Wiadomości z piaskownicy

Andrzej Nierychło
opublikowano: 2006-06-28 00:00

Jeśli dziś środa, to kto jest ministrem finansów? A skarbu? Czy Orlenem kieruje ten sam zarząd? Czy w KGHM doszło do kolejnej kadrowej rewolucji? Zaraz koniec miesiąca, kwartału i półrocza, dobry moment, by trochę namieszać. Karuzela kręci się w takim tempie, że naprawdę można przegapić jakąś ważną zmianę.

Ale czy na pewno ważną? Osoba Zyty Gilowskiej miała podobno dawać jakieś gwarancje. Ale osobę zwiał podmuch, a kursy się nie załamały, nawet lekko wzrosły. Skąd przekonanie, że w dużym kraju, o rozwiniętej i zhierarchizowanej strukturze gospodarczej i administracyjnej, wszystko opiera się na jednym nazwisku? I to w sytuacji, gdy pobyt na tym urzędzie trwa ostatnio średnio 7-8 miesięcy?

Nowy minister finansów (to znaczy nowy od soboty, bo wczoraj chyba żadnej zmiany nie było) sprawia wrażenie eksperta. Jego kolekcja dyplomów jest efektowna. Paweł Wojciechowski ma też spore doświadczenie w zarządzaniu, choć tu malkontent miałby nad czym powybrzydzać. Minister szefował towarzystwu funduszy inwestycyjnych, ale w czasach, gdy ten rynek dopiero się zaczynał rozwijać. Kierował przez sześć lat towarzystwem emerytalnym, tyle że ono do dzisiaj wlecze się w ogonie, jeżeli chodzi o efektywność pomnażania zgromadzonych środków. Ale może szef na pierwszym miejscu stawiał bezpieczeństwo aktywów? Stąd płynąłby wniosek, że Paweł Wojciechowski nie ma skłonności do ryzyka, a to kapitalna cecha na urzędzie ministra finansów.

Mówi się też, że minister finansów powinien mieć silną osobowość. Ale o co dokładnie chodzi? Jeśli o wewnętrzną siłę pozwalającą twardo sprzeciwiać się tym, którzy chcą uczynić z budżetu państwa pole łowów (zaczyna się właśnie kampania wyborcza), to jest to cecha pierwszorzędna. Ale jeśli przez osobowość rozumieć częstą obecność w programach telewizyjnych, to lepiej, by minister raczej krył się w gabinecie i czytał papiery.

Ale karuzela się kręci. Od poniedziałku wiemy, że zagotowało się w zarządzie największego banku, „ubyło jeden, przybyło dwa”. Prezes złożył dymisję, ale będzie pełnił obowiązki do końca października. Czy to będzie czas normalnego funkcjonowania węzłowej dla systemu finansowego instytucji? Wolno wątpić. Na niższych szczeblach też może dojść do paraliżu, a przynajmniej spowolnienia. Dyrektorzy zechcą poczekać na wyklarowanie się sytuacji w centrali. To nie jest dobra wiadomość dla biznesu, np. dla kogoś, kto właśnie konstruuje finansowanie większej inwestycji.

Panowie, uwierzcie wreszcie, że karuzela to przestarzałe urządzenie. Nawet dzieci wolą dzisiaj gry komputerowe.