Usługi radzą sobie znacznie lepiej niż przemysł. Dlaczego?

Gabriel ChrostowskiGabriel Chrostowski
opublikowano: 2024-09-02 20:00

W ostatnich kwartałach usługi radzą sobie znacznie lepiej niż przemysł. Wynika to zmian popytu konsumentów, cen, ale także z dostosowań technologicznych. Trend jest globalny, może mieć jednak krótkie nogi, przynajmniej w Polsce.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

— dlaczego usługi kwitną, a produkcja przemysłowa drepce w miejscu

— czy lepsza koniunktura w usługach to trwałe zjawisko

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Jednym z najciekawszych minitrendów makroekonomicznych jest dobra koniunktura w branżach usługowych przy wciąż drepczącej w miejscu produkcji przemysłowej. To niezła koniunktura w usługach uchroniła strefę euro przed recesją i sprawia, że polska gospodarka odbija się od dna. Usługi są też motorem napędowym amerykańskiej gospodarki. W rezultacie relacja wartości dodanej w usługach do wartości dodanej w przemyśle osiągnęła w polskiej gospodarce prawie najwyższy poziom pod początku XXI w. Wyższy wskaźnik odnotowano jedynie w 2002 r., czyli w momencie, gdy nominalne stopy procentowe wynosiły prawie 20 proc. W pierwszym kwartale tego roku ta relacja wyniosła 285,6 proc., natomiast w drugim nieznacznie spadła do 281,6 proc. wobec średnio 245 proc. w latach 2002-19.

Dlaczego przemysł zawodzi, a usługi grzeją? Można wskazać trzy potencjalne przyczyny.

Po pierwsze — to efekt dużych wahań w strukturze popytu konsumenckiego. Tuż po pandemii konsumenci nabywali więcej towarów i mniej usług, co sprzyjało koniunkturze przemysłowej, a osłabiało popandemiczne odbicie w usługach. Ale od początku 2023 r. obserwujemy dokładnie odwrotne zjawisko. Konsumenci ruszyli do restauracji, zaczęli więcej podróżować,
intensywniej trenują, a jednocześnie są mniej skłonni do zakupu nowego auta, konsoli do gier, lodówki czy mebli — minął boom na towary, a ruszył boom na usługi.

Po drugie — sektor produkcyjny jest wrażliwszy na szok cen energii i zmianę stóp procentowych. Przemysł jest bardziej kapitałochłonny, energochłonny i silniej zlewarowany niż sektor usług. Jest też uzależniony od koniunktury w budownictwie, a w wielu krajach trwa stagnacja lub recesja (m.in. w Polsce), ponieważ wysokie realne stopy procentowe obniżyły popyt na mieszkania, a co za tym idzie — popyt na wszystkie dobra związane z ich wyposażeniem, które przemysł produkuje (meble, RTV i AGD).

Po trzecie — może to też być pochodna postępu technologicznego, który nie wspiera już tak bardzo procesu produkcyjnego w fabrykach jak podczas poprzednich fal innowacji, a poprawia przede wszystkim efektywność usług — głównie w IT i finansach, np. badanie ekonomistów EBC dowodzi, że od pandemii produktywność na godzinę pracy rośnie w strefie euro zdecydowanie szybciej w usługach niż w przemyśle. W Polsce mogło dojść do podobnych zmian.

Dwa pierwsze wyjaśnienia wydają się najbardziej trafne, trzecie to bardziej hipoteza, a nie twarda teza.

Najważniejsze pytanie brzmi: czy lepsza koniunktura w usługach na tle przemysłu to jakieś trwałe zjawisko w polskiej gospodarce? Prawdopodobnie nie. Aby tak było, musiałoby dojść do jakiejś strukturalnej zmiany preferencji konsumentów lub zmiany technologicznej. Tymczasem konsument przerzucił się na usługi, bo zmusiły go bardziej uwarunkowania cykliczne — szok cen towarów w latach 2022-23 i wysokie stopy procentowe. O ile szok cenowy już minął, o tyle stopy pozostają wysokie. A zatem struktura popytu się unormuje, gdy bank centralny zredukuje koszt pieniądza w gospodarce. Dla koniunktury w przemyśle będzie mieć znaczenie także skala ożywienia w niemieckiej gospodarce, która na razie zawodzi.