Kultowy wzór w nowym wydaniu. Bolesławiec wchodzi do łazienek

Natalia Grzebisz-Zatońska
opublikowano: 2025-05-16 14:00

Charakterystyczny bolesławiecki wzór znany z kubków i filiżanek za sprawą artystki Magdaleny Gazur pojawił się na armaturze łazienkowej jednej z polskich firm. A to zapewne nie koniec.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Niewiele osób wie, że choć Bolesławiec to jedno miasto, to nie jedna, lecz kilkadziesiąt firm produkujących tam ceramikę i ze sobą konkurujących może wykorzystywać te same tzw. muzealne wzory. Manufaktura w Bolesławcu to jeden z trzech największych podmiotów. Jak do niego trafiła Magdalena Gazur, absolwentka Wydziału Ceramiki i Szkła Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu i Uniwersytetu w Wolverhampton w Wielkiej Brytanii? Zaczęło się od pleneru ceramiczno-rzeźbiarskiego, a skończyło telefonem od żony prezesa.

– Na początku chyba nie był przekonany, a i część zarządu nie pałała entuzjazmem do zmian – wspomina Magdalena Gazur, która została dyrektorką artystyczną Manufaktury w Bolesławcu.

Na plenerze przerabiała produkty i półprodukty z fabryki, zmieniając ich graficzny wygląd, co zaciekawiło Pawła Zwierza, szefa zakładu.

– Koniec końców zadzwoniła do mnie żona Pawła Zwierza, a nie on sam, choć jest osobą otwartą na działanie i zmiany – chwali pryncypała Magdalena Gazur.

Odświeżona formuła

Dostała wolną rękę i trochę zaszalała.

– Baza ceramiki bolesławieckiej to kobaltowy kolor i metoda zdobienia stempelkowego. Zaczęłam z nią eksperymentować i szukać nowości. W większości bolesławieckich fabryk są malarki, które zajmują się zdobieniem ceramiki i wymyślają dekoracje. Gdzieś jednak utykają w tej samej formule. Dzięki mojemu wykształceniu w zakresie projektowania oraz realizacji ceramiki użytkowej i artystycznej mogłam spojrzeć na sprawę w nieco inny sposób. Zależało mi na nowej interpretacji tradycyjnych wzorów i stworzeniu czegoś z myślą o moim pokoleniu, które kojarzy tę ceramikę z babcinym kredensem. Nie zatrzymaliśmy się zresztą na ceramice – staramy się przenikać z bolesławieckimi wzorami do innych branż – mówi Magdalena Gazur.

Najnowszy projekt to kolekcja BlueDot stworzona wraz z marką Ravon Manufactura. Kolekcja ma dwie linie zdobień. Pierwsza to PolkaDot, czyli najbardziej znany, tradycyjny wzór bolesławieckiego stempla na kobaltowym tle, a drugi to kolekcja Serenity – delikatny, rozproszony na powierzchni wzór w dwóch kolorystycznych wariantach: kobaltowym oraz écru. Kolekcja obejmuje wanny i umywalki. Jedną z nich zamontowano w łazience Pawilonu Polski na trwającej od 13 kwietnia wystawie Expo w Osace.

– Współpraca z Manufakturą w Bolesławcu zbiegła się w czasie z przygotowaniem ekspozycji na Expo w Osace. Produkty firmy Ravon są znane w Japonii, ale chcieliśmy zaprezentować wzory bolesławieckie w nowej odsłonie i na nowych materiałach. Początkowo nawet myśleliśmy, że stworzymy wannę wyglądającą jak klasyczna filiżanka pokryta stemplowymi wzorami, która przyciągnie uwagę odwiedzających. Ze względu na brak czasu skupiliśmy się jednak na minimalistycznych formach umywalek, które pięknie podkreślają ten tradycyjnie polski wzór. Chcemy, dzięki linii BlueDot, rozwijać swoją sprzedaż na rynku azjatyckim i wschodnim, który już docenia nasze produkty – mówi Jarosław Niewadzi, twórca marki Ravon.

Magdalena Gazur uważa, że wzory bolesławieckie będą dobrze wyglądały nie tylko na naczyniach czy armaturze łazienkowej, ale też na wielu innych produktach, choćby ubraniach.

– Nie ukrywam, że konkurencja nas ubiegła i przygotowała kolekcję ubrań z firmą Reserved. Chyba jednak nie rozegrano tego dobrze marketingowo, bo o projekcie szybko zrobiło się cicho. Mimo wszystko myślę, że w odzieży jest duży potencjał. Zależy mi jednak na współpracy z lokalnymi producentami, którzy wkładają w to swoją pracę, doświadczenie i serce – dodaje projektantka.

Dobrego dizajnu nie widać

Przyznaje, że czasem korzysta ze sztucznej inteligencji.

– Podchodzę do tego bardzo zdrowo. Jestem przekonana, że nie stanowi dla mnie zagrożenia i że daleko jej jeszcze do możliwości, jakie posiada człowiek. Narzędzia są wciąż na bardzo niskim poziomie i ostatecznie ktoś musi usiąść i poprawić to, co wygenerowała AI, więc trzeba jeszcze włożyć dużo pracy, zanim projekt uzyska finalny rezultat. Na etapie wyszukiwania nie widzę różnicy między grafiką znalezioną w Google a tą wygenerowaną przez AI – mówi Magdalena Gazur.

Najważniejszą dla niej kolekcją są „Lata 60.”, w której wykorzystała metodę stemplowania.

– Kolorystycznie i formą wzorowałam się na tamtych latach, co nie każdemu przypadło do gustu, więc ta kolekcja nie okazała się hitem sprzedaży. Naszymi odbiorcami są głównie osoby szukające wzorów kwiatowych, ludowych. Natomiast klienci lubiący kolekcje „Lata 60.” i „Modern”, oparte na głęboko przemyślanym projektowaniu, to osoby zainteresowane dizajnem – artyści, ludzie, którym przejadł się typowy Bolesławiec – mówi Magdalena Gazur.

Podkreśla, że ważne dla niej są kształty naczyń, ale liczy się też walor użytkowy.

– Ktoś kiedyś powiedział, że dobry dizajn to taki, którego nie widać. Jeżeli korzystam z kubka i jest dla mnie na tyle wygodny, że dobrze się z niego pije, jest ergonomiczny i nie przeszkadza w użytkowaniu, to znaczy, że jest dobrze zaprojektowany. Najbardziej się cieszę, gdy słyszę, że z zaprojektowanego przeze mnie kubka wygodnie się pije – dodaje Magdalena Gazur.

Od dwóch lat prowadzi zajęcia ze studentami we wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych. Uczy ich m.in., jak budować markę, także w mediach społecznościowych, jak współpracować z innymi podmiotami i wyceniać swoje prace.

– Pokazujemy w praktyce, jak przygotować się na Targi Rzeczy Ładnych, jak przygotować tam stoisko, zaprezentować się, zapakować swój produkt i o nim opowiadać. To jest podstawą zarządzania produktem i tym, czego potrzebują po zakończeniu studiów – mówi Magdalena Gazur.

Kto wie, może kiedyś wykształci osobę, która da drugie życie porcelanie wałbrzyskiej lub katowickiej?

– Bolesławiec ma z pewnością łatwiej, bo jest swoistym stowarzyszeniem, grupą, która działa w jednym obszarze i dzięki temu ma większy zasięg. Niestety, najlepsze zakłady polskiej porcelany upadły, a moim zdaniem największym błędem producentów było bazowanie na sprzedaży kontraktowej, bez budowania własnej marki i wzmacniania jej na rynku krajowym – ocenia Magdalena Gazur.

Wskazuje, że jeżeli chodzi o kamionkowe wyroby z Manufaktury w Bolesławcu, to większość produkcji trafiała na rynek amerykański (około 80 proc.). Obecnie te proporcje rozkładają się pół na pół.

– Dużą rolę odgrywa sprzedaż internetowa, którą udało nam się w ostatnich latach mocno rozwinąć – przyznaje Magdalena Gazur.

Bolesławiec przetrwa, menedżerka nie ma wątpliwości, zwłaszcza że Polacy ponownie polubili charakterystyczne wzory, a swoje zrobiło połączenie tradycji z nowoczesnością.