Niedaleko pada jabłko od jabłoni. Filip Lachowski, syn Sławomira Lachowskiego, legendy polskiej bankowości, idzie w ślady ojca i próbuje sił w biznesie. Jeszcze w tym tygodniu uruchomi Wealthseed - fintech, który zajmie się zarządzaniem aktywami klientów, których upatruje wśród osób z odłożonymi co najmniej 75 tys. zł. Zaoferuje im darmowy rachunek maklerski z dostępem do światowych giełd, fundusze inwestycyjne ze sporym „cashbackiem” oraz inwestycje portfelowe. Oprócz tego w ofercie będzie rachunek płatniczy, docelowo z pełną funkcjonalnością konta bankowego, i kartę wielowalutową. Wszystko zostanie spakowane w aplikacji, dającej wgląd w stan rachunków i aktywów oraz pełną swobodę przeprowadzania transakcji. Jeśli ktoś ma skojarzenia z amerykańskim Robinhoodem, to są one tylko częściowo trafione. Wealthseed chce być platformą do inwestowania, budowania długoletnich pozycji, pomnażania majątku i oszczędzania, a nie handlu akcjami czy innymi aktywami i gry na giełdzie.

Prezes w spółce ojca
Wealthseed jest marką spółki Fair Place Finance. Została zawiązana lata temu, ale wypłynęła dopiero jesienią ubiegłego roku, kiedy KNF udzieliła jej licencji na działalność maklerską. Założycielem spółki i głównym akcjonariuszem jest Sławomir Lachowski (mniejszościowy pakiet ma jego wieloletni bliski współpracownik Piotr Gawron), nie ma go jednak we władzach ani w nadzorze FPF ani Wealthseed. Słynny bankowiec występuje w roli inwestora, a biznesem zarządza jego syn, Filip Lachowski, z zespołem swoich ludzi. Układ to nader interesujący, bo choć ojciec i syn fizycznie są podobni, to charakterologicznie wydają się reprezentować skrajne żywioły. Sławomir Lachowski to typ wizjonera, niezwykle pomysłowego, z żyłką do ryzyka. Filip Lachowski to z kolei twardo stąpający po ziemi menedżer, oszczędny w słowach, nieskory do składania deklaracji, których nie może oprzeć na solidnych fundamentach.
Idee fix wizjonera

Sławomira Lachowskiego przedstawiać nie trzeba. Choć jego gwiazda nieco przybladła w ostatnich latach, pozostał legendarnym twórcą mBanku i bankowania zdalnego za pomocą telefonu. Trzeba pamiętać, że w 2000 r., kiedy zaczął wdrażać koncepcję mobilnej bankowości, komórka służyła niemal wyłącznie do rozmów, ewentualnie gry w tetrisa. Pierwsza aplikacja bankowa w Polsce pojawiła się dopiero 9 lat później. Śmiały koncept jednak chwycił i mBank stał się jedną z najlepiej rozpoznawalnych marek na rynku. W 2007 r. utworzył klony w Czechach i na Słowacji. Sławomir Lachowski chciał wchodzić na kolejne rynki, ale niemiecki Commerzbank, główny inwestor, powiedział „nein”. Na początku 2008 r. Sławomir Lachowski rzucił papierami.
Działo się to u progu światowego kryzysu finansowego. Kiedy wybuchł, Commerzbank winszował sobie, że nie posłuchał polskiego menedżera i nie dał się wpuścić w koszty. Gdyby jednak miał większą skłonność do ryzyka, być może dzisiaj miałby swojego Revoluta.
Zbudowanie paneuropejskiego banku stało się idee fix Sławomira Lachowskiego lata przed powstaniem N26 czy właśnie Revoluta. Próbował ją urzeczywistnić w 2014 r., kiedy na krótko został prezesem FM Banku. Na jego bazie utworzył markę Smart Bank. Pod tym szyldem działał w pełni mobilny bank z możliwością zdalnego otwierania rachunków w euro z dowolnego miejsca w Europie. Revolut ruszył dopiero ponad rok później, FM Bank nie miał jednak ani kapitału, ani mocnego inwestora - miał natomiast pod górkę z nadzorem i plan się nie powiódł.
Sławomir Lachowski zniknął z rynku, żeby dwa lata później objawić się na Gibraltarze, gdzie za chińskie pieniądze zbudował Golden Sand Bank. Wydawało się, że jest bliski realizacji marzeń, ale brexit i perturbacje z nim związane przyhamowały projekt, bo bank działał na podstawie prawa brytyjskiego. Później pojawiły się problemy z dokapitalizowaniem, wynikające z bardzo dużych oczekiwań inwestorów co do wyceny, i GSB nie wystartował.
Wealthseed to kolejna podejście.
Alternatywna ścieżka kariery
Kim jest Filip Lachowski? W Polsce ma czystą kartotekę, nie licząc wpisu „syn znanego ojca”. Za granicą zgromadził jednak niemały bagaż doświadczeń. Z wyróżnieniem skończył londyński UCL, był wyróżniającym się studentem ekonomii Uniwersytetu w Oxfordzie, gdzie dostał grant na napisanie doktoratu, który potem obronił. Na uczelni jednak nie został. Zatrudnił się w renomowanej firmie konsultingowej Oliver Wyman. Doradzał dużym instytucjom finansowym, specjalizując się w przestępczości finansowej i bankowości detalicznej. Prace w konsultingu zaczął akurat w momencie, kiedy przez rynek przetaczała się moda na fintechy, challanger banki i banki mobilne, tworzone w ramach grup bankowych
- Temat fintechowy zrobił się bardzo gorący. Dla wielu osób z branży przejście do start-upu finansowego stało bardzo poważną alternatywą w rozwoju kariery. Pociągająca jest możliwość zbudowania czegoś od podstaw, nie bez znaczenia jest kwestia zmiany trybu życia - element lifestylowy, będący ważną częścią świata fintechowego, jest istotny. Ja dodatkowo zacząłem się zastanawiać nad powrotem do kraju. Analizując rynki i dostępne rozwiązania, doszedłem do wniosku, że w Polsce w obszarze inwestycji indywidualnych jest duża szansa biznesowa, bo rynek pod względem konkurencyjności i oferty jest w innym miejscu niż na Zachodzie – wyjaśnia Filip Lachowski.
Inwestowanie dla mało i średnio zamożnych to dzisiaj gorący temat. Przez Europę i USA przewaliła się już fala zainteresowania fintechami zajmującymi się pożyczkami społecznościowymi, transferami pieniężnymi, płatnościami i tanią bankowością detaliczną. Teraz jest prawdziwy „hype” na detaliczne inwestycje, głównie w Stanach Zjednoczonych, gdzie mówi się już o pokoleniu Robinhooda. Moda dotarła już do Wielkiej Brytanii. W centrum zainteresowania znalazł się przeciętny ciułacz, któremu daleko do serwisu, jaki banki oferują klientom z segmentu wealth management, który jednak ma na koncie parę złotych. Tydzień temu JP Morgan kupił firmę Nutmeg, fintech oferujący usługi robodoradztwa w UK. Inny amerykański gigant bankowy, Goldman Sachs, buduje na Wyspach mobilną markę Marcus, skoncentrowaną właśnie na oszczędzaniu i inwestycjach.
- Widzimy duży potencjał rozwoju usług inwestycyjnych w Polsce: gospodarka dynamicznie rośnie, Polacy są coraz zamożniejsi, natomiast oferta jest mocno niekonkurencyjna – uważa Filip Lachowski.
Wealthseed chce wykorzystać obydwie okoliczności: fakt, że na rynku jest spora grupa klientów z oszczędnościami rzędu kilkadziesięciu tysięcy złotych, które marnują się na rachunku bankowym, oraz to, że oferta produktów inwestycyjnych jest rozproszona i stosunkowo droga. Wealthseed zaoferuje wszystko w jednej aplikacji: rachunek maklerski z dostępem do światowych giełd, market funduszy inwestycyjnych oraz portfele ETF i funduszy indeksowych amerykańskiego giganta Black Rock. Każdy z produktów ma być konkurencyjny cenowo. Rachunek maklerski – zero kosztów, market – z abonamentem, ale bez opłat za zakup funduszy i z obniżoną o 30 proc. opłatą za zarządzanie (Wealthseed odda klientowi wynagrodzenie, jakie z tytułu dystrybucji otrzyma od TFI), inwestycje portfelowe – 0,9 proc. wartości aktywów.
Skalowalny biznes
Są to ceny konkurencyjne nie tylko w Polsce, ale porównywalne w kosztami serwisu neobrokerów i fintechów zajmujących się robodoradztwem na Zachodzie. Jeśli chodzi o ofertę, to Wealthseed też spokojnie może mierzyć się z zagranicznymi konkurentami. Czy zatem zamierza popłynąć na robinhoodowej fali na inne rynki?
Sławomir Lachowski na pewno powiedziałby, że biznes jest absolutnie skalowalny, że w Europie mieszka 120 mln osób z oszczędnościami powyżej 100 tys. EUR, które marnują się na kontach, że oferta Wealthseed to nie Revolut skupiony na płatnościach, ale faktyczna relacja z klientem i zarządzanie aktywami. Temat jest gorący i z pewnością przyciągnie uwagę inwestorów.
Filip Lachowski mówi natomiast, że priorytetem jest uruchomienie działalności w Polsce, dopracowanie oferty i systemu operacyjnego. Ostrożnie liczy na 10 tys. klientów w pierwszym roku działalności.
- W średnim okresie rynki zagraniczne mają bardzo duży potencjał. Jesteśmy świadomi ogromu pracy, jaką trzeba wykonać, żeby to przedsięwzięcie uruchomić w innych krajach – zaznacza Filip Lachowski.