohe Mut, skąd roztacza się wspaniały widok na liczne trzytysięczniki. Kolejne ciekawe małe ośrodki to Zwieselstein (3 km od Sölden), skąd wiodą szlaki piesze na Wildspitze oraz centrum wysokogórskie Längenfeld, położone na 1173 m n.p.m. (10 km od Sölden, z którego kursują darmowe busy do Längenfeld). Miasteczko słynie ze 150 km szlaków turystycznych, 70 km tras rowerowych, w tym 40 km tras górskich, 114 km tras biegowych ciągnących się doliną i górami oraz z 200 dróg do wspinaczki skałkowej (jedna z atrakcyjniejszych to wodospady Lehner). Bogactwu natury w Längenfeld towarzyszą też zabytki — barokowy kościół św. Katarzyny, słynąca z letnich koncertów rokokowa kaplica Świętej Trójcy oraz muzeum regionalne w pobliskim Lehn, gdzie zobaczy się tradycyjne budownictwo ludowe i wystrój gospodarstw tych okolic. Ale Längenfeld przyciąga gości przede wszystkim źródłami geotermalnymi. Siarkowe wody o temperaturze 26,7 stopni tryskają z głębokości ponad 1,8 tys. m — wykorzystywano je w terapii już w XVI wieku. Dwa lata temu zbudowano wokół nich ogromny kompleks Aqua Dome (2 tys. mkw.): najnowocześniejszy ośrodek spa w Tyrolu. Ten przybytek o wyjątkowej architekturze — drewno, kamienie, szkło, efekty świetlne — wspaniale komponuje się z dziewiczym, alpejskim krajobrazem. Wzniesiono tu m.in. luksusowy hotel urządzony zgodnie z zasadami feng shui — jego goście przechodzą na baseny ogrzewanym, podziemnym korytarzem — oraz kryte kąpieliska o temperaturze wody 34 i 46 stopni. Największą frajdę sprawia jednak relaks pod gołym niebem, w termalnych zbiornikach otoczonych lasem i ośnieżonymi szczytami. To trzy misy o średnicy od 12 do 16 m, stojące na wysokich podporach wokół szklanej piramidy w kształcie górskiego kryształu. W jednej z mis pieni się jacuzzi, w drugiej — tryska wodospad, trzecią zaś wypełnia solanka — gdy zanurzyć w niej głowę, słychać muzykę... Przy basenach działa także kompleks saun Gorejący Lodowiec (ziemna, parowa, z sianem, fińska...) grota solna, kriokomora, salony urody, gabinety lekarskie i bioenergoterapeutyczne, centrum fitness, restauracje… Obszar wydzielony dla dzieci — Arkę Noego — wyposażono zaś m.in. w zjeżdżalnie, baseny z piaszczystymi brzegami, ścianki wspinaczkowe.
Warto przyjechać do Tyrolu — tym bardziej że dolina Ötztal jest łatwo dostępna dla turystów z Polski. Dojeżdżają samochodami od strony Innsbrucku lub z oddalonego o jakieś 200 km Monachium, dokąd dolatują samolotami z Warszawy czy Krakowa. Ta druga trasa zainteresuje z pewnością sympatyków skoków narciarskich — droga z Monachium wiedzie bowiem przez Garmisch-Partenkirchen, bawarskie miasteczko ze słynną skocznią.