GUS jeszcze raz policzył tempo wzrostu PKB w I kw. i okazało się, że wyniosło 3,6 proc. r/r, a nie 3,5 proc. Statystycy ujawnili też wreszcie, co nam zbudowało gospodarkę na początku roku. Zaskoczenia są co najmniej dwa.

Po pierwsze — wrócił pozytywny wkład eksportu netto do PKB: dołożył 1,1 pkt. proc., a przez ostatnie cztery kwartały mocno odejmował. Bardzo dobrze, na przekór pesymistom, wyglądały też inwestycje, które urosły o ponad 11 proc. r/r. Także Kowalski dołożył swoje trzy grosze i wzrost konsumpcji prywatnej przyspieszył do 3,1 proc. r/r.
Co dalej? Zdaniem ekspertów, nic nie wskazuje, aby miały spowolnić inwestycje, także konsumpcja trzyma się mocno, więc ze spokojem można czekać, aż gospodarka wrzuci czwarty bieg.
To może stać się już w drugiej połowie roku, o ile kija w szprychy nie włoży nam jakaś katastrofa gospodarcza poza krajem, na przykład bankructwo Grecji i opuszczenie przez nią strefy euro.