Wizyta znanego aktora to spory wydatek

Radosław Omachel
opublikowano: 2000-03-23 00:00

Wizyta znanego aktora to spory wydatek

Międzynarodowa gwiazda podnosi prestiż firmy

EFEKT DŁUGOFALOWY: Zaproszenie gwiazdy filmowej nie podniesie od razu sprzedaży gazety o 30 procent. W dłuższym okresie można jednak liczyć na wzrost prestiżu danego tytułu — uważa Witold Gawda, prezes polskiego oddziału Międzynarodowego Stowarzyszenia Reklamy. fot. GK

Redakcje znanych gazet i czasopism, a także firmy coraz częściej zapraszają do Polski gwiazdy światowego kina. Celem tych działań jest wykorzystanie prestiżu aktora dla umocnienia własnej pozycji na rynku. Konkurencja nakręca spiralę kosztów, a na szybki zwrot inwestycji nie ma co liczyć.

Redakcja „Tele-Tygodnia” od kilku lat organizuje plebiscyt, w którym czytelnicy wybierają swoich telewizyjnych ulubieńców. Rozdanie nagród co roku uświetniają swoją obecnością gwiazdy światowego kina.

— Richard Chamberlain otrzymał naszą nagrodę redakcyjną w szczytowym okresie swojej popularności, Alain Delon ma jeszcze mnóstwo wielbicielek wśród czytelniczek starszego pokolenia a Gerard Depardieu to obecnie najpopularniejszy europejski aktor w Hollywood. Chcieliśmy ich uhonorować za wybitne osiągnięcia w dziedzinie kinematografii. Dajemy w ten sposób czytelnikom możliwość bliskiego kontaktu z gwiazdą — twierdzi Agnieszka Janowicz z działu marketingu wydawnictwa Bauer, wydawcy „Tele-Tygodnia”.

Redakcja „Super Expressu” zaprosiła do siebie gwiazdę kina akcji. Jean Claude Van Damme gościł w Polsce na początku marca.

— Dowiedzieliśmy się, że aktor jest w Paryżu i chciałby przyjechać do Polski. Postanowiliśmy więc go do nas zaprosić. Zorganizowaliśmy konferencję prasową na tle naszego logo, tak aby wszyscy wiedzieli, że Van Damme przebywa w Polsce na nasze zaproszenie — informuje Marta Korszyńska z wydawnictwa Media Press, wydawcy „Super Expressu”.

Public relations

Kilka dni po wizycie słynnego aktora, do Polski przyjechał iluzjonista David Copperfield. Zaprosił go PTK Centertel, operator komórkowej sieci Idea.

— Była to naturalna kontynuacja linii reklamowej Idei, w której pojawiają się najwybitniejsze osobowości świata kultury i nauki. Davida Copperfielda z pewnością można nazwać geniuszem magii. Impreza była odpowiednio nagłośniona i dlatego przyniosła zamierzony skutek. Nie był to jednak efekt czysto marketingowy, a raczej z zakresu public relations — wyjaśnia Katarzyna Jażdżewska z agencji MM Communications, która przygotowywała wizytę Copperfielda.

— Każdy kolejny gość ma być bardziej efektowny od poprzednika. Spirala kosztów się nakręca i w końcu osiągnie absurdalne rozmiary — zauważa Witold Gawda, prezes polskiego oddziału Międzynarodowego Stowarzyszenia Reklamy.

Na koszt własny

Zaproszenie międzynarodowej gwiazdy, aby uświetniła swoją obecnością jakieś wydarzenie, jest praktyką powszechnie stosowaną na całym świecie. Wynajęcie do celów reprezentacyjnych najlepszego angielskiego piłkarza Davida Beckhama kosztuje podobno 200 tys. USD. W Polsce organizatorzy najczęściej nie chcą ujawniać kosztów zaproszenia gwiazdy filmowej.

— Samodzielnie opłaciliśmy pobyt Van Damma w Polsce. Żadna redakcja, która skorzystała na jego wizycie nie uczestniczyła w kosztach. Cały czas trwa podliczanie wydatków, ale mogę powiedzieć, że były spore. Relacje z konferencji prasowej zostały pokazane we wszystkich najważnejszych programach informacyjnych, a to oznacza, że impreza była opłacalna. Z pewnością nie było to ostatnie takie przedsięwzięcie — zapewnia Marta Korszyńska.

Koszt przyjazdu i występu Davida Copperfielda można szacować na setki tysięcy złotych. Tak zainwestowane pieniądze szybko się nie zwrócą.

— Zaproszenie do siebie międzynarodowej gwiazdy przyczynia się z pewnością do umocnienia pozycji danej firmy na rynku, ale obliczanie efektywności akcji PR niesie ze sobą duże ryzyko błędu — twierdzi Witold Gawda.