Szum informacyjny na świecie jest tak duży, jak nigdy wcześniej. Informacje krążą jak szalone i w jednej sekundzie potrafią trafić z odległego miejsca, skąd się wywodzą, bezpośrednio na warszawski parkiet. Niekoniecznie oficjalnymi źródłami. Wszystko przez coraz powszechniejszy Internet – fora inwestorskie, portale społecznościowe i biznesowe, specjalistyczne blogi. Praktycznie wszędzie można natknąć się na przydatne inwestorom informacje, które – upublicznione – tracą już klauzulę poufności. Co ważne – o ile nie są manipulacją, z reguły przekładają się na wysokie zyski inwestorów, lub pozwalają im uniknąć strat.
Na warszawskim parkiecie wciąż nie milknął echa sprawy Techmeksu – bielskiej spółki informatycznej, której wysokie długi i nieugięta postawa banków - wierzycieli doprowadziły ją na skraj bankructwa. W grę wchodziła upadłość z możliwością zawarcia układu lub – co gorsze – upadłość likwidacyjna spółki. I nagle 30 listopada, podczas sesji giełdowej, na forum jednego z portali specjalistycznych pojawił się zatrważający wpis. Internauta informował w nim, że zadzwonił do działu upadłości sądu bielskiego, a miła pani poinformowała go o decyzji sądu z niejawnego posiedzenia – likwidacji emitenta. Już chwilę później rosnący dotąd giełdowy kurs Techmeksu (inwestorzy liczyli bowiem na układ) nurkował w głębinach. Przewaga sprzedających była tak duża, że notowania zawieszono. Oficjalna informacja od spółki ujrzała światło dzienne dopiero po sesji. Na drugi dzień kurs tąpnął o 50 proc.
Podobnych przykładów na warszawskiej giełdzie jest jednak znacznie, znacznie więcej - chociażby Oponeo, internetowego dystrybutora opon. W połowie października giełdowy kurs spółki wystrzelił w niebo. W ciągu trzech dni jej akcje dały zarobić nawet 50 proc. Emitent chwalił się w tym czasie przyznaniem mu dofinansowania unijnego na innowacyjny projekt. Informacja ta była jednak publicznie dostępna już kilka dni wcześniej, na stronie Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, przyznającej dofinansowanie.
Inny przykład sprzed lat – Pepees. Na jednym z walnych zgromadzeń akcjonariuszy spółki ważyły się właśnie losy ceny w planowanym wezwaniu na własne akcje (w tzw. buy-backu). Wcześniej w projekcie stosownej uchwały na WZA miejsce ceny skupu wykropkowano. Jednak jeden z uczestników walnego zgromadzenia na bieżąco relacjonował jego przebieg. Informacja o wysokiej cenie skupu (270 zł) natychmiast po przegłosowaniu na WZA trafiła do publicznego obiegu – pojawiła się na jednym z forów. Kurs spółki, który wynosił około 210 zł, po krótkiej chwili skoczył nawet o 20 proc. Oficjalna informacja pojawiła się w systemie Emitent dopiero po sesji.
Co na to wszystko przepisy prawa? Z pomocą przychodzi ustawa o obrocie instrumentami finansowymi. Chodzi o informację poufną, a ściślej – precyzyjną informację dotyczącą spółki giełdowej, która nie została jeszcze przekazana do publicznej wiadomości, a która po przekazaniu mogłaby być wykorzystana przy podejmowaniu decyzji przez racjonalnie działającego inwestora i w istotny sposób wpłynąć na cenę akcji. Wydaje się więc, że w każdym z przytoczonych wyżej przykładów pojawienie się cenotwórczej informacji w Internecie oznacza, że z automatu traci ona charakter informacji poufnej. A więc skorzystanie z niej nie powinno być karane przez regulatora – czyli Komisję Nadzoru Finansowego. Niestety, z poważnymi konsekwencjami powinna się jednak liczyć ta osoba, która ujawnia taką informację poufną, a już na pewno ten, kto z niej wcześniej skorzysta. A jak jest w przypadku Techmeksu? - Komisji Nadzoru Finansowego ustala właśnie stan faktyczny i prawny. Wszystko zależy od tego, jaki był dokładnie obieg tej informacji, tzn. czy była ona podana przez sąd do publicznej wiadomości - mówi nam Łukasz Dajnowicz, z KNF.