Sąd umorzył postępowanie układowe Elektrimu. Wierzyciele mogą złożyć wniosek o ogłoszenie bankructwa holdingu. Zarząd spółki wierzy jednak w porozumienie z obligatariuszami. Jeśli w czwartek nie będzie choćby cienia zgody, władze Elektrimu same złożą wniosek o upadłość spółki.
To był sądny dzień dla akcjonariuszy Elektrimu. Kiedy w sądzie ważyły się losy Elektrimu, Giełda Papierów Wartościowych zawieszała i odwieszała notowania spółki. Końcowy efekt był fatalny: na zamknięcie sesji akcje potaniały o kolejne 20 proc. i były warte 3,30 zł.
Sąd nie zgodził się na przesunięcie terminu zgromadzenia wierzycieli Elektrimu i — po tym jak obligatariusze zagłosowali przeciwko układowi — umorzył postępowanie układowe. Teraz holding jest już tylko o krok od bankructwa.
— To kuriozum sześć razy w trakcie trwania postępowania układowego zmieniać zarząd! Zabrakło wam panowie czasu na negocjacje z wierzycielami! Efekt przed chwilą widzieliście — grzmiał tuż po ogłoszeniu wyroku Adam Tomczyński, sędzia komisarz zakończonego postępowania układowego.
Zarząd Elektrimu nie przejął się słowami sądu.
— Chcę odczytywać decyzję wierzycieli jako element negocjacji — stwierdził po rozprawie Maciej Radziwiłł, prezes Elektrimu.
Zapowiedział, że firma jest otwarta na negocjacje z wierzycielami. Trwają też prace nad znalezieniem finansowania na spłatę długu.
— Nie chcę mówić o szczegółach — uciął pytania dziennikarzy Maciej Radziwiłł.
Chodzi m.in. o sprzedaż Elektrimu Telekomunikacja oraz pozyskanie kredytu.
Decyzja sądu nie jest prawomocna. Strony w ciągu siedmiu dni mogą się od niej odwołać.
— Nie podjęliśmy jeszcze decyzji czy, złożymy zażalenie. Spodziewam się, że postąpi tak część wierzycieli, która głosowała za układem — wyjaśnił prezes Radziwiłł.
Przeciw układowi zagłosowało 80 proc. wierzycieli, którzy reprezentowali prawie 1,8 mld zł z 2,33 mld zł długu objętego postępowaniem, czyli w praktyce właściciele obligacji. Na rozprawie nie było kworum. To jednak nie przeszkodziło sądowi umorzyć postępowania. Sędzia kierował się nieugiętą postawą reprezentanta obligatariuszy, którzy zapowiedzieli, że odrzucają wszystkie oferty układowe.
— Wniosek o upadłość Elektrimu wolno nam złożyć za siedem dni. Tak pewnie uczynimy. Układ mógł być zawarty w listopadzie, styczniu czy nawet dzień przed rozprawą. Nie wiem, dlaczego spółka tak bardzo chce zbankrutować — mówił jeden z obligatariuszy.
W przypadku upadłości, aktywa holdingu zostaną wyprzedane przez syndyka.
— Dług Elektrimu jest mniejszy niż wartość spółki. Zatem nawet przy założeniu, że holding zbankrutuje, to i tak do podziału pozostanie część jego wartości. Myślę, że byłoby to około 3 zł na akcję — mówi Marcin Sójka, analityk BM BGŻ.
Zarząd Elektrimu rozważa złożenie wniosku u upadłość.
— Taki scenariusz jest przygotowany. Stanowisko obligatariuszy całkowiecie nas zaskoczyło. Poprzedniej nocy wszsytko wskazywało na pozytywne zakończenie sporu. Jeżeli w czwartek nie uda się nam osiągnąć porozumienia, nic nie stanie na przeszkodzie, by zarząd sam złożył wniosek o upadłość, co pewnie i uczyni — twierdzi osoba powiązana ze spółką.
Podczas rozprawy okazało się, że z listy wierzytelności zniknął BRE Bank, największy znaczący akcjonariusz Elektrimu.
— Na początku kwietnia BRE Bank potrącił z naszego rachunku należną kwotę. Od tamtego czasu trwały w spółce analizy prawne. Ich efektem jest stwierdzenie, że bank złamał prawo i zamierzamy podjąć stosowne kroki — wyjaśnił Bogdan Dzudzewicz, prawnik występujący w imieniu zarządu holdingu.
W trakcie postępowania BRE Bank otrzymał też od Elektrimu wynagrodzenie przekraczające 50 tys. zł za stworzenie konsorcjum banków, które miało udzielić spółce kredytu wysokości 450 mln USD.
Wieczorem bank poinformował, że spółka nie ma co w obecnej sytuacji liczyć na jego wsparcie.