PB: Jakie są priorytety Vinted na ten rok?
Postawiłem zespołowi jasny cel — do końca roku wszystko, co mam w domu, powinno dać się sprzedać przez Vinted. Naszym priorytetem jest uczynienie Vinted naturalnym pierwszym wyborem dla sprzedaży przedmiotów z drugiej ręki.
Nowe kategorie będą się pojawiać na platformie stopniowo. W Polsce jesteśmy już silni w segmentach używanej odzieży i zabawek, teraz będziemy eksperymentować z nowymi rozwiązaniami, które umożliwią sprzedaż i zakup dowolnych przedmiotów. Niedawno wprowadziliśmy segment luksusowej mody z weryfikacją produktów o wysokiej wartości. Testujemy także sprzedaż używanej elektroniki — rezultaty są optymistyczne. Od zeszłego miesiąca testujemy sprzedaż mebli na Litwie. To jednak dopiero początek. Europa Wschodnia posłuży nam za pole testowe dla nowych kategorii.
Nie tylko rozszerzamy ofertę, ale kontynuujemy usprawnianie procesów sprzedażowych. Zależy nam na maksymalizacji wartości platformy przy jednoczesnym minimalizowaniu kosztów. W tym celu rozwijamy nowe źródła przychodów. Pierwszym sukcesem było wprowadzenie przychodów z reklam oraz usług dodatkowych, takich jak podbijanie ogłoszeń. Następnie poszerzyliśmy działalność o segment logistyczny, zakładając własną firmę kurierską, co pozwoliło nam czerpać przychody z przesyłek, a jednocześnie obniżać ich koszty dla użytkowników. Ostatnio na Litwie uzyskaliśmy licencję płatniczą i rozpoczęliśmy pierwsze transakcje w ramach własnego systemu płatności. Dzięki temu obniżamy ich koszty.
Podejmujemy również wiele działań, które są niewidoczne dla użytkowników. Konsekwentnie doskonalimy algorytmy, aby zapewnić szybszą i bezpieczniejszą sprzedaż. Jednym z naszych celów jest obniżenie wskaźników spamu i oszustw przy zwiększaniu współczynnika sprzedaży. To może nie brzmi spektakularnie, ale te drobne usprawnienia przynoszą efekty.
Czy korzystacie z AI?
Od wielu lat pracujemy z uczeniem maszynowym, statystyką predykcyjną i sztuczną inteligencją. Mieliśmy zespoły zajmujące się uczeniem maszynowym już pięć, sześć lat temu. Rozwijamy wiele mniejszych modeli do rozwiązywania specyficznych problemów, takich jak rekomendacje cenowe, rozpoznawanie obrazów, wykrywanie oszustw. Pomagają one także w zapewnianiu bezpieczeństwa użytkowników i przyspieszaniu sprzedaży.
W niektórych obszarach zaczęliśmy stosować większe modele językowe, np. oferowane przez OpenAI. Jednak w większości korzystamy z naszych własnych modeli, bo takie podejście jest tańsze. Praktycznie na całej ścieżce użytkownika — od rekomendacji cenowych przez wykrywanie oszustw, spamu, płynności aż po wsparcie klienta — stosowanie AI to dla nas codzienność.
Hakerzy coraz częściej atakują e-commerce. Jak Vinted chroni się przed zagrożeniami?
Liczba oszustw internetowych i spamu w Europie dramatycznie zwiększyła się po wzroście napięć geopolitycznych, po inwazji Rosji na Ukrainę. Całe szczęście byliśmy na to przygotowani dzięki własnym zespołom odpowiedzialnym za bezpieczeństwo IT i specjalistycznemu oprogramowaniu. Był to jednak wymagający czas — liczba prób ataków znacząco wzrosła. Nasze zespoły stale rozwijają technologie, by wyprzedzać zagrożenia i zapewniać użytkownikom bezpieczeństwo. To kluczowa inwestycja, bo każdy incydent oznaczałby konieczność rekompensaty strat. Zapobieganie oszustwom i spamowi jest dla nas bardzo ważne.
Internetowe platformy sprzedażowe mocno poszerzają specjalizacje, oferty serwisów zaczynają się przenikać. Czy to problem?
Nie postrzegam tego jako problemu, szczególnie w kontekście kategorii, które dopiero się rozwijają. Problem mógłby się pojawić w przypadku bezpośredniej konkurencji z kimś, kto już dobrze ugruntował pozycję w danej kategorii. Jednak segmenty, w które wchodzimy, często są jeszcze słabo rozwinięte.
Weźmy za przykład modę. Gdy zaczynaliśmy, rynek odzieży z drugiej ręki był jedynie niewielkim ułamkiem tego, czym jest obecnie dzięki Vinted. Dojrzałe rynki, takie jak sprzedaż nowej odzieży online, to jednak wciąż zupełnie inna rzeczywistość. Aby rosnąć na takich rynkach, trzeba odbierać klientów innym graczom, co może być trudne i ryzykowne. Jednak w kategoriach, które rozwijamy, takich jak odzież z drugiej ręki czy rzeczy luksusowe, rynek jest jeszcze bardzo mały lub dopiero zaczyna się kształtować. Możemy więc aktywnie uczestniczyć w jego rozwoju i zyskać przewagę jako jeden z pierwszych graczy.
Każda kategoria i linia biznesowa jest inna, ale generalnie rynek wtórny dopiero się rozkręca. Jesteśmy na etapie budowania wielu kategorii od podstaw, co daje nam szansę na ugruntowanie w nich pozycji lidera.
Czy to znaczy, że Vinted może przestać kojarzyć się z modą?
Zakładam, że moda będzie naszym podstawowym biznesem jeszcze długo. Na razie stanowi zdecydowaną większość sprzedaży. Jednak patrząc długoterminowo, naszym rdzeniem biznesowym jest sprzedaż przedmiotów z drugiej ręki, niekoniecznie tylko odzieży. Na razie nie widzę jeszcze segmentu, który mógłby rosnąć tak szybko, żeby prześcignąć sprzedaż ubrań. Mimo to dostrzegam duży potencjał w rozwoju innych kategorii.
Jak rozwija się biznes w Polsce na tle innych rynków?
Obok Wielkiej Brytanii Polska była jednym z naszych najszybciej rosnących rynków w ostatnich trzech latach. Wzrost był szybszy niż we Francji, choć startowaliśmy z niższej bazy. Rozwój nad Wisłą pozostaje dla nas kluczowy. To jeden z większych rynków, który dobrze rozumiemy i gdzie chętnie testujemy nowe rozwiązania.
Czy w tym roku wejdziecie na nowe rynki?
W tym roku planujemy wejście na rynki krajów bałtyckich, Łotwy i Estonii, oraz uruchomienie jeszcze jednego rynku, ale nie ujawniamy szczegółów.
Na kilku rynkach wprowadziliście usługę logistyczną Vinted Go. Czy zaoferujecie ją także na polskim rynku ?
Na razie nie, ale w tym roku uruchomimy Vinted Go w nowych krajach. Obecnie mogą z niej korzystać mieszkańcy Francji, Holandii i Belgii. Będziemy kontynuować inwestowanie w infrastrukturę wysyłkową, czyli np. automaty paczkowe, aby obniżyć koszt wysyłki. Robimy to na spokojnie, krok po kroku.
Wspomniał pan, że Vinted otrzymał licencję na usługi płatnicze. Czy będziecie je rozwijać także poza Litwą?
Nasza licencja obejmuje wszystkie kraje UE, więc nie ograniczymy się jedynie do Litwy. Na razie testujemy transakcje na niewielką skalę, by lepiej je zrozumieć. Jesteśmy dopiero na początku drogi. Nie zamierzamy zastępować firm płatniczych, zawsze będziemy z nimi współpracować. Chcemy jednak zyskać większą kontrolę, obniżyć koszty i zwiększyć konkurencję między dostawcami, co przełoży się na korzystniejsze ceny dla użytkowników.
Vinted jest wyceniany na 5 mld EUR. Zysk netto w 2023 r. wyniósł 17,8 mln EUR, a skorygowana EBITDA 76,6 mln EUR. Jak wypadły wyniki za 2024 r.?
Nie mogę podać dokładnych liczb, ale jestem bardzo zadowolony z zeszłego roku. Obroty i zysk były wyższe niż rok wcześniej. To dla nas dowód, że wchodzimy w działalność w dużej skali, jednocześnie realizując wiele nowych inicjatyw, i że to wszystko zaczyna przynosić efekty.
Ciągle inwestujemy w naszą działalność podstawową, równocześnie realizując nowe przedsięwzięcia. Innowacje możemy wprowadzać tylko wtedy, gdy nasze poprzednie projekty przynoszą rezultaty. Siłą napędową naszych wyników jest powodzenie naszej podstawowej działalności oraz realizacja strategii związanych z wysyłką i płatnościami, co daje solidną podstawę do dalszych inwestycji w te obszary.
Jaka była wartość inwestycji w zeszłym roku?
Pod tym względem był to rok rekordowy — w miarę jak rośnie nasza skala, rośnie także nasza zdolność do inwestowania. Nie oszczędzamy. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, w 2025 r. jeszcze bardziej skupimy się na inwestycjach. Uważam, że to bardzo ważne. Jeśli myślimy o budowaniu biznesu w Europie, to bardzo istotne jest zwiększanie poziomu inwestycji w miarę wzrostu.
Nie możemy zbytnio skupiać się na dużych marżach zysku zbyt wcześnie. Jeśli naprawdę chcemy budować globalne firmy, nie wystarczy sukces tylko we Francji czy w Polsce. Musimy reinwestować przychody, by tworzyć silne europejskie przedsiębiorstwa, które będą generować znaczące strumienie podatkowe, wspierając tym samym rozwój społeczeństwa.
Czy Vinted ma plany ekspansji poza Europą?
Obecnie Vinted działa w Europie - uruchomiliśmy aplikację w USA, ale jeszcze nie inwestujemy w ten rynek. W dłuższej perspektywie musimy budować firmy, które będą generować przychody na różnych kontynentach, aby skorzystać na tym jako Europa. Amerykanie są w tym bardzo dobrzy, Chińczycy też, natomiast my, Europejczycy, nie jesteśmy w tym najlepsi. Jednak musimy próbować. W każdym razie budujemy firmę, która ma globalne ambicje.
Dlatego prowadzimy teraz tak duże inwestycje, dlatego nie cofnęliśmy się przed wejściem na nowe ścieżki wzrostu. Jeśli wykonamy naszą strategię dobrze w tym roku, prawdopodobieństwo, że odniesiemy sukces poza Europą, wzrośnie. Powoli przygotowujemy się do ekspansji na inne kontynenty.
Czy pieniądze na tę ekspansję zostaną pozyskane z IPO?
Skupiamy się obecnie na prowadzeniu i rozwijaniu dobrze prosperującego, dochodowego biznesu i budowaniu platformy dla naszych klientów — obecnych i potencjalnych. Jeśli chodzi o przyszłe finansowanie, IPO jest jedną z wielu opcji. Na razie jest za wcześnie, by powiedzieć, którą drogę wybierzemy.
Czy regulacje dotyczące platform cyfrowych w UE sprzyjają rozwojowi biznesu e-commerce?
Patrząc na UE, widzimy, że obciążenie regulacyjne musi zostać zmniejszone. Obecnie szkodzi europejskim firmom, które nie mogą działać efektywnie, a jednocześnie nie przynosi realnych korzyści, takich jak dodatkowe wpływy podatkowe, które służyłyby społeczeństwu.
Moje oczekiwania wobec UE to unikanie zbędnej złożoności i skupienie się na skutecznej implementacji oraz ocenie istniejących regulacji, zanim wprowadzi się nowe. W ciągu ostatnich trzech lat UE wprowadziła 13 tys. regulacji, podczas gdy USA zaledwie 3 tys. Jeśli spojrzymy na liczbę firm, które zbudowaliśmy w ciągu ostatnich 30 lat, żadna nie jest warta ponad 100 mld USD, podczas gdy USA stworzyły siedem firm, z których każda jest warta 1 bln USD.
UE musi zapewnić firmom technologicznym jasne, przewidywalne ramy prawne, które umożliwią im rozwój na świecie, a nie tworzyć nakładające się przepisy, które utrudniają działanie. Dlatego wyrażam swoje opinie bardzo jasno — to musi się poprawić.
Chcę stworzyć środowisko bezpieczne dla użytkowników, ale zależy mi także na tym, żeby móc konkurować z amerykańskimi firmami, i nie chcę tego robić, mając związane ręce.
Może UE złagodzi regulacje, ale może także bardziej je zaostrzyć. Obawia się pan takiego scenariusza?
Jestem tym absolutnie przerażony, obserwując, ile regulacji jest wprowadzanych każdego roku, jak często nakładają się na siebie i jak bardzo są niejasne. Mam jednak nadzieję, że do tego nie dojdzie. Myślę, że szef każdej dużej firmy powinien prowadzić dialog z rządem, aby pomóc we właściwym kształtowaniu regulacji. Nie chodzi o to, że UE czy lokalne rządy mają złe intencje, ale pisanie dobrych regulacji jest skomplikowane. Mam nadzieję, że ustawodawcy będą blisko współpracować z biznesem, aby tworzyć najlepsze prawo, zapewniając bezpieczeństwo konsumentom i nie utrudniając działalności firmom.
Rynek odzieży używanej rozwija się w imponującym tempie, stale zwiększając udział w całkowitej sprzedaży ubrań. Polska wyrosła na absolutnego lidera w tej kategorii w skali Europy, wyznaczając trendy i kierunki rozwoju. Krajowa sprzedaż internetowa odzieży używanej w latach 2018-23 notowała średnioroczny wzrost na poziomie około 37 proc., natomiast w sprzedaży stacjonarnej wyniósł on około 12 proc. Platformy takie jak Vinted napędzają rozwój rynku, oferując atrakcyjne możliwości dla obu stron — sprzedający doceniają możliwość pozbycia się zbędnych rzeczy, a kupujący korzystają z niskich cen i dobrych ofert. Znane marki również wchodzą na rynek wtórny przez platformy internetowe, np. H&M ma internetowy second hand Sellpy. Odzież używaną oferują także sklepy stacjonarne, np. Humana.