Teleturnieje ściągają reklamodawców

Wojciech Pysiewicz
opublikowano: 1999-12-23 00:00

Teleturnieje ściągają reklamodawców

W trzy miesiące „Milionerzy” zarobili na emisji reklam ponad 15 mln zł

ZADOWOLONY PREZES: Stworzenie polskiej edycji „Milionerów” dostarczyło powodów do zadowolenia prezesowi TVN — Mariuszowi Walterowi. Teleturniej znacznie zwiększył oglądalność stacji i przyciągnął dużo reklam. fot. Grzegorz Kawecki

Stworzenie polskiej edycji brytyjskiego teleturnieju „Milionerzy” okazało się strzałem w dziesiątkę. Program zarobił już kilkanaście milionów złotych i odebrał widzów emitowanym w tym samym czasie w TVP1 „Wiadomościom”.

Według danych wrocławskiej firmy Expert Media, w ciągu pierwszych trzech miesięcy emisji „Milionerów” TVN zarobiła z reklam przed programem, po nim i w jego trakcie ponad 15 milionów złotych. Trzeba jednak pamiętać, że kwota ta nie obejmuje opustów i umów barterowych, które mogą pomniejszyć tę wartość. Stacja wyemitowała w tym czasie ponad 1000 spotów reklamowych, których liczba z miesiąca na miesiąc wzrasta o kilkadziesiąt procent. TVN wykorzystała także „Milionerów” do promocji całej stacji, wydając w ciągu trzech miesięcy na reklamy w radiu i w prasie ponad 1,5 miliona złotych. Z badań oglądalności prowadzonych przez AGB Polska wynika, że popularność „Milionerów” stopniowo wzrasta, a średnio przed telewizorami zasiada blisko 3,5 miliona Polaków powyżej czwartego roku życia. Teleturniej depcze po piętach emitowanemu w tym samym czasie w weekendy w Polsacie „Idź na całość” i odbiera widzów publicznym „Wiadomościom”. Na dodatek wyniki „Milionerów” byłyby znacznie lepsze, gdyby nie stosunkowo słaby zasięg techniczny TVN (telewizja pokrywa zasięgiem zaledwie 60 procent powierzchni kraju). Ryszard Sibilski z zarządu TVN zaprzecza, jakoby telewizja zarabiała wielkie pieniądze na teleturnieju „Milionerzy”.

— Do tej pory wyprodukowaliśmy ponad 80 odcinków i wydaliśmy na nagrody ponad 2,5 miliona złotych. Kilka osób wygrało po 125 tys. zł. Oprócz tego stacja musi odprowadzać opłaty za licencję — mówi Ryszard Sibilski.

Jego zdaniem, same koszty produkcji programu są porównywalne z innymi teleturniejami, a telewizja dąży do minimalizowania kosztów, nagrywając 4 odcinki w ciągu jednego dnia.

Bez krociowych zysków

Przedstawiciel TVN zaprzecza także informacjom o krociowych zyskach, płynących ze zgłaszania się uczestników za pośrednictwem Audiotele.

— W obecnych warunkach najwięcej na Audiotele zarabia TP SA, a nasze zyski z tej działalności są niewielkie. Jest to raczej metoda komunikowania się z potencjalnymi uczestnikami niż źródło dochodu — zapewnia Ryszard Sibilski.

Po starcie teleturnieju we wrześniu tego roku konkurencja zaczęła wysuwać podejrzenia, że organizatorzy mogą sterować wygranym. Od nich właściwie zależy dobór skali trudności pytań, tak więc wybierając łatwiejsze pytania zwiększają szanse potencjalnego gracza na zdobycie głównej nagrody — miliona złotych. Złośliwi twierdzą, że organizatorzy mogliby zdecydować się na taki krok wówczas, gdy oglądalność teleturnieju zaczęłaby spadać bądź też w odwrotnej sytuacji — kiedy osiągnęłaby apogeum oglądalności. Przedstawiciele TVN stanowczo jednak zaprzeczają jakimkolwiek spekulacjom, dotyczącym ułatwiania bądź utrudniania wygranej.

Stała oglądalność

— Taki nieodpowiedzialny ruch zachwiaby tym, co dotychczas udało nam się zbudować. Program ma lojalną publiczność i oglądalność nie zmienia się w zależności od tego, czy wygrane są wysokie czy niskie — mówi Ryszard Sibilski.

Tych wątpliwości nie podziela także Wojciech Pijanowski.

— Kiedy przygotowywałem „Koło Fortuny” też zarzucano mi, że jedni dostają pytania łatwiejsze, a inni trudniejsze. Oczywiście teoretycznie można ułożyć pytania w ten sposób, aby dać wygrać milion złotych, ale nie sądzę, aby producenci zdecydowali się na to. Taki wybieg zostałby przez telewidzów zauważony —mówi Wojciech Pijanowski.