W sierpniu tego roku Aviva, międzynarodowa grupa ubezpieczeniowa z centralą na Wyspach, ogłosiła nową strategię rozwoju, wskazując trzy kluczowe pod względem rentowności rynki: brytyjski, irlandzki i kanadyjski. Zapowiedziała też wycofanie kapitału z krajów bez perspektyw na osiąganie wyników zadowalających akcjonariuszy. Na polską spółkę zależną padł blady strach. Branża zaczęła spekulować na temat jej przyszłości, zagraniczne media — nieoficjalnie informować o planach sprzedaży, a Adam Uszpolewicz, który stoi za sterami polskiej Avivy — gasić pożar zapewnieniami, że to tylko spekulacje, bo ostateczna decyzja na górze jeszcze nie zapadła. Tymczasem centrala prze naprzód z upraszczaniem portfolio. We wrześniu poinformowała o porozumieniu dotyczącym sprzedaży większościowego pakietu udziałów w singapurskiej spółce, a kilka dni temu — o sprzedaży włoskiej spółki joint venture Aviva Vita, specjalizującej się w ubezpieczeniach na życie. Natomiast w czwartek, przy okazji publikacji wyników finansowych po 3 kwartałach tego roku, jasno wskazała, że ważą się losy biznesu we Francji i w Polsce.
Według Adama Uszpolewicza może to oznaczać zarówno sprzedaż spółek, jak i pozostawienie ich w ramach grupy, a podjęcie decyzji zajmie właścicielowi jeszcze trochę czasu.
— Aviva chce skupić się na rynkach, na których ma czołową pozycję i silną markę, wysoką rentowność i skąd czerpie dywidendy. Aviva w Polsce spełnia te kryteria, jest bardzo dobrą firmą, cenioną przez klientów i pośredników. Funkcjonujemy normalnie – zachowujemy ciągłość wszystkich umów, sprzedaży, obsługi klientów. Nasze spółki działają według polskiego prawa, pod polskim nadzorem, ciesząc się od lat dużym zakresem niezależności w prowadzeniu biznesu. Nic się więc nie zmienia dla klientów, pośredników i pracowników w Polsce — uspokaja Adam Uszpolewicz, prezes Avivy w Polsce.

Argumenty za sprzedażą
Złudzeń co do przyszłości ubezpieczyciela nie mają eksperci.
— Choć Aviva jest jednym z liderów ubezpieczeń na życie w Polsce, to w skali całego rynku ubezpieczeniowego posiada jedynie niespełna 4-procentowy udział. Można oczekiwać, że ambicje właściciela były znacznie większe, podobnie jak w przypadku Grupy Axa, która wycofała się z Polski na początku tego roku — mówi Michał Kowalczyk, wicedyrektor w dziale fuzji i przejęć Haitong Banku.
Ograniczanie aktywności w krajach, w których międzynarodowej korporacji nie udało zostać jednym z największych graczy, uważa za naturalny proces.
— Kiedyś międzynarodowe grupy finansowe ambitnie wchodziły na jak najwięcej rynków, ale od jakiegoś czasu koncertują się na tych najbardziej opłacalnych. W Polsce segment ubezpieczeń na życie i inwestycji, w których specjalizuje się Aviva, czasy świetności ma za sobą. Wyśrubowane regulacje i trwająca interwencja produktowa nadzorcy finansowego w tym zakresie sprawiają, że szalenie trudno prowadzić biznes i osiągać spektakularne wyniki — dodaje Marcin Broda, analityk Ogmy.
Swego czasu Aviva osiągała bardzo dobre wyniki np. w biznesie emerytalnym. Zmiany systemowe i likwidacja otwartego funduszu emerytalnego (OFE), w ramach którego można było odkładać dodatkowe pieniądze na jesień życia, a zarządzała nimi m.in. Aviva, skończyły się. Ponadto w Polsce z trudem sprzedają się indywidualne polisy na życie, a ubezpieczenia z elementem inwestycyjnym nie są już tak popularne jak dawniej. Ubezpieczycielom życiowym nie pomagają też rekordowo niskie stopy procentowe i duża zmienność na rynkach kapitałowych – cała branża związana z aktywami nie zaliczy tego roku do udanych. Pojawił się nowy, rządowy program emerytalny: Pracownicze Plany Kapitałowe (PPK), gdzie firmy zarabiają na zarządzaniu aktywami, jednak na razie największy udział w nich mają państwowe spółki: PKO BP i PZU. Od nowego roku do programu zaczną przystępować firmy zatrudniające mniej niż 20 pracowników – około 830 tys. podmiotów.
— Niezależnie od tego jak duży udział w PPK osiągnie Aviva, nie zadowoli to jej właściciela na tyle mocno, aby trzymał się polskiego rynku. Polska nie jest krajem, w którym ubezpieczyciel ma szansę się rozwijać — diagnozuje Marcin Broda.
Typowanie kupca
Aviva przez blisko 30 lat działalności nad Wisłą (do 2009 r. działała pod szyldem Commercial Union) zbudowała solidny i zdrowy biznes życiowy — z blisko 10-procentowym udziałem plasuje się na drugiej pozycji za PZU. W rynku ubezpieczeń majątkowych, zdecydowanie większym od życiowego, Aviva ma marginalny udział. Obecnie stara się nadrabiać starty, ale bez kupna jakieś spółki trudno będzie jej dogonić graczy z podium: PZU, Wartę, Ergo Hestię.
Czy pomimo trudnych warunków biznesowych dla spółek życiowych znajdzie się jakiś chętny na Avivę? Według ekspertów tak.
— Polska to wciąż perspektywiczny rynek, którego tegoroczna wartość, mierzona sumą zbieranych składek, powinna wynieść ok. o 64 mld zł, czyli będzie zbliżona do ubiegłorocznej. Nasycenie produktami ubezpieczeniowymi w porównaniu do średniej unijnej wciąż jest w naszym kraju na niskim poziomie. To oznacza, że jest potencjał do wzrostu zarówno organicznego, jak i skokowego poprzez przejęcia — ocenia Krzysztof Konopiński, inwestor private equity, ekspert ubezpieczeniowy w zakresie inwestycji kapitałowych, do niedawna związany z funduszem MCI.
Stwierdza, że zakupami na polskim rynku ubezpieczeniowym mogą być zainteresowane także fundusze inwestycyjne private equity. W ostatnim miesiącach były one bardzo aktywne w tym sektorze zarówno w Europie Zachodniej, jak i USA. Na konkurencję w roli kupującego stawia natomiast Marcin Broda.
— Biznes Avivy może być atrakcyjny dla ubezpieczyli, którzy stoją stabilnie na nodze majątkowej i chcą wzmocnić życiową. Np. niedoszli kupcy Axy, która na początku roku wycofała się z Polski, sprzedając biznes Unice: Grupa VIG, Generali, Allianz — typuje Marcin Broda.
Michał Kowalczyk zastanawia się nad ewentualnym zaangażowaniem Grupy PZU w trend konsolidacji. Biorąc jednak pod uwagę jej pozycję na rodzimym rynku, wzrost przez akwizycje jest ograniczony zgodami Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) i Komisji Europejskiej (KE). Plany w tym zakresie ubezpieczyciel zaprezentuje w nowej strategii, którą ogłosi w przyszłym roku.
Moda na przejęcia
Krzysztof Konopiński spodziewa się dalszej konsolidacji polskiego sektora ubezpieczeniowego ze względu na strukturę tego rynku. Działa na nim mocno odbiegający od reszty branży lider, kilka mniejszych firm z udziałem około dziesięcioprocentowym i aspiracjami do wzrostu oraz długi ogon małych podmiotów, którym trudno prowadzić biznes zadowalający właścicieli.
— Nie dziwi więc fakt, że zagraniczne centrale zaczynają się zastanawiać nad tym, co zrobić — wyjść czy może zwiększyć udział w Polsce — mówi Krzysztof Konopiński.
Dodaje, że firmy, dla których polski rynek jest atrakcyjny, będą dążyć do uzupełniania portfolio o brakujące elementy – życie, majątek, inwestycje, emerytury.