Rok temu banki mocno ograniczyły sprzedaż kredytów. Teraz skłonne są pożyczać, ale chęci po stronie klientów jakoś nie widać. Wczoraj trzy banki opublikowały wyniki kwartalne, pokazując to, o czym wiemy już z wcześniejszych raportów: popyt na kredyt, głównie po stronie korporacji, zmniejszył się. Rynek kredytów dla firm spadł o 3 proc. Mniej więcej takie spadki wartości portfela odnotowały Pekao, Śląski i Kredyt Bank.
Tu można się odkuć
Alicja Kornasiewicz, prezes Pekao, podkreślała, że wynik banku — 603 mln zł (6,4 proc. w górę r/r) — został osiągnięty w warunkach słabego zainteresowania kredytami, głównie w korporacjach. Nie spodziewa się, żeby popyt szybko odżył.
— Widzimy jednak kilka okazji do osiągnięcia szczególnego wzrostu w takich obszarach, jak kredyty detaliczne, inwestycje infrastrukturalne czy współpraca z sektorem energetycznym — mówi Alicja Kornasiewicz.
W detalu Pekao szczególnie liczy na kredyty hipoteczne, czyli produkt, w którym przez lata był po prostu słaby. Bank z założenia nie pożyczał w walutach obcych i nie miał szans z konkurencją, która na potęgę kredytowała we franku szwajcarskim. Teraz zabiera się do odrabiania dystansu.
— W I kwartale udzieliliśmy kredytów za 700 mln zł, zwiększając nasze udziały w rynku o 3 pkt proc., do 11 proc. — mówi Luigi Lovaglio, pierwszy wiceprezes banku.
Na koniec tego roku Pekao chce kontrolować już 15-16 proc. rynku.
Hipoteka i samorządy
Więcej - w czwartkowym Pulsie Biznesu
