1. Pomnik trwalszy niż z plasteliny

Gdyby gładkie marmurowe posągi z cokołami mogły wprawić w ruch kamienne krtanie, najpewniej i tak milczałyby ze skrępowania — na obecnym rynku rzeźby szlachetny materiał odgrywa czasem rolę tak drugoplanową, że przyćmiewają go surowce stosowne do zasilenia kompostu. Rozeschnięte deski z drzazgami, patyczki, pukle włosów splątanych i rozczesanych, a spoza naturaliów: potłuczone szkło, kończyny zepsutych zabawek, odbarwione lusterka, druty z kolcami. Materiały godne, żeby ukazywać boleści Matki Boskiej albo — co jeszcze mniej oczywiste — inwestować pieniądze? W katalogu nadchodzącej aukcji w Desie Unicum sztuka z zadziorami przebija się jeszcze nie najbardziej szorstkimi przykładami, dlatego można się stopniowo oswajać — na przykład stykając powoli wzrok z oczami bezwłosej lali.
2. Mona Lisą byłaś mi…
Niezatytułowana praca Marka Piaseckiego to właściwie ukrócona o tułów dziecięca figurka z niebieskimi oczami, przytwierdzona do drewnianej gablotki eksponującej białą kompozycję rzeźbiarską: maleńki niepokolorowany postument oraz piłeczkę, którą można wyciągnąć. Spodziewana cena za zmontowane w 1968 r. dzieło tańczy prowokacyjnie w przedziale 6-9 tys. zł, niewiele sobie robiąc z jego miniaturowej skali, za to odzwierciedlając smutną prawdę:dorobek lokalnego spadkobiercy dadaizmu jest powszechnie tak niezrozumiały jak drwiny z Leonarda da Vinci czy pomysł użycia płótna Rembrandta jako deski do prasowania. Dadaiści, psujący krytykom krew w międzywojniu, trudnili się głównie otwieraniem na siłę zaspanych oczu — kpili z tego, jak nieszczerze zachwycamy się sztuką, wzdychając z rozpędu w najbardziej zatłoczonym zakątku Luwru. W naszych czasach w innym muzeum Paryża eksponowana jest „Fontanna” jednego z przedstawicieli nurtu, Marcela Duchampa, a szklaną gablotę ekspozycji zapełnia tylko krzywo ustawiony pisuar, gotowy do zamontowania. Dla zagęszczenia atmosfery i tak już absurdalnej: głowa lalki z aukcji wchodzi z tym sanitariatem w dialog.
3. Wrzuć pieniążek do pisuaru
Mimo że obecnie sztuka musiałaby chyba uśmiercać przechodniów, żeby zbulwersować czymś szerszą publiczność, przed wojną nieskrępowane eksponowanie pisuaru jako „Fontanny” rzeczywiście uznano za działanie radykalne — od tamtej pory dziełem stać się mogło wszystko, co wybrał w tym celu artysta. Jak można się domyślić, nie wybierano na tę okoliczność łaskawie, więc na postumenty trafiły takie desery dla oczu, jak oderwane od roweru koło czy żelazko o stopie udekorowanej rzędem gwoździ. Zgodnie z ówczesnym przekonaniem, że sztuka i tak okazała się bezsilna wobec pierwszej wojny, a cywilizacja butwiejąca i nietrwała, dadaiści forsowali obalenie całego kanonu, którym krytycy uparcie się posługiwali. Rzeźba z rowerowego koła miała nie dać im się sklasyfikować — nie była celowo zakomponowana, wypolerowana ani kolorystycznie rozegrana, a każde oko pozorujące inteligencki zachwyt nadziać się mogło co najwyżej na przerdzewiałą szprychę. Decydując się więc na spotkanie z wzorkiem z wystawioną głową lalki, warto mieć ten zamysł na uwadze, a następnie przesunąć spojrzeniem po jej czole bez włosów — w przeciwieństwie do Duchampa Piasecki nie spędził kolejnej wojny w Nowym Jorku, nie uprawiał też kabaretu, tylko opuściwszy więzienie, urządził sobie ciemnię do wywoływania zdjęć w sanatorium. Lalki zaczął zbierać jeszcze w czasach szkoły i gasnących gruzowisk, więc można się tylko domyślać, skąd pomysł, żeby symbole dzieciństwa łysiały szybciej, niż w czasach pokoju łysieją dorośli.