Telewizje samodzielnie produkują tylko serwisy
Stacje dokładnie testują programy kupowane od firm zewnętrznych
Najważniejszymi odbiorcami dla producentów telewizyjnych i filmowych są stacje o zasięgu ogólnokrajowym. Duża konkurencja wśród producentów nie oznacza jednak, że zawsze zapewniają oni wysoką jakość przygotowywanych programów.
Znaczna część programów emitowanych przez krajowe telewizje jest produkowana przez firmy zewnętrzne. Własnymi materiałami stacji pozostają najczęściej programy informacyjne oraz część magazynów.
Co kupują i od kogo
— Zlecamy przede wszystkim realizację teleturniejów oraz cykle reportaży do codziennego programu — informuje Magdalena Kłaczyńska, menedżer do spraw produkcji w RTL7.
Sytuacja wygląda zupełnie inaczej w TVN, wchodzącej w skład koncernu medialnego, do którego należy firma producencka ITI Film Studio. Dodatkowym, zewnętrznym twórcą programów dla TVN jest niezależna firma Endemol-Neovision, która jednak w 50 proc. należy ITI Film Studio. Choć sytuacja wydaje się komfortowa dla TVN, to pojawiają się głosy sprzeciwu ze strony innych firm producenckich, które zarzucają tej stacji praktyki monopolistyczne. Z drugiej jednak strony, żadna z krajowych telewizji nie posiada takiego zaplecza technicznego, jakie ma TVN w postaci ITI.
— Mamy prawo pierwokupu oferowanych przez ITI Film Studio produkcji telewizyjnych. Natomiast z oferty tej firmy mogą i często korzystają również inne stacje. Nie kupujemy od innych producentów, ponieważ naszym zdaniem zawyżają oni ceny — tłumaczy Andrzej Sołtysik z TVN.
Jego zdaniem, współpraca z zaprzyjaźnionymi producentami pozwala uniknąć zamieszania związanego z prawami autorskimi.
Decydują wyniki badań
Firmy producenckie kierują ofertę do dyrektorów programowych stacji. Propozycja zawiera scenariusz pierwszego odcinka, określenie formy programu, szacunki kosztów produkcji oraz określenie miejsca realizacji. Powszechne są opinie, że aby sprzedać produkt telewizji, trzeba mieć układ.
— Nie do końca podzielam ten pogląd. Przyjaźń i układy sprawdzają się tylko w sytuacjach, kiedy oferowany stacji produkt jest nowy i chodzi o przekonanie potencjalnego nabywcy, że ma on wysoką jakość i spodoba się widzom — potwierdza Jan Dworak, prezes Studio A Prasa i Film.
Jakość programu potwierdza jednak przede wszystkim bardzo skrupulatna analiza oglądalności.
Metody wyboru
Wysokie koszty realizacji przedsięwzięć uświadamiają, że produkcja powinna być poprzedzona dokładną analizą rynku. Produkty telewizyjne powstają najczęściej na zamówienie. Zdarza się, że pomysłodawcą programu jest sama stacja. Wtedy szuka ona zewnętrznej firmy producenckiej, która mogłaby go zrobić. Często organizuje przetarg na jego realizację. Z takiej formy korzysta zazwyczaj telewizja publiczna.
— Wszystkie propozycje składane przez producentów zewnętrznych są selekcjonowane. Bierzemy pod uwagę cenę oraz nasze potrzeby. Zawsze wygrywa najlepsza propozycja cenowa i jakościowa — zapewnia Piotr Fajks, dyrektor Polsat Media.
W przypadku specyficznych programów o wyborze producenta decyduje jego doświadczenie w realizacji podobnych przedsięwzięć oraz posiadane zaplecze techniczne. Często bowiem produkcja filmowa czy telewizyjna wykracza poza możliwości samej stacji.
— Choć TVP jest nadawcą i generalnym producentem, korzysta również z usług producentów zewnętrznych, np. w przedsięwzięciach nietypowych wymagających sprzętu specjalistycznego, jak podwodne kamery, urządzenia nagłaśniające, sprzęt oświetleniowy itp. — tłumaczy Janusz Cieliszak z TVP.
Za cztery procent brutto
Stawki za produkcje telewizyjne są ruchome i uzależnione od stopnia ich skomplikowania oraz doświadczenia realizatorów. W trakcie rozmów o zakupie programów i filmów, zarówno strona kupująca jak i sprzedająca starają się wynegocjować jak największy zysk.
— Zwykle staramy się uzyskać marżę wysokości 4 proc. brutto od wartości przedsięwzięcia. Jednak w praktyce jest to poziom trudny do osiągnięcia — mówi Janusz Kucharzewski, prezes firmy producenckiej Euromedia.
Niekiedy problemy pojawiają się już na samym początku.
— Czasami pomysł programu jest interesujący, ale po skalkulowaniu łącznych kosztów okazuje się, że nie przyniesie on większych korzyści żadnej ze stron. Wtedy analizujemy poszczególne części oferty i szukamy oszczędności — tłumaczy Piotr Fajks, dyrektor Polsat Media.