Według raportu domu mediowego Lowe Media, jeszcze w 2011 r. przychody z programów typu „live” stanowiły ledwie 7 proc. wpływów reklamowych stacji telewizyjnych. Cztery lata później jest to już 13 proc.
— W dobie szerokiego dostępu do kontentu telewizyjnego w internecie dla pewnych grup docelowych telewizja „na żywo” jest jedynym magnesem, który przyciąga ich do telewizorów. Są to najczęściej osoby bardzo aktywne, które są szczególnie ważne z punktu widzenia wielu marketerów. Takie programy mają dużą grupę lojalnych odbiorców. Średnio 75-85 proc. widzów ogląda co najmniej połowę progra mu — wyjaśnia fenomen formatów „live” Ewa Góralska, dyrektor zarządzająca Lowe Media. Ponadto telewizja na żywo kreuje dodatkowo emocje, te zaś sprzyjają reklamowej perswazji. Wiedzą o tym twórcy formatów telewizji śniadaniowych w czołowych stacjach. W pierwszym półroczu „Dzień Dobry TVN” zarobił (cennikowo) 36 mln zł z reklam, na drugim miejscu uplasował się polsatowski „Nowy Dzień” z przychodami na poziomie 7,3 mln zł, zaś tuż za nim emitowane w tej samej stacji show „Taniec z Gwiazdami” (7,1 mln zł).
53 proc. O tyle w ciągu 5 lat wzrosła liczba emitowanych spotów reklamowych przy konkursach Pucharu Świata w skokach narciarskich (z 1,5 tys. do 2,3 tys.).
20 proc. O tyle od 2011 r. wzrósł koszt dotarcia do 1 proc. widzów w przypadku reklamy w trakcie „Pytania na śniadanie” w TVP.
90 tys. zł Nawet na tyle (nie uwzględniając rabatów) TVN wycenia jedną scenę z product placement w programie „Kuba Wojewódzki”. W ten sposób promuje się m.in. oranżada Hellena.