Wizz Air chętnie zastąpi LOT

Malgorzata Grzegorczyk
opublikowano: 2014-05-20 00:00

Polski przewoźnik powinien zwrócić pomoc publiczną, a węgierski chętnie powtórzy to, co zrobił po upadku linii Malev.

Komisja Europejska bada legalność 200 mln EUR pomocy publicznej, której pierwszą połowę LOT otrzymał w grudniu 2012 r., ale konkurenci już wiedzą, jaka powinna być decyzja.

FOT. BS
FOT. BS
None
None

— Pomoc jest nielegalna i LOT powinien ją zwrócić — twierdzi Jósef Váradi, prezes Wizz Air, który działa w Polsce od 10 lat, o 75 lat krócej od narodowego przewoźnika. Polska jest dla węgierskiego przewoźnika najważniejszym rynkiem, tania linia przewiozła dotychczas z i do Polski 30 z 69 mln pasażerów.

To w Katowicach otworzyła pierwszą bazę, a dopiero drugą w Budapeszcie. Tania linia sporo zyskałaby na upadku PLL LOT. Gdy w lutym 2012 r. Malev zbankrutował, Wizz Air trzymał rękę na pulsie.

— Upadek linii Malev ogłoszono o 6 rano. O 14 my i inne linie lotnicze ogłosiliśmy przewozy przewyższające ofertę bankruta. Przez ponad dwa lata zdobyliśmy połowę jego rynku, czyli 1,5 mln pasażerów. Jesteśmy gotowi przejąć część pasażerów LOT-u — mówi Jósef Váradi.

Na razie nie zanosi się na to, że będzie to konieczne. W kwietniu Joaquin Almunia, komisarz UE ds. konkurencji, wyraził zadowolenie z postępów realizacji planu restrukturyzacji PLL LOT i potwierdził, że Polska bardzo dobrze wywiązuje się ze zobowiązań wobec KE.

Wizz Air, który według firmy Innovata jest największą niskokosztową linią lotniczą w Europie Środkowej i Wschodniej, zainwestował w Polsce 0,5-1 mld EUR. Jego flota składa się z 50 airbusów A320 latających z 18 baz na ponad 300 trasach.

W Wizz Air pracuje 2 tys. osób, większość w Polsce, gdzie przewoźnik ma bazy w Katowicach, Warszawie, Gdańsku, Poznaniu i Wrocławiu.